EURO 2020: „Polska Husaria” wywalczyła remis w Sewilli i zachowała szanse na awans!

Potrzebujesz ok. 7 min. aby przeczytać ten wpis

Reprezentacja Polski przeszła w kilka dni spektakularną wprost metamorfozę i po fatalnym meczu ze Słowacją rzuciła wyzwanie faworyzowanej Hiszpanii! Piłkarze Paulo Sousy wykazali się wreszcie ogromnym zaangażowaniem, a przy okazji dopisało im szczęście, bo w drugiej połowie przy stanie 1:1 rzutu karnego nie wykorzystał Gerard Moreno. Swojego premierowego gola na EURO 2020 zdobył krytykowany ostatnio Robert Lewandowski, który mógł liczyć tym razem na solidne wsparcie ze strony Karola Świderskiego oraz walecznie usposobionych pomocników. Dzięki bezcennemu remisowi osiągniętemu na Estadio La Cartuja Biało-Czerwoni wciąż liczą się w grze o awans do 1/8 finału!

EURO 2020, Polska – Hiszpania: Remis, który smakuje jak zwycięstwo

Po bolesnej porażce z sąsiadami zza południowej granicy nastroje w polskim narodzie były minorowe. Paulo Sousa oraz Zbigniew Boniek wydawali się jednymi z nielicznych, którzy naprawdę wierzą w sprawienie sensacji w Sewilli. Selekcjoner usilnie przekonywał jednak, że zna słabe strony przeciwnika i wie, jak osiągnąć korzystny rezultat w konfrontacji z szóstą ekipą w rankingu FIFA. „Nie będzie zbyt wielu zmian w składzie – powiedziałbym, że nieliczne. Zmienimy natomiast taktykę, bo nasz najbliższy rywal gra zupełnie inaczej niż Słowacja. Musimy się dobrze przygotować na grę Hiszpanów i na to, w jaki sposób operują piłką. Będziemy mieć swoje okazje i postaramy się kreować sytuacje bramkowe” – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Sousa. Jak się okazało, nie rzucał słów na wiatr, a wspomniane zmiany personalne dotyczyły głównie obsady drugiej linii. Wykartkowanego Grzegorza Krychowiaka zastąpił Jakub Moder, a Karola Linettego dodatkowy napastnik, Karol Świderski. Miejsce w wyjściowej jedenastce stracił też Maciej Rybus kosztem Tymoteusza Puchacza.

Obiecujące symptomy w grze Biało-Czerwonych dało się zauważyć już w pierwszych 10. minutach spotkania, kiedy gra zaskakująco często toczyła się na połowie Hiszpanii. Dobry fragment polskiego zespołu zwieńczył mocny, lecz minimalnie niecelny strzał z dystansu Mateusza Klicha. Po kwadransie gospodarze opanowali inicjatywę i zgodnie z przewidywaniami przejęli pełną kontrolę nad piłką. Najlepszą sytuację wykreowali sobie jednak dopiero w 26. minucie i niestety od razu zakończyła się ona bramką. Gerard Moreno skorzystał z wolnej przestrzeni w bocznym sektorze boiska, zszedł na lewą nogę, a następnie wstrzelił futbolówkę w pole karne, gdzie źle ustawionego Bartosza Bereszyńskiego uprzedził Alvaro Morata. System VAR szybko wykazał, że napastnik Juventusu nie znajdował się na pozycji spalonej, co stanowi przecież jedną z jego największych przywar.

Stracony gol wcale nie podłamał Polaków. W odstępie zaledwie kilku minut dwie znakomite okazje do wyrównania stworzyli sobie nawzajem Karol Świderski oraz Robert Lewandowski. Za pierwszym razem dogrywał snajper Bayernu, a jego młodszy kolega z ataku był bliski uprzedzenia Unaia Simóna. Chwilę później zawodnik PAOK-u przymierzył w słupek, po czym piłka trafiła wprost pod nogi „Lewego”. Ostatecznie golkiper La Roja powstrzymał uderzenie z bliskiej odległości najlepszego piłkarza świata. Przed przerwą Wojciecha Szczęsnego próbował jeszcze raz zaskoczyć Morata, lecz wynik nie uległ zmianie. Sam przebieg meczu był natomiast nadspodziewanie wyrównany – po naszej stronie dominowało raczej przeświadczenie niewykorzystanej szansy.

