Zgodnie z przewidywaniami do decydującej rozgrywki w tegorocznej edycji Ligi Europy dotarł aktualny wicemistrz Italii. Podopieczni Antonio Contego nie pozostawili złudzeń Szachtarowi Donieck, zwyciężając aż 5:0. W finale zmierzą się z hiszpańską Sevillą, która nie bez problemów wyeliminowała Manchester United.
Przed rozpoczęciem turnieju Final Eight w Niemczech eksperci oraz bukmacherzy największe szanse na triumf w mniej prestiżowym z europejskich pucharów dawali Sevilli, Manchesterowi United oraz Interowi Mediolan. Tercet przedstawicieli najmocniejszych lig na Starym Kontynencie rzeczywiście znalazł się w gronie czterech najlepszych drużyn tego sezonu UEFA Europa League, ale przebieg obu półfinałowych konfrontacji był diametralnie różny.
Drużyna Nerazzurrich od początku starcia z Szachtarem Donieck była znakomicie zorganizowana w defensywie, a z przewagi ukraińskiego zespołu w posiadaniu piłki niewiele wynikało. Co więcej, podopieczni Luisa Castro popełniali tego dnia wiele błędów w wyprowadzaniu piłki z własnej strefy, co już w 19. minucie meczu zaowocowało utratą bramki. Źle wybitą przez Pyatova futbolówkę przejął Barella, celnie dośrodkował na głowę Lautaro Martíneza, a Argentyńczyk znakomitym uderzeniem pokonał bramkarza popularnych Górników. Od tego momentu Inter kontrolował mecz i bezlitośnie wykorzystywał kolejne pomyłki rywali. Najpierw premierowego gola w tym sezonie LE zdobył po rzucie rożnym Danilo D’Ambrosio, a dzieła zniszczenia dopełnił fenomenalny duet „LuLa”. Lukaku i Lautaro zdobyli po 2 bramki oraz zaliczyli po jednej asyście.
Zdecydowanie bardziej zacięta była hitowa konfrontacja Sevilli z Manchesterem United, określana przez wielu mianem przedwczesnego finału. Po początkowej dominacji Czerwonych Diabłów, zwieńczonej trafieniem Bruno Fernandesa z rzutu karnego, inicjatywę zaczęła przejmować drużyna z Andaluzji. Dobry okres gry Los Nervionenses został udokumentowany golem wyrównującym Suso po kapitalnej akcji zespołowej, w której wzięli udział także Banega i Reguillon. Wynik do przerwy odzwierciedlał bardzo wyrównany przebieg hiszpańsko-angielskiej rywalizacji, ale już od początku drugiej połowy na murawie RheinEnergieStadion w Kolonii zaczęła zdecydowanie dominować ekipa Ole Gunnara Solskjæra. Aż 9 sytuacji bramkowych, w tym trzy stworzone w odstępie zaledwie kilku minut, nie przełożyły się jednak na zdobycz bramkową, gdyż swoich okazji nie wykorzystali m.in. Martial, Fernandes i Greenwood.
„Wszyscy jesteśmy rozczarowani. Nie jesteśmy zdewastowani, ale to jeden z tych rezultatów, które trudno zaakceptować. Czułem, że momentami graliśmy znakomity futbol i stwarzaliśmy sobie liczne sytuacje. Po prostu nie potrafiliśmy zdobyć bramek, na które zasłużyliśmy. W wielu momentach tej rywalizacji byliśmy absolutnie doskonali” – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Manchesteru United.
Sevilla potrafiła nie tylko przetrwać nawałnicę Manchesteru United, ale sama wyprowadziła decydujący cios – precyzyjne dośrodkowanie Jesúsa Navasa pewnie wykończył mocno krytykowany w tym sezonie Luuk de Jong i to właśnie piłkarze Julena Lopeteguiego zagrają w najbliższy piątek z Interem o ważący blisko 15 kg puchar Ligi Europy.
Your 2020 #UELfinal!
Sevilla or Inter? pic.twitter.com/tTjFmaBXQf
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) August 17, 2020