Walka o puchary nabiera rumieńców, festiwal kartek w Białymstoku – podsumowanie 21. kolejki Ekstraklasy

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Coraz śmielej zaczyna sobie poczynać w tym sezonie ekipa Lechii Gdańsk. Podopieczni Piotra Stokowca nie po raz pierwszy od wznowienia rozgrywek potwierdzili, że znajdują się obecnie w znakomitej formie i z każdym tygodniem regularnie zbliżają się do miejsc premiowanych udziałem w europejskich pucharach. Wydają się one także najwyższą stawką, o którą powalczą pozostałe ekipy, bowiem od jakiegoś czasu niemal nieomylna jest zajmująca fotel lidera Legia Warszawa. Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie najważniejszych wydarzeń prosto z krajowych boisk.

Przed 21. serią gier Cracovia czekała na zwycięstwo od siedmiu ligowych spotkań. Nic więc dziwnego, że przy ul. Kałuży od dawna liczą na przełamanie, ale takowe nie nastąpiło w piątkowym meczu przeciwko Śląskowi Wrocław. Gdy wydawało się, że popularne Pasy sięgną po długo wyczekiwane trzy punkty po pięknym trafieniu autorstwa Sergiu Hancy, goście z Dolnego Śląska rzutem na taśmę wyrwali remis w niemal ostatniej chwili.

Jeśli mielibyśmy wskazać spotkanie stanowiące korzystną reklamę polskiej Ekstraklasy, wybór z pewnością nie padłby na pojedynek pomiędzy Jagiellonią Białystok a Pogonią Szczecin. Składne akcje obu ekip można było policzyć na palcach jednej ręki, a do siatki trafił jedynie Michał Kucharczyk. Mecz prawdopodobnie zostałby szybko zapomniany, gdyby nie naznaczona kartkami końcówka. Najpierw do szatni zostali odesłani Kacper Smoliński oraz jeden z członków sztabu szkoleniowego Portowców, zaś po chwili dla równego rachunku drugie „żółtko” obejrzał Błażej Augustyn. Swoje „trzy grosze” na sam koniec dołożył również szkoleniowiec gospodarzy, Bogdan Zając. Pomimo negatywnego wydźwięku całego spotkania, na konto Pogoni trafiły ważne trzy punkty, które pozwalają żywić choćby iluzoryczną nadzieję na dogonienie przodującej Legii.

Punkty zgubiła z kolei drużyna okupująca najniższe miejsce na podium – Raków Częstochowa. W normalnych okolicznościach remis 2:2 z ligowym przeciętniakiem, jakim jest Wisła Płock, należałoby traktować jako sporą wpadkę, jednak piłkarze prowadzeni przez Marka Papszuna jeszcze w 70. minucie przegrywali dwoma golami. Wtedy do akcji wkroczył nie kto inny, jak niezawodny ostatnio Ivi López, który do osobistej punktacji kanadyjskiej dopisał asystę oraz bramkę. Dorobek Hiszpana w bieżących rozgrywkach to już 7 trafień i 3 ostatnie podania. Jednego z goli dla Nafciarzy zdobył natomiast powoli powracający do formy po trzecim w karierze zerwaniu więzadeł krzyżowych Rafał Wolski.

Lechia Gdańsk nie zaznała goryczy porażki od sześciu spotkań na poziomie Ekstraklasy i kontynuuje swój marsz w górę ligowej tabeli. Tym razem podopieczni Piotra Stokowca uporali się na własnym boisku z Wisłą Kraków, choć trzeba uczciwie przyznać, że rezultat 2:0 nie do końca odzwierciedla przebieg – notabene bardzo wyrównanego – starcia. Mecz mógł mieć inny finał, gdyby w pierwszej połowie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Rafał Pietrzak, czego domagało się wielu obserwatorów. Nic takiego nie miało jednak miejsca i niezależnie od tego, czy arbiter Jarosław Przybył postąpił słusznie, biało-zieloni konsekwentnie zbliżają się do powrotu do piłkarskiej Europy.

„Niedawno jeszcze mówiłem, że wyciągnę ten zespół z kryzysu, że wiem, gdzie leżą przyczyny słabszej dyspozycji i dzisiaj z nieukrywaną dumą mogę powiedzieć, że to nam się udało i w ostatnich pięciu meczach odnieśliśmy 4 zwycięstwa i 1 remis. Dzisiaj zagraliśmy zgodnie z zasadą sin duda – bez wątpliwości. Tego zabrakło nam w końcówce meczu w Bielsku-Białej, ale dzisiaj było odwrotnie” – stwierdził po zwycięstwie trener Piotr Stokowiec.

Po raz kolejny komplet punktów zgarnęła również Legia Warszawa. Mistrz Polski w pojedynku z Wartą Poznań stracił co prawda dwie bramki, ale mimo to sprawiał wrażenie drużyny kontrolującej boiskowe wydarzenia. Piłkarze prowadzeni przez Czesława Michniewicza wyszli chyba z założenia, że najważniejsze to strzelić o jednego gola więcej niż przeciwnik i trzema trafieniami skutecznie pozbawili beniaminka nadziei na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Niekwestionowanym bohaterem spotkania został Filip Mladenović, który dwukrotnie znalazł drogę do bramki rywali, a także asystował przy bramce Pawła Wszołka. Serbski lewy wahadłowy ma już na koncie w bieżącej kampanii ligowej 6 trafień oraz tyle samo decydujących podań i staje się twarzą świetnej formy Wojskowych, co zaowocowało zresztą powołaniem do kadry narodowej.

W otwierającej niedzielne zmagania potyczce przy Roosevelta swoje okazje miał zarówno Górnik Zabrze, jak i Zagłębie Lubin, ale do siatki trafiali tylko gospodarze, których licznik zatrzymał się na dwóch bramkach. To niezwykle istotne zwycięstwo dla Marcina Brosza i jego podopiecznych, którzy nie prezentowali ostatnio najwyższej dyspozycji. Dzięki niełatwej wygranej ekipa będąca jedną z rewelacji obecnego sezonu pozostaje nadal stosunkowo blisko czołówki.

Weekend z PKO BP Ekstraklasą zakończył się bezbramkowym remisem w konfrontacji Lecha Poznań z Piastem Gliwice. Z takiego rezultatu bardziej zadowoleni mogą być piłkarze prowadzeni przez Waldemara Fornalika, gdyż to Kolejorz miał nieco więcej z gry. W kluczowym momencie fantastycznie zachował się jednak golkiper drużyny gości – František Plach, którego instynktowna obrona śmiało może kandydować do miana parady sezonu!


Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*