LeBron James kontra były klub w finałach NBA 2020!

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

6 i 10 lat – tyle czasu potrzebowały Miami Heat oraz Los Angeles Lakers, aby ponownie zameldować się w decydującej rozgrywce NBA. Walka o mistrzowskie pierścienie zapowiadana jest oczywiście jako konfrontacja największego gwiazdora Jeziorowców z jego byłym pracodawcą. W latach 2010-2014 LeBron James wspólnie z Dwayne’m Wade’m i Chrisem Boshem zapisali bowiem jedną z najpiękniejszych kart w historii klubu z Florydy, zdobywając dwa tytuły z rzędu. Teraz na szczyt mogą wprowadzić zespół Żarów Jimmy Butler, Goran Dragić i Bam Adebayo, którzy minionej nocy wyeliminowali faworyzowanych Boston Celtics.

Na papierze rywale Los Angeles Lakers w drodze do tegorocznych finałów NBA prezentowali się doprawdy imponująco – Portland Trail Blazers, Houston Rockets i Denver Nuggets mają przecież w swoich składach genialnych kreatorów gry (Damian Lillard, James Harden, Goran Dragić), tymczasem wszystkie serie podopieczni Franka Vogela kończyli już w pięciu meczach. Ostatnią, przeciwko ekipie ze stanu Kolorado, rozstrzygnęli na swoją korzyść w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu. Prawdziwy popis dał wtedy LeBron James – lider drużyny z LA zakończył spotkanie z efektownym triple-double złożonym z 38 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst.

Defensywa Nuggets nie radziła sobie także z powstrzymywaniem Anthony’ego Davisa, który imponował skutecznością nie tylko w strefie pomalowanej, ale również zza łuku. Świetna postawa gwiazdorskiego duetu Jamal Murray & Nikola Jokić okazała się zatem niewystarczająca w konfrontacji z dysponującymi mocną obroną wewnętrzną oraz szeroką, wyrównaną ławką rezerwowych Jeziorowcami.

Na drodze do odzyskania po ponad dekadzie upragnionego prymatu w NBA stanie Lakersom największa rewelacja play-offów. Miami Heat zakończyli sezon zasadniczy dopiero na piątym miejscu, a mimo tego byli w stanie wyeliminować głównych faworytów do zwycięstwa na Wschodzie. W pojedynkach z Milwaukee Bucks i Boston Celtics błyszczeli jednak nie tylko doświadczeni Jimmy Butler czy Goran Dragić (obaj średnio prawie 21 pkt na mecz w fazie play-off – przyp. red.). 23-letni Bam Adebayo oraz 20-letni Tyler Herro na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata spędzili łącznie raptem cztery sezony, co nie przeszkodziło im bynajmniej odważnie brać na siebie ciężar gry w kluczowych momentach spotkań. W piątym starciu z Celtics zdobyli wspólnie aż 51 punktów i 19 razy zbierali piłkę!

Podopieczni Erika Spoelstry już sprawili niemałą niespodziankę, ale ich apetyt zdecydowanie urósł. „Zawsze chciałem wygrać, robiłem wszystko, aby wygrać. […] Wszyscy mamy ten sam cel. Nie chodzi o statystyki. Nie chodzi też o sławę. Nic z tych rzeczy. Chodzi o zdobycie mistrzostwa” – odważnie zapowiada Butler, który znakomicie wkomponował się do nowego zespołu, szybko stając się jego przywódcą także w szatni.

Podstaw do optymizmu fanom Żarów nie dają natomiast statystki – dotychczas obie ekipy mierzyły się ze sobą 64 razy w NBA i większość tych potyczek wygrali Lakers (37), w tym cztery poprzednie. Finały to jednak zupełnie nowy rozdział, gdzie nie liczy się już historia, lecz umiejętność błyskawicznego wykorzystywania słabości przeciwnika. Pytanie tylko, czy zbudowana za gigantyczne pieniądze drużyna z Miasta Aniołów takowe w ogóle posiada. Początek najważniejszej koszykarskiej batalii za Oceanem już w najbliższą środę!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*