„Pistolero” wystrzelił podwójnie. Krzysztof Piątek bohaterem Derbów Berlina!

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Spektakularne wejście z ławki rezerwowych okraszone dwoma golami, w dodatku przeciwko lokalnemu rywalowi i na wagę kompletu punktów – to był bez wątpienia jeden z najlepszych występów Krzysztofa Piątka na niemieckiej ziemi! 25-letni snajper ustrzelił dopiero pierwszego doppelpacka w Bundeslidze, ale zrobił to w optymalnym momencie.

Do tej pory napastnik z Dzierżoniowa nie wspominał dobrze derbowych konfrontacji. Jako piłkarz Genoi, a potem Milanu ani razu nie mógł cieszyć się ze zwycięstwa nad Sampdorią czy Interem, choć akurat Blucerchiatim wbił przed dwoma laty bramkę z rzutu karnego, dającą ostatecznie remis. Dopiero w Berlinie przekona się, co to znaczy być bohaterem wewnątrzmiastowej rywalizacji.

Piątkowy mecz – mimo sugestywnej nazwy – wcale nie musiał należeć do Krzysztofa i jego zespołu. Goście znacznie lepiej weszli w to spotkanie, osiągając zasłużone prowadzenie po 20. minutach gry. Chwilę później drużynę Unionu osłabił jednak Robert Andrich, który za nieodpowiedzialne i zarazem brutalne kopnięcie przeciwnika w głowę otrzymał czerwoną kartkę. Pierwszą połowę podopieczni Ursa Fischera zakończyli bez straty gola, lecz po zmianie stron nie mieli wiele do powiedzenia. Bruno Labbadia dokonał w przerwie dwóch kapitalnych zmian, które odmieniły losy Derbów Berlina, choć do wyrównania doprowadził akurat przebywający na boisku od początku Peter Pekarík. Ostatnie dwa kwadranse należały już do duetu zmienników Dilrosun – Piątek. Ten pierwszy asystował Polakowi przy trafieniu na 2:1, ale na tym popularny „Il Pistolero” nie poprzestał i po trzech minutach cieszył się z premierowego dubletu za Odrą. Poprzednim razem dwie bramki w jednym meczu zdobył w lutym ubiegłego roku z Atalantą, kiedy to bronił jeszcze barw Rossonerich.

„Bardzo się cieszę, to niesamowite uczucie! Strzelanie goli dla napastnika jest zawsze ważne, więc jestem bardzo, bardzo szczęśliwy, że mogłem pomóc drużynie w zdobywaniu bramek. Pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem niż Union. W następnych kilku meczach musimy skupiać się na prostych rzeczach, aby nie popełniać zbyt wielu błędów. To, że po końcowym gwizdku ruszyliśmy pod wschodnią trybunę, było znakiem dla naszych kibiców. Potrzebujemy ich i wygraliśmy dla nich!” – powiedział najlepszy piłkarz pojedynku Herthy z Unionem.

Piątek trafił wreszcie na czołówki niemieckich serwisów sportowych jako pozytywny bohater, wszak dotąd był wielokrotnie krytykowany – nie tylko za pasywność w grze, ale także aroganckie zdaniem dziennikarzy zachowanie. Teraz kadrowicz Jerzego Brzęczka może triumfować, zwłaszcza że udało mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Oprócz wielkiego szacunku ze strony fanów, znacząco poprawi również swoje notowania u trenera Labbadii, który w ustawieniu z jednym atakującym stawia raczej na konkurentów Polaka – Jhona Córdobę (obecnie leczy kontuzję) czy Dodiego Lukebakio.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*