Kompletem przekonujących zwycięstw faworytów zakończyły się środowe zmagania w fazie grupowej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Wśród drużyn, które wygrały swoje mecze 3:0, znaleźli się dwaj przedstawiciele PlusLigi – Skra Bełchatów bez trudu poradziła sobie z belgisjkim Lindemans Aalst, zaś ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozbiła w teorii wymagającego rywala ze Stambułu.
Podobnie jak mistrzowie Polski, Fenerbahçe przystępowało do środowej konfrontacji podbudowane wysokim triumfem odniosionym dzień wcześniej. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy za sprawą skutecznej gry w bloku błyskawicznie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Siatkarzom prowadzonym przez Erkana Toğana udało się dość szybko odrobić straty i toczyć równorzędny bój aż do stanu 18:19. Od tego momentu zawodnicy ZAKSY zaczęli wywierać większą presję zagrywką, co zaowocowało kilkoma skutecznymi kontrami. Premierową odsłonę zamknął atak Kamila Semeniuka.
W dwóch kolejnych setach jakość gry tureckiego zespołu znacząco spadła (zwłaszcza w elemencie przyjęcia), a Trójkolorowi wciąż dominowali na siatce i skrzętnie korzystali z nadarzających się okazji do powiększania wyniku. Dość niespodziewanie aż dwukrotnie powstrzymał rywali mierzący jedynie 183 cm wzrostu Benjamin Toniutti. Ostatnia partia to już prawdziwy popis podopiecznych Nikoli Grbicia, spośród których wyróżniali się zwłaszcza Jakub Kochanowski (7 pkt, w tym efektowna seria asów serwisowych) i Łukasz Kaczmarek (10 pkt). Po przeciwnej stronie najaktywniejszy był natomiast znany z występów w PlusLidze kubański przyjmujący Salvador Hidalgo Oliva (ex Jastrzębski Węgiel), który do swoich 11 „oczek” dołożył także… żółtą kartkę za dyskusję z arbitrem.
Jeszcze szybciej, bo w zaledwie 68 minut uporała się Skra Bełchatów z Lindemans Aalst. Żółto-czarni w połowie każdego z trzech setów wypracowywali sobie zdecydowaną przewagę, której nie oddali już do ostatniej akcji. W trzeciej partii trener Michał Mieszko-Gogol zdecydował się posłać w bój dwójkę niedoświadczonych siatkarzy – środkowego Sebastiana Adamczyka oraz 21-letniego przyjmującego Mikołaja Sawickiego, a mimo to wysoka jakość gry śląskiego zespołu została utrzymana.
Najważniejszym wydarzeniem z perspektywy sympatyków Skry był jednak debiut w wyjściowej szóstce Taylora Sandera. Amerykanin pojawił się na parkiecie po ponad 15-miesięcznej przerwie spowodowanej skomplikowanym urazem braku i wraz z Dušanem Petkoviciem (13 pkt) nękał na skrzydłach rywali z Flandrii. Reprezentant USA zaprezentował się z dobrej strony, zdobywając 11 „oczek” przy wysokiej 62-procentowej skuteczności w ataku.
Nie było dziś na nas mocnych – pewnie pokonujemy @LindemansAalst 3:0 i cieszymy się również z debiutu Taylora Sandera! 🐝🔥💪#PGE #BeeWinner #BELAAL #CLVolleyM pic.twitter.com/toYu9ZYvea
— PGE GiEK Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) December 9, 2020
We czwartek dobiegnie końca turniej fazy grupowej w Hali Widowiskowo-Sportowej Azoty. O godzinie 18:00 PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Fenerbahce HDI Stambuł, natomiast o 20:30 Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czeka zapewne łatwa przeprawa z Lindemans Aalst.