Niezwykle rzadko zdarza się, aby w tej samej kolejce LaLiga porażek doznały jednocześnie Real Madryt i FC Barcelona, tymczasem na niespełna tydzień przed ich bezpośrednim starciem w El Clásico właśnie taki osobliwy przypadek miał miejsce. Sensacji nie było natomiast w Bundeslidze, gdzie faworyci wygrali swoje mecze, a fenomenalną dyspozycję ponownie potwierdził Robert Lewandowski. Z kolei na Półwyspie Apenińskim hitowy pojedynek w Derby della Madonnina zakończył się po raz pierwszy od stycznia 2016 roku triumfem Rossonerich, których do zwycięstwa nad Interem poprowadził 39-letni Zlatan Ibrahimović.
Pierwsza kolejka angielskiej elity po październikowej przerwie reprezentacyjnej rozpoczęła się od mocnego uderzenia, czyli 237. Derbów Merseyside. Goście błyskawicznie wyszli na prowadzenie za sprawą Sadio Mané, ale chwilę później z powodu fatalnie wyglądającej kontuzji stracili swojego lidera obrony – Virgila van Dijka. The Toffees wykorzystali moment reorganizacji w szeregach rywala i po rzucie różnym doprowadzili do wyrównania (Michael Keane). W drugiej połowie tempo gry nieco spadło, aczkolwiek Jordan Pickford kilkakrotnie musiał ratować gospodarzy przed stratą gola. Przy sytuacyjnym strzale Mohameda Salaha z 72. minuty był już jednak bezradny. Podopieczni Carlo Ancelottiego znów szybko ruszyli do odrabiania strat i dzięki efektownej główce Dominica Calverta-Lewina (7. gol w sezonie – przyp. red.) udało im się ponownie zmusić do kapitulacji Adriána.
Mecz zakończył się ostatecznie podziałem punktów, choć w końcowych fragmentach prestiżowej rywalizacji na Goodison Park dramaturgii nie brakowało. Za brutalny atak na nogę Thiago Alcântary boisko musiał przedwcześnie opuścić ukarany czerwoną kartką Richarlison, natomiast zdobyta w ostatnich sekundach bramka Hendersona została anulowana przez VAR ze względu na minimalnego spalonego, na jakim znalazł się Mané. Aktualny mistrz Anglii nie potrafi pokonać lokalnego przeciwnika na jego terenie już od 4 lat, tymczasem Everton kontynuuje świetną serię spotkań bez porażki w bieżącym sezonie (7 zwycięstw i remis we wszystkich rozgrywkach).
Ciekawe na jakiej podstawie sędzia uznał, że to jest właściwa stopklatka do oceny spalonego? Takimi decyzjami niszczy się futbol. pic.twitter.com/UemPGTIvcU
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) October 17, 2020
Słodko-gorzkie popołudnie na Stamford Bridge zaliczył spisujący się dotąd bez zarzutu Jan Bednarek. Stoper Southampton zupełnie nie radził sobie w sobotę z błyskotliwym napastnikiem Timo Wernerem, ale jego zespół niespodziewanie zremisował z Chelsea 3:3. Błędy byłego defensora Lecha Poznań przy dwóch debiutanckich trafieniach w Premier League reprezentanta Niemiec poskutkowały niskimi notami od zagranicznych dziennikarzy (6,1/10 od WhoScored, 4/10 w Saints Marching).
28 minut meczu, a Bednarek może mieć już dość Wernera.
— Konrad Ferszter (@kferszter) October 17, 2020
Szczęśliwie dla Polaka, jego kolega z linii obrony Jannik Vestergaard w doliczonym czasie gry przytomnie zmienił kierunek piłki po wstrzeleniu Walcotta i pokonał Kępę Arrizabalagę, zapewniając Świętym cenne „oczko”. Wcześniej hiszpański bramkarz The Blues zaliczył serię kuriozalnych pomyłek, po których na listę strzelców wpisał się Che Adams. W rozgrywkach ligowych podopieczni Franka Lamparda dali sobie wbić już 9 goli – to więcej niż znajdujące się w strefie spadkowej Burnley!
Zwycięstwa w miniony weekend odniosły natomiast ekipy z Manchesteru. City pokonali u siebie 1:0 Arsenal prowadzony przez Mikela Artetę, czyli byłego asystenta Pepa Guardioli, jednak wbrew przewidywaniom konfrontacja zespołów prowadzonych przez dwóch maniaków taktyki nie obfitowała w zbyt wiele spięć podbramkowych. „Golden goal” to dzieło Raheema Sterlinga, który skutecznie dobił uderzenie Phila Fodena. Z kolei United wysoko ograli na St James’ Park Newcastle United, notując już szóste ligowe zwycięstwo w delegacji z przynajmniej dwoma zdobytymi golami. Srokom nie pomogła nawet fenomenalna postawa golkipera Karla Darlowa, który obronił aż 8 strzałów, w tym rzut karny wykonywany przez jednego z najlepszych specjalistów w tym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, Bruno Fernandesa (pierwsza niewykorzystana „jedenastka” Portugalczyka w lidze od stycznia 2016 roku – przyp. red.). W samej końcówce 30-latek nie miał jednak szans przy niezwykle precyzyjnych uderzeniach Fernandesa, Wan-Bissaki i Rashforda.
