Podział punktów w pełnych kontrowersji Derbach Krakowa, Lech melduje się w pierwszej ósemce – podsumowanie 12. kolejki Ekstraklasy

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Miniony weekend z PKO BP Ekstraklasą z pewnością należał do najbardziej widowiskowych od momentu rozpoczęcia rozgrywek. Jubileuszowe Derby Krakowa zostały naznaczone licznymi kontrowersjami oraz haniebnym zachowaniem właściciela Cracovii, w Białymstoku miała miejsce szalona wymiana ciosów, a Lech Poznań dał wyraźny sygnał, że od teraz w pełni skupia się na lidze. Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie najciekawszych wydarzeń na krajowych boiskach.

Najwięcej emocji dostarczyły 200. Derby Krakowa, jednak z pewnością nie takiego widowiska oczekiwali sympatycy obu zespołów. Poziom sportowy piątkowego spotkania okazał się nader rozczarowujący, a długimi fragmentami zawodzili zwłaszcza podopieczni Michała Probierza. Po bezbramkowej pierwszej odsłonie, na przestrzeni drugich 45 minut prawdziwą drogę z nieba do piekła przebył Felicio Brown Forbes. 29-letni Kostarykanin najpierw wyprowadził Białą Gwiazdę na prowadzenie wykorzystując rzut karny, by po chwili obejrzeć drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i osłabić swój zespół w końcowej fazie pojedynku. Ostatecznie „Pasom” udało się częściowo wykorzystać grę w przewadze, choć mogli nawet triumfować, gdyby nie fatalne pudło z kilku metrów Siplaka.

Po jubileuszowych Derbach Grodu Kraka znacznie szerzej od boiskowych wydarzeń komentowane są decyzje arbitra Daniela Stefańskiego, a przede wszystkim skandaliczne zachowanie właściciela Cracovii, Janusza Filipiaka. Wykładowca akademicki oraz prezes jednej z największych polskich firm Comarch uznał za stosowne wyrazić swoją dezaprobatę wobec pracy pochodzącego z Bydgoszczy arbitra przy pomocy wulgarnych okrzyków. Pomimo że profesor zdążył już przeprosić opinię publiczną (wcześniej Cracovia wydała kuriozalne oświadczenie, które można przeczytać na oficjalnej stronie klubu – dod. red.), pozostawiającą niesmak postawą Filipiaka zajmie się niebawem Komisja Ligi, natomiast zdobywcy Pucharu i Superpucharu Polski grozi kara pieniężna w wysokości nawet 250 tys. złotych.

Na szczęście następnego dnia miłośnicy krajowych rozgrywek mogli skupić się wyłącznie na piłce. Na początek sobotnich zmagań byliśmy świadkami istnej strzelaniny w wykonaniu Jagiellonii Białystok i Warty Poznań, z której rzutem na taśmę zwycięsko wyszli podopieczni Bogdana Zająca. Bohaterem „Pszczółek” okazał się Jakov Puljić. Chorwacki napastnik popisał się hat-trickiem, a ostatnią z bramek zdobył w doliczonym czasie gry. 27-latek ma już na koncie osiem goli w obecnym sezonie i realną szansę na koronę króla strzelców. Wywalczony w pocie czoła komplet punktów z beniaminkiem pozwala fanom i piłkarzom Jagi żywić nadzieję na dogonienie czołówki.

Dziesięć ligowych spotkań – tyle przed 12. kolejką liczyła imponująca seria bez przegranej Rakowa Częstochowa. W tym tygodniu została ona przerwana przez ekipę Śląska Wrocław po tym, jak w końcowej fazie spotkania do siatki trafił Bartłomiej Pawłowski. Dość niefortunną interwencję w tej sytuacji zaliczył golkiper Czerwono-Niebieskich, a jego kolegom z pola nie udało się już odwrócić losów pojedynku. Podopieczni Marka Papszuna przypomnieli sobie zatem, jak smakuje gorycz porażki i jednocześnie stracili fotel lidera na rzecz Legii. Z kolei WKS dzięki skromnemu zwycięstwu może wygodnie rozsiąść się na najniższym stopniu ligowego podium.

Wpadka Częstochowian została skrupulatnie wykorzystana przez warszawską Legię, która ograła przy Łazienkowskiej Lechię Gdańsk 2:0. Rezultat nie jest przypadkowy, bowiem to piłkarze prowadzeni przez Czesława Michniewicza byli stroną dominującą przez zdecydowaną większość spotkana. Swój dorobek strzelecki poprawił znajdujący się w kapitalnej dyspozycji od początku sezonu Tomáš Pekhart, tradycyjnie pakując futbolówkę do siatki głową. Spośród dziesięciu bramek zdobytych do tej pory przez 31-letniego Czecha w bieżących rozgrywkach aż sześć padało właśnie w taki sposób. W doliczonym czasie gry prowadzenie Wojskowych podwyższył jeszcze Rafael Lopes i w ten sposób Legia po krótkiej przerwie powróciła na szczyt Ekstraklasy.

Po fatalnym starcie sezonu Piast Gliwice wraca na właściwe tory, o czym najlepiej świadczy passa meczów bez porażki przedłużona do pięciu. W niedzielę podopieczni Waldemara Fornalika po niezwykle wyrównanym pojedynku zremisowali z Zagłębiem Lubin 1:1. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie fantastyczne trafienie Jakuba Świerczoka, który postanowił przelobować golkipera przyjezdnych z połowy boiska! Próba zakończyła się sukcesem, co dla doświadczonego napastnika oznacza czwarte kolejne spotkanie z bramką na koncie. Pomimo straty punktów Miedziowi wciąż pozostają w czołówce.

Na koniec weekendu z Ekstraklasą swój mecz rozgrywał Lech Poznań, który w najbliższy czwartek pożegna się z europejskimi pucharami. Na Dariusza Żurawia spadła niedawno spora krytyka za to, że szkoleniowiec Kolejorza na prestiżowy mecz przeciwko znacznie wyżej notowanej Benfice desygnował do gry drugi garnitur, nie widząc większych szans na wywalczenie choćby remisu. Wiele osób odebrało to jako wywieszenie białej flagi jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, ale w Poznaniu większe znaczenie nadano właśnie niedzielnemu pojedynkowi z Podbeskidziem.

Oszczędzenie najlepszych zawodników przyniosło zamierzony efekt – Duma Wielkopolski rozbiła czerwoną latarnię ligi na własnym boisku aż 4:0, dając tym samym do zrozumienia, że po nie do końca udanej przygodzie w Lidze Europy ma zamiar wrócić do walki o najwyższe cele na krajowym podwórku. Przed Lechem jeszcze daleka droga, tym niemniej awans do pierwszej ósemki zapewnił przy Bułgarskiej tak potrzebny powiew optymizmu. Ich rywale wciąż nie potrafią natomiast sięgnąć po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo i podobnie jak przed tygodniem zamykają stawkę.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*