Koszykarze Erika Spoelstry po raz kolejny udowodnili, jak ważnymi aspektami współczesnego basketu są uniwersalność oraz zespołowość. Do kolejnego triumfu w rywalizacji z Boston Celtics drużynę z Florydy poprowadził tym razem tegoroczny rookie – rzucający obrońca Tyler Herro, wpierany przez znacznie bardziej doświadczonych graczy obwodowych.
Noc z środy na czwartek czasu polskiego należała bezsprzecznie do utalentowanego absolwenta renomowanej uczelni Kentucky. Tyler Herro rozegrał najlepszy mecz w swojej dotychczasowej karierze w NBA, trafiając 14 na 21 rzutów z gry, w tym aż 5 zza łuku. Kapitalnym występem w AdventHealth Arena rezerwowy Miami Heat przypomniał o ponadczasowej maksymie, że to właśnie jakość zmienników, a nie gwiazdorska piątka, decyduje o sukcesach w fazie play-off.
„Ma w sobie dużo pokory, a przy tym jest pewny siebie. Nie boi się niczego, co w jego wieku jest rzadkością. Jednak jest wystarczająco pokorny, żeby trenować i czerpać od weteranów, których mamy w naszym zespole. Wiele na tym zyskuje, to jego znakomite cechy” – chwalił swojego młodego podopiecznego trener Erik Spoelstra.
Herro pobił nie tylko swój indywidualny rekord punktowy w rozgrywkach najlepszej koszykarskiej ligi świata, ale także został drugim po Magicu Johnsonie zawodnikiem do lat 20. z największą liczbą „oczek” w pojedynczym meczu play-off NBA.
Tyler Herro went off in Game 4 💪
♨️ 37 Pts
♨️ 6 Reb
♨️ 5-10 3-Pt FG
♨️ Youngest player on the court pic.twitter.com/feflUIx9Pw— ESPN (@espn) September 24, 2020
Zespół Żarów prowadził przez zdecydowaną większość meczu, w trzeciej kwarcie osiągając nawet dwucyfrową przewagę. W decydujących fragmentach spotkania Bostończycy zbliżyli się jednak do przeciwnika z Florydy na dystans ledwie jednego posiadania, ale kluczowego wjazdu pod kosz Jimmy’ego Butlera (24 pkt, 9 zb.) nie byli w stanie przepisowo powstrzymać. Celny rzut wolny byłego gwiazdora Chicago Bulls okazał się tym na miarę zwycięstwa.
Celtom grozi odpadnięcie już w ten piątek, choć przed początkiem finałowej rywalizacji na Wschodzie to właśnie podopieczni Brada Stevensa byli stawiani w roli faworytów. W czwartym pojedynku z Heat zawiódł jednak ich lider – Jason Tatum, który w pierwszej połowie nie trafił ani jednego ze swoich sześciu rzutów! Wprawdzie po przerwie zdobył aż 28 punktów, lecz to nie wystarczyło do odrobienia strat. „Nie rzuciłem nic w pierwszej części spotkania. To niedopuszczalne!” – kajał się przed kamerami uczestnik tegorocznego Meczu Gwiazd. Jego koledzy obwodowi – Marcus Smart, Gordon Hayward czy Kemba Walker – także nie grzeszyli tego dnia skutecznością i zakończyli zmagania na poziomie poniżej 50%. Kolejnej szansy na poprawę może już nie być…
"We all have to believe it. We all have to come out and play like it starting today, starting now, starting next…
Opublikowany przez Boston Celtics Czwartek, 24 września 2020