Drużyna Azzurrich dowodzona przez Roberto Manciniego rozegrała kolejne kapitalne spotkanie na UEFA EURO 2020. W ćwierćfinale Włosi zneutralizowali największe atuty Belgów i wyeliminowali z turnieju aktualnego lidera rankingu FIFA. O awans do decydującej rozgrywki zagrają we wtorek z reprezentacją Hiszpanii, która po rzutach karnych uporała się z ambitnie walczącą Szwajcarią.
Po ekscytującym ośmiobramkowym rollercoasterze na stadionie Parken, tym razem reprezentacja Hiszpanii zaprezentowała swoje gorsze oblicze, a mimo to udało jej się osiągnąć największy sukces od dziewięciu lat. Ćwierćfinałowe starcie z opromienioną sensacyjnym triumfem nad Francją ekipą Helwetów ułożyło się jednak dla podopiecznych Luisa Enrique w wymarzony sposób. Już w 8. minucie faworyt z Półwyspu Iberyjskiego objął prowadzenie po rozegraniu rzutu rożnego. Mocny strzał sprzed pola karnego w wykonaniu Jordiego Alby niefortunnie próbował zablokować Denis Zakaria, przez co zupełnie zmylił bramkarza Yanna Sommera. W ten sposób pomocnik Borussii Mönchengladbach zdobył dziesiątego gola samobójczego na tych mistrzostwach – to absolutny rekord w dziejach EURO!
10 – Denis Zakaria's own goal is the tenth we've seen at #EURO2020, which is now one more than were scored at each of the previous 15 editions of the European Championships combined (9). Dubious. pic.twitter.com/odGEGutwDK
— OptaJoe (@OptaJoe) July 2, 2021
Od tego momentu piłkarze La Roja stwarzali zagrożenie pod bramką rywala głównie po stałych fragmentach gry, a ich znacząca przewaga w posiadaniu piłki w żaden sposób nie przekładała się na klarowne sytuacje strzeleckie. Szwajcarzy natomiast nie byli w stanie oddać w pierwszej połowie choćby jednego celnego uderzenia, a na domiar złego stracili z powodu kontuzji swojego podstawowego atakującego Breela Embolo. Wszystko wskazywało wtedy na zaskakująco bezproblemową przeprawę dla mistrzów świata z 2010 roku.
Pierwszy gol Hiszpanów zza pola karnego na Euro od 2000 roku. Szczęśliwie, ale to nowość jak na ich granie. Szukali Alby.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) July 2, 2021
Po przerwie obraz meczu długo nie ulegał zmianie, aż w końcu w 68. minucie Hiszpanie popełnili pierwszy poważny błąd w wyprowadzaniu piłki. Brzemienne w skutkach późniejsze nieporozumienie duetu stoperów Aymeric Laporte – Pau Torres przytomnie wykorzystał Remo Freuler i obsłużył podaniem Xherdana Shaqiriego, który precyzyjnie przymierzył po długim rogu. Asystent przy golu wyrównującym szybko stał się antybohaterem, gdyż niespełna dziesięć minut później wyleciał z boiska za brutalny atak na nogę Gerarda Moreno. Osłabieni Helweci dzięki świetnej organizacji gry oraz ofiarnej postawie defensorów potrafili przetrwać do dogrywki, w której miażdżącą przewagę osiągnął ich przeciwnik. Zawodnicy La Roja w dodatkowej półgodzinie rywalizacji wykreowali sobie bagatela 17 okazji, a w ich marnowaniu prześcigali się rezerwowi Dani Olmo i Gerard Moreno (obaj po 6 strzałów). Inna sprawa, że między słupkami fantastycznie spisywał się Sommer, zaliczając aż 10 skutecznych obron.
Losy awansu rozstrzygnęły się zatem w rzutach karnych. Po pierwszej serii jedenastek prowadził zespół Vladimira Petkovicia, bo najpierw słupek „ostemplował” Sergio Busquets, a w odpowiedzi celnie przymierzył Mario Gavranović. Któż mógł wtedy przypuszczać, że będzie to jedyny udany strzał z wapna piłkarza Rossocrociatich?! Trzech kolejnych szwajcarskich kadrowiczów zupełnie jednak zawiodło – dwukrotnie górą był Unai Simón (powstrzymał Fabiana Schära oraz Manuela Akanjiego), zaś Ruben Vargas posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. W międzyczasie pomylił się jeszcze Rodri, lecz Olmo, Moreno, a przede wszystkim kończący „wojnę nerwów” Oyarzabal pewnie wykorzystali swoje rzuty karne. Dzięki temu Hiszpanie mogą świętować pierwszy awans do półfinału mistrzowskiej imprezy od EURO 2012.
