Liga Mistrzów: Szczęśliwy triumf Realu, znakomita forma Manchesteru City

Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Zdziesiątkowany przez kontuzje Real Madryt po trwających niemal całe spotkanie męczarniach ostatecznie odniósł skromne zwycięstwo nad Atalantą Bergamo. Królewskich uratował w ostatnich minutach pojedynku niespodziewany bohater – Ferland Mendy, który popisał się pięknym trafieniem z dystansu. Kluczowy wpływ na przebieg spotkania miała jednak czerwona kartka otrzymana w pierwszej połowie przez Remo Freulera. W tym samym czasie Manchester City przedłużył swoją zwycięską serię, bez trudu pokonując na wyjeździe Borussię Mönchengladbach. W obecnej dyspozycji The Citizens wydają się jednym z najpoważniejszych kandydatów do końcowego triumfu w Champions League.

W wielkich klubach, takich jak Real Madryt, szkoleniowcy zazwyczaj mają spory ból głowy związany z doborem wyjściowej jedenastki, czego powodem jest oczywiście nadmierne bogactwo kadrowe. Przyczyna problemów spędzających ostatnio sen z powiek Zidanowi przed środową konfrontacją z Atalantą Bergamo leżała jednak zgoła gdzie indziej – kontuzje wykluczyły bowiem liderów zespołu Los Blancos w osobach Karima Benzemy oraz Sergio Ramosa, a nieobecni byli również Dani Carvajal, Eden Hazard czy Marcelo. Dość powiedzieć, że w szeregach 13-krotnego zwycięzcy Ligi Mistrzów zabrakło aż ośmiu piłkarzy grających na co dzień w pierwszej drużynie! Mimo to Atalanta nie zamierzała zmieniać swojego nastawienia do pojedynku z wyżej notowanym rywalem, o czym mocno przekonywał na przedmeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy, Gian Piero Gasperini.

Pierwsze minuty starcia na Gewiss Stadium toczyły się w przyzwoitym tempie, aczkolwiek po obu stronach brakowało konkretów. W świetnej sytuacji do zdobycia bramki mógł znaleźć się już w 18. minucie Ferland Mendy. Wychodzącego sam na sam z golkiperem gospodarzy Francuza sfaulował jednak Remo Freuler i arbiter Tobias Stieler bez wahania pokazał graczowi Atalanty czerwony kartonik. W efekcie La Dea przez pozostałą część meczu musiała radzić sobie w dziesiątkę. Zgodnie z oczekiwaniami, do końca pierwszych 45 minut to Królewscy zdecydowanie dyktowali warunki gry, choć żaden z ich ataków nie został ukoronowany wyczekiwanym trafieniem. Przed najlepszą szansą stanął Vinícius Júnior, ale Brazylijczyk posłał piłkę ponad bramką strzeżoną przez Pierluigiego Golliniego.

Początek drugiej odsłony to ciąg dalszy ataków budowanych przez piłkarzy grających w białych strojach. Atalanta ograniczyła się natomiast do uważnej gry w obronie oraz okazyjnych prób wyprowadzania piłki na połowę przeciwnika. Gdy wydawało się już, że podopiecznym Gasperiniego udało się nieco wybić Real z rytmu i spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, do akcji ponownie wkroczył Mendy. Lewy obrońca w 86. minucie fantastycznie przymierzył z dystansu, zapewniając mistrzom Hiszpanii solidną zaliczkę przed marcowym rewanżem. Przy okazji wybił również argumenty kibicom Królewskich, którzy częstokroć poddają w wątpliwość jego wkład ofensywny. Zdobyty gol ma dla byłego gracza Lyonu tym większe znaczenie, że jest dopiero jego pierwszym w elitarnych rozgrywkach pod egidą UEFA.

W równolegle rozgrywanym pojedynku na Puskás Arénie w Budapeszcie znajdujący się na fali Manchester City bez większych problemów rozprawił się z Borussią Mönchengladbach 2:0. Bramki dla lidera angielskiej ekstraklasy zdobywali Bernardo Silva i Gabriel Jesus, a kluczową rolę przy obu trafieniach odegrał João Cancelo. Faktem stało się więc 19. kolejne zwycięstwo podopiecznych Pepa Guardioli, licząc wszystkie rozgrywki. Rewanż wydaje się w takich okolicznościach czystą formalnością.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*