Noc sensacji w NBA! Heat pokonali Celtics, a Nuggets znów wrócili z zaświatów!

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Denver Nuggets i Miami Heat ponownie wprawili koszykarski świat w osłupienie! Podopieczni Michaela Malone’a już po raz drugi w tegorocznej fazie play-off awansowali do kolejnej rundy pomimo trzech porażek w pierwszych czterech meczach serii, zaś ekipa Erika Spoelstry sprawiła niespodziankę w pierwszej finałowej konfrontacji na Wschodzie, wygrywając po dramatycznej dogrywce z faworyzowanymi Boston Celtics.

Tej nocy sympatycy najlepszej koszykarskiej ligi na świecie nie mogli narzekać na brak emocji. Najpierw wyśmienite widowisko stworzyli finaliści Konferencji Wschodniej. Celtowie jeszcze na początku czwartej kwarty prowadzili czternastoma punktami, ale wtedy regularnie zza łuku zaczęli trafiać koszykarze Żarów. Rewelacyjne zawody rozgrywali zwłaszcza gracze obwodowi – Jason Tatum (30 pkt, 14 zb., 5 as.) i Marcus Smart (26 oczek) po stronie nominalnych gospodarzy, zaś w szeregach ich rywali błyszczeli Goran Dragić (29 pkt., 7 zb., 4 as.) i Jimmy Butler (20 pkt., 5 zb., 5 as.). To właśnie czterokrotny uczestnik meczu gwiazd NBA trafił kluczową trójkę w końcówce spotkania, która ostatecznie doprowadziła do dogrywki, gdyż ostatni rzut dystansowy Tatuma okazał się niecelny.

W dodatkowych pięciu minutach rywalizacji oba zespoły nie imponowały skutecznością, a mimo to dramaturgia sięgnęła zenitu. Na kilkanaście sekund przed końcową syreną Butler zdecydował się na odważny wjazd pod kosz, który przyniósł akcję 2+1. Zawodnicy Brada Stevensa potrzebowali wtedy skutecznej akcji za 2 punkty, aby doprowadzić do kolejnej dogrywki, jednak w kluczowym momencie spektakularnym blokiem na penetrującym strefę podkoszową JT popisał się Bam Adebayo – niespodziewany bohater serii przeciwko Milwaukee Bucks. Choć bukmacherzy nadal nie wierzą w mistrzostwo Heat, koszykarze z Florydy mają realne szanse na powtórzenie wielkiego sukcesu z sezonów 2011/12 i 2012/13.

Jeszcze większą sensację sprawili Denver Nuggets, którzy wyrastają na wybitnych specjalistów od odrabiania strat. W pierwszej rundzie play-off wygrali trzy kolejne potyczki z Utah Jazz od stanu 1-3, a teraz dokonali tej samej sztuki w starciu ze znacznie wyżej notowanym rywalem – Los Angeles Clippers. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie życiowa forma Jamala Murraya, który minionej nocy zdobył aż 40 punktów, a w całych tegorocznych play-offach notuje rewelacyjną średnią nieco ponad 27 pkt na mecz! Doskonale układa się także współpraca Kanadyjczyka z doświadczonym centrem Nikolą Jokiciem. Serb we wtorkowym spotkaniu z cyklu win-or-go-home zaliczył efektowne triple-double złożone z 16 punktów, aż 22 zbiórek oraz 13 asyst.

Nuggets przeszli zatem do historii jako pierwszy zespół w NBA, który dwukrotnie odwracał w play-offach losy rywalizacji od stanu 1-3. Wyrównali również klubowy rekord sprzed 26 lat, kiedy także sześciokrotnie z rzędu rozstrzygali na swoją korzyść tzw. elimination games.

Nie dojdzie zatem do wyczekiwanej przez wielu finałowej konfrontacji na Zachodzie pomiędzy odwiecznymi rywalami z Miasta Aniołów. Nad Clippers nadal ciąży niewiarygodne fatum (jeszcze nigdy nie awansowali choćby do finałów konferencji – przyp. red.), którego nie byli w stanie przełamać nawet mając w składzie aktualnego mistrza Kawhiego Leonarda czy wracającego do wielkiej formy Paula George’a. W najważniejszym momencie sezonu dwaj liderzy ekipy prowadzonej (jeszcze) przez Doca Riversa kompletnie jednak zawiedli, a zatem można spodziewać się kolejnej rewolucji kadrowej w mniej renomowanym zespole z LA.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*