Koszykarze NBA wrócili do rywalizacji w wielkim stylu! Siódme mecze wyłonią przeciwników dla drużyn z LA

Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Fani najlepszej koszykarskiej ligi świata odetchnęli z ulgą, kiedy w miniony piątek poinformowano o porozumieniu w sprawie dokończenia bodaj najbardziej szalonego sezonu w historii NBA. Zawodnicy nie zamierzali dłużej protestować, a upust swoim emocjom dają już na parkiecie, gdzie trwa zacięta rywalizacja o awans do kolejnej fazy Playoffs 2020. Dość powiedzieć, że swoich półfinałowych rywali obie ekipy z Miasta Aniołów poznają dopiero po siódmym starciu!

Po niespodziewanym bojkocie zainicjowanym przez Milwaukee Bucks, o czym pisaliśmy w poprzednim artykule, dokończenie tegorocznych, wyjątkowo długich rozgrywek ponownie zawisło na cienkim włosku, targanym tym razem przez samych zawodników, którzy nie wychodząc na parkiet wyrazili swoją solidarność z protestującymi w Stanach Zjednoczonych przeciwko niesprawiedliwościom społecznym oraz segregacji rasowej. Ostatecznie udało się osiągnąć satysfakcjonujący wszystkie strony kompromis – właściciele klubów oraz włodarze ligi zobowiązali się do większego zaangażowania na rzecz walki z rasizmem, a zawodnicy wrócili do rywalizacji.

Kilkudniowa przerwa nie podziałała jednak dobrze na znajdującą się wciąż na świeczniku ekipę Kozłów, która w pierwszym meczu półfinałowym Konferencji Wschodniej przegrała z Miami Heat 104:115. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w czwartej kwarcie, w której prawdziwy popis dał lider ekipy z Florydy – Jimmy Butler. Czterokrotny uczestnik meczu gwiazd aż 17 ze swoich 40 punktów zdobył właśnie w ostatniej ćwiartce. Butler mógł liczyć na solidne wsparcie ze strony graczy startowych – rozgrywającego Gorana Dragicia (27 pkt, 6 zb. i 5 as.) oraz środkowego Edrice’a „Bama” Adebayo (12 pkt, 17 zb. i 6 as.). Zawiódł natomiast grecki gwiazdor Bucks – Giannis Antetokounmpo, który w starciu z dobrze broniącą drużyną Erika Spoelstry zdołał uzbierać „tylko” 18 oczek.

„Musi po prostu cały czas robić to, co potrafi najlepiej – mieć dużo pewności siebie, atakować z takim samym uporem i przedostawać się na linię rzutów wolnych. Będzie trafiał te rzuty, całkowicie w niego wierzymy” – powiedział po wtorkowym występie Antetokounmpo trener Mike Budenholzer, cytowany przez serwis WP Sportowe Fakty.

W drugim półfinałowym pojedynku na Wschodzie również doszło do niespodzianki – obrońcy mistrzowskiego tytułu gładko przegrali z Boston Celtics 94:112. Podopieczni Brada Stevensa wykorzystali słabszą dyspozycję strzelecką Freda VanVleeta (3 celne rzuty z gry na 16 oddanych) oraz Pascala Siakama (5 na 16), a przewagi uzyskanej już w pierwszych sekundach meczu nie oddali rywalom z Kanady ani na moment.

Niezwykłe emocje towarzyszą natomiast dwóm seriom, które mają wyłonić rywali dla zespołów z Los Angeles. Koszykarze Thunder w dramatycznych okolicznościach wyrównali stan rywalizacji z Houston Rockets. Ekipa z Oklahomy jeszcze na niespełna cztery minuty przed końcem spotkania przegrywała sześcioma punktami (92:98), ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął doświadczony Chris Paul – jego dwie celne „trójki” oraz punkty zdobyte spod kosza przez Denisa Schrödera doprowadzały do remisu. Później niezwykłym sprytem ponownie wykazał się CP3, wymuszając przewinienie Roberta Covingtona i celnie egzekwując rzuty osobiste. Decydującą o losach meczu akcję przeprowadził jednak Russell Westbrook, który po błyskawicznym przedostaniu się na połowę przeciwnika niecelnie podał piłkę na obwód i tym samym odroczył, a być może nawet zniweczył marzenia OKC o awansie do kolejnej rundy play-off.


Pasjonująco zapowiada się także siódmy pojedynek pomiędzy Denver Nuggets a Utah Jazz, a szczególnie kolejna konfrontacja liderów obu drużyn – Jamala Murraya oraz Donovana Mitchella. W trzech ostatnich starciach kanadyjski combo zdobył łącznie aż 142 punkty, zaś Amerykanin zaledwie 17 mniej.

Bohaterem poniedziałkowej batalii był jednak Murray, który ponownie rzucił aż 50 punktów przy ponad 70-procentowej skuteczności z gry i dołączył do elitarnego grona. Decydujący mecz odbędzie się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*