Grająca bez kilku kluczowych piłkarzy reprezentacja Polski zremisowała w meczu towarzyskim z Rosją 1:1. Początek rywalizacji we Wrocławiu dawał wprawdzie nadzieję na nieco korzystniejszy rezultat dla Biało-Czerwonych, jednak podopieczni Paulo Sousy nie byli w stanie utrzymać jakości i intensywności z pierwszych minut. Zagadką pozostaje więc, jakie oblicze nasza kadra zaprezentuje na rozpoczynających się już za nieco ponad tydzień Mistrzostwach Europy.
Polska – Rosja, czyli szansa dla niedoświadczonych kadrowiczów
Na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego Marco Guidy wiadomo było, że kontrolna potyczka z Rosją posłuży Paulo Sousie jako kolejny poligon doświadczalny. W związku z tym we wtorkowy wieczór nawet na chwilę nie pojawili się na boisku piłkarze tworzący do tej pory trzon reprezentacji Polski – kapitan Robert Lewandowski, lider defensywy Kamil Glik, główny rozgrywający Piotr Zieliński, a także zmagający się z mniejszymi lub większymi urazami Arkadiusz Milik oraz Maciej Rybus. Swoją szansę otrzymali natomiast kadrowicze, których licznik występów w koszulce z orzełkiem na piersi nie osiągnął jeszcze pułapu dwucyfrowego – Jakub Świerczok (4A), Michał Helik (3A), Karol Świderski (3A), Kamil Piątkowski (2A) oraz debiutant Tymoteusz Puchacz. Pierwszy z nich dość nieoczekiwanie okazał się jedną z jaśniejszych postaci starcia z ćwierćfinalistą mundialu.
🔴🔴🔴𝗣𝗜𝗟𝗡𝗘🔴🔴🔴 #strefaeuro
Paulo Sousa namieszał w składzie❗🤯 #tvpsport pic.twitter.com/9wnt5rYi2V— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 1, 2021
Co do składu Paulo Sousy – święte prawo selekcjonera testować. Widać ten sam kierunek, wiara w siłę napastników, szukanie przestrzeni na bokach, okazje dla nowych do sprawdzenia. Na tle Rosji konkretne testowanie.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) June 1, 2021
Podczas zgrupowania w Opalenicy Paulo Sousa kładł duży nacisk w treningach na agresywny doskok w odbiorze piłki oraz szybkie przenoszenie ciężaru akcji na połowę przeciwnika. Premierowy kwadrans sparingu we Wrocławiu z pewnością spełnił więc oczekiwania portugalskiego selekcjonera, wszak Biało-Czerwoni z ogromnym animuszem ruszyli na rywala i już w 3. minucie przeprowadzili kapitalną akcję zakończoną golem. Wirtuozerskie podanie z drugiej linii od Mateusza Klicha z problemami opanował Przemysław Frankowski, a potem idealnie obsłużył wbiegającego w pole karne Świerczoka, który dopełnił formalności.
Wraz z upływem czasu piłkę, a w efekcie inicjatywę zaczęli przejmować Rosjanie, zaś w poczynania Polaków wdzierała się coraz większa niedokładność. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać – Aleksandr Gołowin zwiódł balansem ciała Frankowskiego, po czym dośrodkował w szesnastkę, gdzie zbiegał ze skrzydła Wiaczesław Karawajew i z bliskiej odległości pokonał w 21. minucie niefortunnie interweniującego Łukasza Fabiańskiego. Największą winę za utratę tego gola ponosi jednak odpowiedzialny za krycie prawego defensora Zenita Tymoteusz Puchacz, dla którego konfrontacja z ekipą dowodzoną przez Stanisława Czerczesowa okazała się bolesną weryfikacją. Przed przerwą Polacy stworzyli jeszcze dwie okazje bramkowe (strzał w poprzeczkę Świerczoka, główka Świderskiego), lecz to goście pozostawili po sobie lepsze wrażenie.
„Byliśmy wysoko ustawieni. Do momentu zdobycia gola graliśmy bardzo dobrze. Później cofnęliśmy się jednak zbyt głęboko i w ten sposób stworzyliśmy Rosjanom możliwość do atakowania skrzydłami” – analizował po meczu Paulo Sousa na antenie TVP.
Im bliżej naszej bramki i dalej w mecz – tym gorzej. #POLRUS
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) June 1, 2021
Polska – Rosja: Dobra zmiana Jóźwiaka, rozczarowujący występ Kownackiego
W drugiej części gry w polach karnych działo się znacznie mniej, czego najlepszym dowodem brak celnego strzału z obu stron. Selekcjonerzy dokonali po sześć zmian, ale żaden z rezerwowych nie potrafił odcisnąć wyraźnego piętna na grze swojego zespołu. Ciepłe słowa można skierować jedynie pod adresem Kamila Jóźwiaka, który znów wniósł sporo ożywienia i z determinacją walczył o futbolówkę. Zawodnik Derby County zastąpił zupełnie bezbarwnego oraz chaotycznego Dawida Kownackiego. Więcej można było spodziewać się także po Karolu Świderskim, zwłaszcza po owocnym dla niego marcowym zgrupowaniu. Trudno natomiast upatrywać w napastnikach Fortuny Düsseldorf i PAOK-u Saloniki godnych partnerów w ataku dla Roberta Lewandowskiego.
„Piłkarze mogli czuć w nogach trudy tygodniowego zgrupowania. Przez to mogło brakować sił, ale jestem zadowolony. Na mistrzostwa jedziemy takim składem, jaki stawił się w Opalenicy” – podsumował Sousa, cytowany przez serwis Interia Sport.
Świerczok jedzie z szansami na grę! Klich profesor, Krycha dobry, Frankowski się przyda, Puchacz też… Jóźwiak dynamika mega, będzie „kawał” skrzydłowego na lata, Piątkowski na prawą stronę 3 lub centrum, noty po #POLRUS po północy z @wichniarek18 @PrawdaFutbolu #prawdafutbolu pic.twitter.com/mADKCFE6x8
— Roman Kołtoń (@KoltonRoman) June 1, 2021
Reprezentacja Polski, mecze towarzyskie: Islandia na zakończenie przygotowań przed EURO 2020
Teraz kadra wraca do Opalenicy, aby dalej szlifować schematy w hybrydowym ustawieniu z trójką środkowych obrońców. Czasu na wyeliminowanie mankamentów w grze destrukcyjnej i rozgrywaniu ataku pozycyjnego zostało już bardzo niewiele. Ostatnim sprawdzianem przed EURO 2020 będzie pojedynek z Islandią w Poznaniu. Początek meczu 8 czerwca o godzinie 18:00. Transmisja na antenach stacji TVP oraz Polsat Sport.
W czterech meczach w tym roku pięć straconych goli. Co ciekawe, cztery z nich przy lewym słupku naszej bramki. Źle zamykamy tę strefę. Kłopoty po dośrodkowaniach lub wstrzeliwaniu piłki głęboko w pole karne.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) June 1, 2021
Na zdjęciu wyróżniającym: Jakub Świerczok w meczu Polska – Rosja; foto: Mikhail Japaridze / TASS via Getty Images