Liga Narodów: Efektowne zwycięstwo nad osłabioną Bośnią na zakończenie udanego zgrupowania reprezentacji Polski

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Za reprezentacją Polski spokojny wieczór na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Biało-Czerwoni ponownie okazali się lepsi od Bośni i Hercegowiny, tym razem nie pozostawiając przeciwnikowi z Bałkanów najmniejszych złudzeń na korzystny rezultat. Niebagatelny wpływ na przebieg środowego widowiska miała jednak czerwona kartka obejrzana przez stopera gości jeszcze w pierwszym kwadransie rywalizacji.

Do ostatniej październikowej potyczki kadrowicze Jerzego Brzęczka mogli przystępować w umiarkowanie dobrych nastrojach po tym, jak przed tygodniem bez najmniejszych problemów rozprawili się w meczu towarzyskim z Finlandią, a następnie wywalczyli cenny remis z Włochami. Optymizmem napawał również fakt, że w niedawnym pojedynku z Bośnią w ramach UEFA Nations League to Polacy byli górą. Zabrakło wtedy kapitana i największej gwiazdy – Roberta Lewandowskiego, który kilka dni temu nabawił się urazu stawu skokowego. Najlepszy piłkarz Europy zdążył się jednak wykurować i pozostawał do dyspozycji selekcjonera, o czym przed spotkaniem przekonywał sam Brzęczek. Partnerem snajpera Bayernu w linii ataku miał być przeżywający trudne chwile w Neapolu Arkadiusz Milik. W kadrze meczowej nie znaleźli się natomiast kontuzjowany Artur Jędrzejczyk oraz odbywający kwarantannę Piotr Zieliński i Maciej Rybus.

Wbrew przypuszczeniom, były trener Wisły Płock zdecydował się na bardziej defensywne ustawienie i grę jednym napastnikiem – w pierwszej jedenastce znalazł się oczywiście Lewandowski, ale Milik rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Ważną informacją był powrót do składu Arkadiusza Recy, z którym – pomimo sceptycznego podejścia wielu kibiców – opiekun naszej drużyny narodowej wiąże spore nadzieje. Kolejną szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności od pierwszej minuty otrzymał też Kamil Jóźwiak. Wydaje się, że 22-letni pomocnik Derby County na dobre zadomowił się w seniorskiej reprezentacji.

Gospodarze znaleźli się w korzystnym położeniu już na samym początku meczu, kiedy to Anel Ahmedhodžić obejrzał czerwoną kartkę po faulu na Robercie Lewandowskim tuż przed polem karnym. Świetną pracę w tej sytuacji wykonał Mateusz Klich, który najpierw powalczył w defensywie, a następnie znalazł podaniem naszego kapitana. Od tego czasu zawodnikom występującym z orzełkiem na piersi grało się już zdecydowanie łatwiej, co poskutkowało kilkoma okazjami do zdobycia bramki. Przed najlepszymi stanął „Lewy”, ale najpierw fatalnie spudłował z kilku metrów, by po kilku minutach ze skraju pola karnego trafić w słupek. Przy trzeciej sytuacji król strzelców Bundesligi już się nie pomylił i umieścił piłkę w siatce z bliskiej odległości. W doliczonym czasie gry wynik poprawił prezentujący ostatnio kapitalną dyspozycję Karol Linetty i bezdyskusyjna przewaga Polaków została odpowiednio udokumentowana. Warto wyróżnić także postawę Jacka Góralskiego, który nie tylko (jak zawsze) imponował zaangażowaniem czy świetnym przygotowaniem fizycznym, lecz dołożył niemałą cegiełkę do gry ofensywnej.

Druga połowa – co nie powinno dziwić – również przebiegała pod dyktando Biało-Czerwonych. Tuż po przerwie kolejnego gola upolował Lewandowski, wykorzystując wspaniałe podanie Klicha za bośniacką linię obrony. Osłabieni rywale nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć na trzy ciosy i sporadycznie gościli pod bramką Wojciecha Szczęsnego. Z kolei Polacy po uzyskaniu trzybramkowej przewagi nie forsowali tempa i postawili na spokojne rozgrywanie piłki, jedynie od czasu do czasu posyłając podania przeszywające defensywę ekipy Dušana Bajevicia. Rezultat nie uległ już zmianie i nasi kadrowicze mogą wrócić do klubów z poczuciem dobrze wykonanego zadania.

Pomimo wysokiego zwycięstwa i momentami niezwykle efektownej gry, trudno rozpatrywać starcie we Wrocławiu w kategoriach wielkiego sukcesu czy miarodajnego testu. To Bośnia lepiej weszła w mecz i nie wiadomo, jak rozwinęłaby się sytuacja, gdyby nie wykluczenie Ahmedhodžicia. Niemniej jednak trzeba oddać Robertowi Lewandowskiemu i spółce, że od momentu uzyskania liczebnej przewagi inicjatywa znalazła się całkowicie po ich stronie. Szczególne wrażenie wywarł środek pomocy złożony z Linettego, Góralskiego oraz grającego za plecami „dziewiątki” Klicha. Ich występ był unaocznieniem tego, czego oczekuje się od piłkarzy występujących w centralnej części boiska – spokój, nieustępliwość i finezja.

Dzięki trzem punktom wywalczonym na Dolnym Śląsku, Polacy awansowali na pierwsze miejsce w tabeli grupy 1 i o jedno „oczko” wyprzedzają Włochów, którzy zremisowali z Holendrami 1:1. W innych potyczkach Dywizji A Ligi Narodów Portugalia bez Cristiano Ronaldo pewnie poradziła sobie na własnym stadionie ze Szwecją (3:0), a bohaterem Seleção został nowy nabytek Liverpoolu, Diogo Jota – autor dwóch bramek i asysty. Cenne wyjazdowe zwycięstwa odniosły natomiast reprezentacje Danii (1:0 z Anglią), Francji (2:1 z Chorwacją) oraz Belgii (2:1 z Islandią).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*