Dobiegła końca przygoda Igi Świątek w Australian Open 2021. Polka w czwartej rundzie Wielkiego Szlema przegrała z Simoną Halep 6:3, 1:6, 4:6.
Iga Świątek w tegorocznym Australian Open była rozstawiona z numerem 15., podczas gdy Simona Halep to turniejowa „dwójka”. Nic więc dziwnego, że Rumunka była uznawana za faworytkę, ale… tylko do końca pierwszego seta. Świątek wygrała go 6:3 i pokazywała efektowny, bardzo ofensywny tenis. Ponownie popisywała się także niezwykłą sprawnością.
Były to jednak miłe złego początki. Potem gra Polki się „posypała”, a 10 lat starsza rywalka wróciła na swój wysoki poziom. Mocno pomagała jej w tym Świątek, która popełniła masę niewymuszonych błędów, grała zbyt nerwowo i za wcześnie chciała kończyć wymiany. Halep odpowiadała cierpliwym przebijaniem, rozrzucaniem Świątek po korcie oraz znakomitymi serwisami.
Drugiego seta triumfatorka Wimbledonu 2019 wygrała 6:1, a trzeciego 6:4. Decydująca partia była już bardziej wyrównana i w pewnym momencie wydawało się, że Iga jeszcze powalczy przynajmniej o tie-breaka, jednak wcześniej już za dużo razy dała się przełamać, a sama nie wykorzystała break-pointów. Na tym zakończył się jej tegoroczny występ w Melbourne.
Czwarta runda to dla 19-letniej tenisistki powtórzenie wyniku sprzed roku. Rumunce udał się natomiast rewanż za październikowy mecz na French Open, który przegrała 1:6, 2:6.
„Wiedziałam, że muszą zagrać dużo lepiej niż wtedy. W Paryżu nie byłam wystarczająco agresywna. Tutaj początek również nie był dobry, bo popełniałam łatwe błędy, a bardzo nie lubię tego robić. Później bardziej otworzyłam kort, miałam więcej czasu i liczba złych zagrań też się zmniejszyła. Ta wygrana dużo dla mnie znaczy” – powiedziała na pomeczowej konferencji druga rakieta świata. Jej rywalką w ćwierćfinale będzie utytułowana Serena Williams.
Świątek wyznała z kolei, że czuła za mało energii. W trzecim secie poprosiła nawet sędziego o… przerwę na kawę.
„Może grałam zbyt mocno i ryzykowałam za często, ale to dlatego, że Simona docierała do każdej piłki. Grała bardzo mądrze. Ma mój szacunek, bo można było odnieść wrażenie, że w każdej sytuacji ma wiele opcji. Kiedy coś nie idzie po jej myśli, to po prostu zmienia taktykę. To jest ta różnica między mistrzynią i mniej doświadczoną zawodniczką, bo ja nie czułam, że mam wiele możliwości” – opisała klasę rywalki utalentowana warszawianka.
Na zdjęciu wyróżniającym: Iga Świątek; foto: Peter Menzel / Wikipedia