Druga połowa to prawdziwa huśtawka nastrojów. Straty udało się odrobić już po dziewięciu minutach od wznowienia rywalizacji – Robert Lewandowski, którego słusznie obawiali się Hiszpanie, wykończył głową kapitalne dośrodkowanie Kamila Jóźwiaka. W ten sposób król strzelców Bundesligi zdobył swojego trzeciego gola na turniejach rangi mistrzowskiej i dopiero pierwszego na EURO 2020. Wielkiego momentu doczekał się również 17-letni Kacper Kozłowski, który pojawił się na murawie tuż po trafieniu na 1:1. Dzięki temu pomocnik Pogoni Szczecin stał się najmłodszym debiutantem w historii ME, wyprzedzając Anglika Jude’a Bellinghama.


Wszystko to miałoby oczywiście drugorzędne znaczenie, gdyby na Estadio La Cartuja nie udało się wywalczyć Orłom Sousy żadnego punktu. A trzeba przyznać, że tego wieczoru nie można było narzekać na brak szczęścia. Ledwie kilkadziesiąt sekund po bramce Lewandowskiego Jakub Moder nadepnął w polu karnym na nogę Moreno i po obejrzeniu powtórki sędzia Daniele Orsato słusznie wskazał na wapno. Sprawiedliwość chciał wymierzyć sam poszkodowany, co mu się nie udało, a dobitka Moraty była bardzo niecelna. Wychowanek Atlético Madryt mógł zresztą skończyć sobotni pojedynek z hat-trickiem, ale w końcówce przegrał kolejny pojedynek ze Szczęsnym – tym razem na linii pola bramowego. Ofiarna postawa wszystkich naszych kadrowiczów przyniosła zatem wspaniały efekt, wszak ostatnim razem udało się zapunktować na wyjeździe w starciu z przeciwnikiem z absolutnego europejskiego topu w listopadzie 2018 roku – z Portugalią w Lidze Narodów.

„Fantastyczne uczucie strzelić bramkę i zagrać taki mecz, jaki zagraliśmy. Determinacja i wola walki były od pierwszej minuty. Pomimo straconej bramki realizowaliśmy nasze założenia i dalej wierzyliśmy, że możemy stąd wywieźć punkty i to się udało. Stworzyliśmy kilka naprawdę niezłych sytuacji – czy to w pierwszej połowie, czy też w drugiej. Nie pozwalaliśmy Hiszpanom postawić kropki nad „i”. Kreowali grę, mieli większe posiadanie piłki, ale był to chyba zasłużony remis” – powiedział po meczu Robert Lewandowski przed kamerami TVP Sport.

EURO 2020: Reprezentacja Polski zagra o awans ze Szwecją

Wywalczony w takich okolicznościach punkt z Hiszpanią, na wyjątkowo nieprzyjaznym dla Biało-Czerwonych terenie, może otworzyć przed zespołem Paulo Sousy zupełnie nowy rozdział. I słowo „zespół” jest w tym przypadku kluczowe, bo w stolicy Andaluzji zobaczyliśmy znowu zaangażowanych w pełni piłkarzy, dla których występ z koszulce z orzełkiem na piersi jest prawdziwą nobilitacją. Liderem defensywy – niczym za najlepszych lat – był Kamil Glik, mnóstwo sił zostawili na boisku także byli lechici na czele z Kamilem Jóźwiakiem, a swoją najważniejszą powinność wykonał zdobywca Złotego Buta. Wprawdzie nie wszystko funkcjonowało perfekcyjnie, zwłaszcza gdy rywale przedostawali się w naszą „szesnastkę”, tym niemniej pojawił się solidny fundament, na którym można zbudować coś trwałego.

„Dzisiaj kluczowa była nasza mentalność. Staramy się to zmienić, aby piłkarze grali z większą ambicją i to jest coś, co się wydarzyło w drugiej połowie” – podsumował Paulo Sousa, cytowany przez portal meczyki.pl.

Rolą byłego szkoleniowca Girondins Bordeaux będzie teraz nie tylko opracowanie optymalnej taktyki na potyczkę ze Szwecją, ale przede wszystkim podtrzymanie ducha drużyny, który narodził się w momencie najważniejszej próby. Do uzyskania upragnionego awansu do fazy pucharowej EURO 2020 potrzebne będzie jednak zwycięstwo nad kadrą Blågult, która na tym czempionacie nie straciła jeszcze gola.

Początek meczu Polska – Szwecja w środę 23 czerwca o godzinie 18:00 w Petersburgu. Transmisja na żywo w TVP.

Na zdjęciu wyróżniającym: Reprezentacja Polski podczas meczu z Hiszpanią na UEFA EURO 2020; foto: Jose Manuel Vidal – Pool via Getty Images Sport

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*