Liga Mistrzów: Bayern bez Lewandowskiego uniknął porażki z Atlético, Real Madryt na skraju odpadnięcia!

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Szachtar Donieck ponownie pogrążył Real Madryt i przy okazji mocno skomplikował sytuację Los Blancos w grupie B. Aby awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów, piłkarze Zinédine’a Zidane’a muszą za tydzień pokonać liderującą Borussię Mönchengladbach, która we wtorkowy wieczór uległa na własnym terenie Interowi 2:3. Udziału w fazie pucharowej pewne są już FC Porto oraz Liverpool, który po golu wychowanka Curtisa Jonesa zwyciężył 1:0 z Ajaxem.

Mecz w Kijowie miał być dla podopiecznych Zinédine’a Zidane’a niczym finał. Pod wodzą Francuza Real Madryt nie zwykł dotychczas przegrywać kluczowych spotkań, ale teraz znalazł się w największym kryzysie za jego kadencji, na co złożyły się między innymi liczne kontuzje (Sergio Ramos, Fede Valverde, Eden Hazard, czy Dani Carvajal) oraz problemy z ustabilizowaniem formy. Początek starcia w Kijowie nie zwiastował jednak ogromnej sensacji, wszak to Królewscy od początku dłużej utrzymywali się przy piłce i wykreowali sobie kilka sytuacji pod bramką Anatoliya Trubina. Największe zagrożenie stwarzał wciąż szukający optymalnej formy Marco Asensio (trafił w słupek), ale golkiper Górników nie dał się pokonać. Dopiero po przerwie uwidoczniły się wszystkie problemy Los Blancos, które w weekend poskutkowały wpadką z Deportivo Alavés. Najpierw absurdalne nieporozumienie Varane’a z Mendy’m wykorzystał rezerwowy Dentinho, a kilka minut przed końcowym gwizdkiem rezultat podwyższył po indywidualnym rajdzie przez niemal pół boiska Manor Solomon. Awans aktualnego mistrza Hiszpanii do 1/8 finału wisi na cienkim włosku, podobnie jak dalsza praca „Zizou” w klubie z Concha Espina 1.

Ostateczny układ niezwykle nieprzewidywalnej grupy B poznamy zatem dopiero w finałowej kolejce. Do decydującej batalii w roli lidera przystąpi Borussia Mönchengladbach, mimo że we wtorek Źrebaki przegrały na własnym obiekcie z Interem. Na doppiettę w wykonaniu Romelu Lukaku drugim golem odpowiedział Alassane Pléa (aktualny wicelider klasyfikacji strzelców UCL z pięcioma bramkami), ale miejscowym nie wystarczyło już czasu, aby doprowadzić do wyrównania.

Do Madrytu pewny awansu z pierwszego miejsca Bayern przyjechał w mocno osłabionym składzie (m.in. bez Manuela Neuera, Leona Goretzki, Joshuy Kimmicha, a zwłaszcza Roberta Lewandowskiego), czego nieoczekiwanie nie potrafiło wykorzystać brylujące na krajowym podwórku Atlético. Znakomita współpraca Marcosa Llorente z João Félixem zaowocowała trafieniem utalentowanego Portugalczyka jeszcze przed upływem pół godziny gry. Później Rojiblancos przez długi czas kontrolowali przebieg spotkania, czekając na sposobność do wyprowadzenia kontrataku. Tymczasem ostatnie fragmenty rywalizacji należały zdecydowanie do Bawarczyków. Ich napór przyniósł efekt w postaci rzutu karnego wykorzystanego przez wprowadzonego w drugiej połowie na murawę Thomasa Müllera. Zespół Diego Simeone nie potrafi ograć monachijczyków od 2016 roku.

Jeden z najciekawszych pojedynków tej serii gier odbył się na Anfield, gdzie zmierzyły się dwie drużyny walczące o awans do fazy pucharowej. Częściej przy piłce utrzymywali się piłkarze z Amsterdamu (55%), lecz najlepszą sytuację przed przerwą miał pomocnik gospodarzy Curtis Jones – młody Anglik przymierzył z dystansu w słupek. Obrońcy Ajaxu skutecznie powstrzymywali ofensywne zapędy tria Salah – Diogo Jota – Mané, które w trwającym sezonie zgromadziło łącznie 24 bramki. Tym razem doświadczonych napastników wyręczyli wychowankowie The Reds. Dośrodkowanie Neco Williamsa na „złotego” gola zamienił Jones, wykorzystując ogromny błąd Andre Onany. Niemałą cegiełkę do triumfu nad liderem Eredivisie dołożył również debiutujący w Champions League irlandzki bramkarz Caoimhin Kelleher, powstrzymując groźne uderzenia Mazraouiego czy Huntelaara. Dzięki temu Liverpool jest już pewny udziału w wiosennej fazie zmagań, a o miejsce za plecami giganta z Merseyside powalczą Ajax z Atalantą.

Pierwsze zwycięstwo w swojej grupie odniósł natomiast RB Salzburg, który w pełni zasłużenie pokonał na wyjeździe Lokomotiv Moskwa 3:1. Gospodarze osłabieni brakiem trzech kluczowych piłkarzy, w tym zakażonego koronawirusem Grzegorza Krychowiaka, byli słabsi od mistrza Austrii w niemal każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła i mogli przegrać znacznie wyżej. W ekipie gości ze znakomitej strony pokazali się ponownie Dominik Szoboszlai, Sékou Koïta (asysta) i Mergim Berisha (dublet). Co ciekawe, przed kilkoma dniami wspomniany tercet zdobył aż 7 bramek dla Czerwonych Byków w ligowym starciu z SKN St. Pölten (8:2).

Zawstydzającą serię 13 kolejnych porażek w LM przerwał wreszcie Olympique Marsylia. Do przełamania fatalnej passy podopieczni André Villasa-Boasa potrzebowali aż dwóch „jedenastek”, które pewnie wyegzekwował Dimitri Payet. W tej samej grupie bezbramkowy remis FC Porto z Manchesterem City zapewnił promocję drużynie Smoków.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*