2 – #ESP have progressed two KO Round ties in a row in a Grand Tournament (Euro + World Cup) for the first time ever (vs Croacia in 120 minutes & vs #SUI in the Penalty Shootouts). Fury#EURO2020 #SUIESP #SwitzerlandvsSpain pic.twitter.com/UKHMVBKXgT
— OptaJose (@OptaJose) July 2, 2021
„Jeśli chodzi o rzuty karne, byłem spokojny, bo to nie zależało ode mnie. Ludzie mówią, że to loteria, ale wcale tak nie jest, bo wszystko wchodzi w grę: umiejętność radzenia sobie z presją, postawa bramkarzy, natomiast kiedy konkurs jedenastek idzie po twojej myśli, jest to naprawdę bardzo miłe uczucie. […] Zawsze mówiłem, że byliśmy jedną z ośmiu drużyn, które miały szansę na zdobycie tytułu, ale to zależało od naszych występów. Teraz jesteśmy w najlepszej czwórce, co jest fantastyczne i napełnia nas ogromnym poczuciem dumy. Byłoby więc absurdalne myśleć, że półfinaliści nie będą rozważać tego, aby pójść o krok dalej i zakwalifikować się do decydującej rozgrywki” – podsumował selekcjoner Luis Enrique na pomeczowej konferencji prasowej.
Popularny „Lucho” chwalił również swojego golkipera, który na przestrzeni kilku dni przeszedł klasyczną drogę od zera do bohatera. Po kardynalnym błędzie z Chorwacją na Unaia Simóna wylała się w mediach potężna fala krytyki, tymczasem w piątkowy wieczór to właśnie wychowanek Athletiku Bilbao wygrał dla swojej reprezentacji bilety na Wembley.
32 mecze z rzędu bez porażki – tyle wynosi nowy rekord Squadra Azzurra ustanowiony po ćwierćfinałowym zwycięstwie 2:1 nad Belgią. Przedwczesny finał, jak określono na całym świecie pojedynek w Monachium, rzeczywiście okazał się pierwszorzędnym widowiskiem. Obiecujący początek Belgów nie przełożył się na zdobycz bramkową, bo groźne strzały Kevina De Bruyne i Romelu Lukaku rewelacyjnie odbijał Gianluigi Donnarumma. A jego koledzy z pola byli tego dnia bezlitośni – oddali łącznie trzy celne strzały i zdobyli trzy gole, tyle że jeden został anulowany ze względu na spalonego. Nieuznane trafienie Bonucciego w żaden sposób nie zdezorganizowało bynajmniej znakomicie pressującego zespołu Roberto Manciniego. To właśnie agresywny doskok Verattiego do przeciwnika zaowocował bramką Nicolò Barelli, a w 44. minucie efektowny rajd lewym skrzydłem cudownie wykończył Lorenzo Insigne. Belgom udało się złapać kontakt z rywalem jeszcze przed zmianą stron, gdy rzut karny po faulu Di Lorenzo na Jérémy’m Doku skutecznie wyegzekwował Lukaku.
W drugiej połowie wynik nie uległ już zmianie, choć okazji ku temu nie brakowało. Przed najdogodniejszymi stawał RL9, ale w przeciwieństwie do innego wybitnego napastnika o tych samych inicjałach nie był w stanie skompletować dubletu na Allianz Arenie. Niebagatelna w tym zasługa Leonardo Spinazzoli, który ofiarnie zablokował uderzenie z bliskiej odległości snajpera Interu, a chwilę później ze łzami w oczach opuszczał murawę z powodu poważnej kontuzji. Do końca meczu nie dotrwał też Nacer Chadli (uraz mięśniowy po zaledwie czterech minutach od wejścia!) oraz słabo dysponowany Ciro Immobile.
Strasznie przykry widok. Spinazzola grał na takim poziomie i był tak ważnym ogniwem Azzurrich, że mógłby nawet zostać piłkarzem całego turnieju.
Miał już zerwane więzadła, traci piękny turniej, nie dziwi, że nie wytrzymał…
— Michał Borkowski (@mbork88) July 2, 2021
W decydującym kwadransie spotkania to nie Lukaku ani De Bruyne, a najmłodszy gracz Czerwonych Diabłów w fazie pucharowej Mistrzostw Europy brał na siebie ciężar rozgrywania akcji i z ogromną łatwością wygrywał pojedynki indywidualne z włoskimi obrońcami. Wysiłki 19-letniego Doku okazały się jednak niewystarczające, dlatego to Italia zagra o finał na legendarnym Wembley z Hiszpanią. Jeśli wygra, stanie przed szansą na swój drugi tytuł mistrza Europy.
„Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Moi piłkarze byli naprawdę niesamowici! Wyraźnie cierpieliśmy w ostatnich dziesięciu minutach, gdyż byliśmy mocno zmęczeni. Jednakże już wcześniej mogliśmy strzelić więcej goli” – ocenił po końcowym gwizdku trener Roberto Mancini, pod wodzą którego Azzurri wygrali prawie 75% meczów!
W sobotę zostaną rozegrane pozostałe dwa ćwierćfinały UEFA EURO 2020. O godzinie 18:00 zmierzą się dwie rewelacje tego turnieju – Czechy i Dania, zaś o 21:00 Ukraina postara się sprawić kolejną niespodziankę w konfrontacji z faworyzowaną Anglią. Transmisje na żywo ze wszystkich meczów w TVP 1, TVP 2 i TVP Sport.
Na zdjęciu wyróżniającym: Nicolò Barella po zdobyciu gola w meczu Belgia – Włochy na UEFA EURO 2020; foto: Markus Gilliar / Getty Images Sport