EURO 2020: Koszmary wróciły. Polska przegrywa na inaugurację ze Słowacją

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Podczas EURO 2020 mieliśmy w końcu zobaczyć inne, bardziej nowoczesne oblicze kadry konstruowanej pod presją czasu przez Paulo Sousę, a finalnie wyszło jeszcze gorzej niż za poprzedników. Reprezentacja Polski zasłużenie poległa z przeciętną Słowacją 1:2 i nie pomogła jej nawet obecność na murawie najlepszego piłkarza świata, który tym razem w niczym nie przypominał maszyny do bicia rekordów z Monachium. Kolejny turniej rangi mistrzowskiej można zacząć spisywać na straty…

EURO 2020, Polska – Słowacja: Taktyczna rewolucja Sousy zakończona wielkim rozczarowaniem

Po wielu tygodniach eksperymentów oraz poszukiwań Paulo Sousa zdecydował się ostatecznie zmienić pierwotną koncepcję i na mecz inaugurujący zmagania w grupie E na EURO 2020 delegował do gry tylko jednego klasycznego środkowego napastnika. Wsparciem dla Roberta Lewandowskiego miał być mocniej obsadzony środek pola, gdzie niespodziewanie znalazło się miejsce dla Karola Linettego. Zawodnik Torino zagrał u portugalskiego selekcjonera raptem 36 minut, w marcu nie zmieścił się w okrojonej kadrze na mecze eliminacji MŚ 2022, a mimo to przeskoczył w hierarchii pomocników Jakuba Modera. Były trener FC Basel postawił tym razem na doświadczonych reprezentantów – na ławce rezerwowych znaleźli się wszyscy młodzi-gniewni poza skrzydłowym Kamilem Jóźwiakiem. Taki wariant miał zagwarantować większą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.

Początkowa przewaga Biało-Czerwonych w posiadaniu piłki nie przełożyła się jednak na konkrety pod bramką Martina Dúbravki. Przez całą pierwszą połowę w Petersburgu golkiper Newcastle United nie musiał interweniować ani razu, z kolei jego koledzy z ofensywy umiejętnie wykorzystywali wolne przestrzenie w bocznych sektorach boiska i chętnie wchodzili w pojedynki indywidualne. Właśnie w taki sposób Robert Mak ograł katastrofalnie dysponowanego tego dnia Bartosza Bereszyńskiego, a potem zdecydował się na strzał z ostrego kąta, który przy sporej dozie szczęścia zakończył się golem dla Słowaków. Wojciech Szczęsny znów nie będzie miło wspominał spotkania otwierającego Mistrzostwa Europy – w 2012 roku wyleciał z boiska z czerwoną kartką, cztery lata później doznał urazu mięśnia czworogłowego uda, a teraz jako pierwszy bramkarz w historii kontynentalnego czempionatu zanotował bramkę samobójczą…

Środek pomocy, który miał być za kadencji Sousy jednym z motorów napędowych polskiej drużyny, wyglądał na tle niżej notowanego rywala ociężale, bez oczekiwanej dynamiki czy agresji. Rutynowani Marek Hamšík z Jurajem Kucką z każdą minutą poczynali sobie coraz śmielej, próbując groźnych strzałów z dystansu. Z pewnością nie tak wizualizował sobie obraz tego meczu dwukrotny triumfator Champions League.

Na drugą część rywalizacji Polacy wyszli jednak na murawę z zupełnie nową energią i już pół minuty po wznowieniu przeprowadzili wzorową akcję kombinacyjną. Mateusz Klich idealnym krótkim podaniem wprowadził w pole karne Macieja Rybusa, a ten dograł do nieobstawionego Linettego i zrobiło się 1:1. Dominacja Orłów trwała niemal równo kwadrans, potem sytuację mocno skomplikowała druga żółta kartka dla Grzegorza Krychowiaka. Sąsiadom z południa wystarczyło ledwie kilka minut, aby wykorzystać grę w przewadze, choć akurat drugiego gola zdobyli po rzucie różnym. To jedna z największych bolączek naszego zespołu – trafienie Milana Škriniara było już piątym straconym po stałym fragmencie gry pod wodzą Sousy!

Zmiany Jakuba Modera, Karola Świderskiego, a zwłaszcza Tymoteusza Puchacza wniosły wprawdzie sporo ożywienia i niewiele brakowało, aby udało się wywalczyć cenny punkt. W samej końcówce nie dał rady Lewandowski, minimalnie pomylił się Bednarek, za lekko uderzył Świderski. Zawiedli liderzy, pozostali również nie podołali wyzwaniu. Nadzieje na sukces (jeśli takowe w narodzie były) ponownie prysnęły po pierwszym pojedynku fazy grupowej…

„Ten wieczór na pewno jest bardzo gorzki. Nie możemy się jednak załamywać, bo zostały jeszcze dwa mecze. Ale wiemy, że ten z Hiszpanią będzie bardzo ciężki” – powiedział tuż po końcowym gwizdku wyraźnie rozgoryczony Karol Linetty przed kamerami TVP Sport.

EURO 2020: Kiedy i gdzie kolejny mecz Polski?

Porażka z najniżej sklasyfikowanym w grupie E przeciwnikiem z historycznego punktu widzenia nie stanowi dużej sensacji. Słowacja wygrała bowiem 4 z 5 spotkań z Polską na przestrzeni ostatnich 13 lat. Tymczasem za pięć dni Roberta Lewandowskiego i spółkę czeka jeszcze trudniejsze wyzwanie – konfrontacja z Hiszpanią, która nawet bez zakażonego koronawirusem Sergio Busquetsa będzie murowanym faworytem do zwycięstwa. Bilans z La Roja jest jeszcze bardziej wstydliwy: tylko jedno zwycięstwo na dziesięć potyczek i aż osiem niepowodzeń. Początek przysłowiowej batalii o wszystko 19 czerwca o godzinie 21:00 na Estadio La Cartuja w Sewilli. Transmisja na żywo w TVP.

Na zdjęciu wyróżniającym: reprezentanci Słowacji świętują zwycięstwo nad Polską na UEFA EURO 2020; foto: Kirill Kudryavtsev – Pool via Getty Images Sport

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*