W niedzielę zdecydowanie najciekawiej było w północnym Londynie, gdzie Spurs już po nieco ponad kwadransie gry prowadzili z West Hamem 3:0. Koncertowe zawody rozgrywał koreańsko-angielski tandem Son & Kane – obecnie najskuteczniejszy duet klubowy w czołowych ligach na Starym Kontynencie (łącznie 12 bramek i 9 asyst). Łukasz Fabiański spisywał się wprawdzie bez zarzutu, ale to nie on został bohaterem wieczoru na Tottenham Hotspur Stadium. Heroiczną pogoń Młotów w ostatnim kwadransie derbowej batalii zwieńczył fantastyczny „pocisk” z dystansu posłany przez rezerwowego Manuela Lanziniego. Przedtem Hugo Llorisa pokonywali w krótkim odstępie czasu Fabián Balbuena (82′) oraz Davinson Sánchez (85′ sam.).
Jedynym zespołem z kompletem zwycięstw pozostaje rewelacja początku sezonu – Aston Villa, która po laniu zafundowanym przed tygodniem Liverpoolowi (7:2), tym razem zaskoczyła Leicester City (1:0). Kolejny raz błysnął wypożyczony ze Stamford Bridge pomocnik Ross Barkley, pokonując w samej końcówce bezradnego Kaspera Schmeichela.
W poniedziałek Mateusz Klich i jego Leeds United podejmą Wolverhamtpon, a West Bromwich Albion zagra na The Hawthorns z Burnley.
Ze względu na rozpoczynające się w środku tygodnia zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów przedstawiciele Hiszpanii w tych elitarnych rozgrywkach swoje spotkania ligowe rozegrali w sobotę. Spośród czterech gigantów LaLiga tylko Atlético Madryt zdobyło komplet punktów, aczkolwiek triumf nad Celtą Vigo na Balaídos nie przyszedł ekipie Diego Simeone łatwo. Kolejny raz błysnął Luis Suárez, ale po szybko uzyskanym prowadzeniu przez Los Colchoneros często musiał się wykazywać niezawodny Jan Oblak (4 udane parady). Dopiero w ostatniej akcji Celestes definitywnie pogrążył Yannick Ferreira Carrasco i argentyński szkolenowiec mógł świętować swoje 200. zwycięstwo w Primera División.
Ogromny zawód sprawili natomiast swoim kibicom piłkarze Realu Madryt. Królewscy sensacyjnie polegli w konfrontacji z beniaminkiem z Kadyksu, kończąc przy okazji kilka imponujących serii. Los Merengues po raz pierwszy w kampanii 2020/21 musieli uznać wyższość przeciwnika, a ponadto przegrali pierwszy mecz na kameralnym Estadio Alfredo Di Stéfano po przymusowej przeprowadzce spowodowanej pandemią oraz przerwali passę 20 spotkań bez porażki u siebie w LaLiga. Co ciekawe, trener Zinédine Zidane w przerwie dokonał aż czterech zmian, ściągając z boiska czołowych graczy – Ramosa, Modricia, Isco oraz Lucasa Vázqueza. Cádiz doskonale wykorzystał słabszą dyspozycję wielkiego faworyta i odniósł historyczną wyjazdową wiktorię nad 34-krotnym mistrzem kraju.
Premierową porażkę w sezonie poniosła też Barcelona. Pragmatycznie grający podopieczni José „Pepe” Bordalása potrafili powstrzymać Messiego i spółkę (tylko 1 celny strzał!), a sami skrzętnie wykorzystali niefrasobliwość Frenkiego de Jonga w „szesnastce”. Rzut karny przyznany po faulu na Djené Dakonamie pewnie wyegzekwował Jaime Mata.
Na koniec dnia. Czyż Cádiz i Getafe nie uczyniły El Clásico jeszcze bardziej intrygującym?😉 Zapraszam z @cwiakala i całym teamem do CANAL+PREMIUM, CANAL+4K i @nowycanalplus Widzimy się i słyszymy w sobotę 24. października! Spokojnej nocy🙂
— Rafał Wolski (@rwolski75) October 17, 2020
Drugi raz poza kadrą meczową SD Eibar znalazł się nasz rodzynek w hiszpańskiej elicie, Damian Kądzior. Baskowie bezbramkowo zremisowali z Osasuną, a rywal Polaka do gry w podstawowym składzie, Bryan Gil, zaliczył udane wejście z ławki rezerwowych (m.in. strzał w słupek).
Drugi mecz z rzędu Damian Kądzior bez minut w Eibarze. Niepokojące. Jedno jest pewne – co by się nie działo, polski kibic nie będzie odpalał meczów tego klubu. Po prostu są ciężkostrawne.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) October 18, 2020
Wiceliderem LaLiga został Villarreal, który na Estadio de la Cerámica pokonał 2:1 przebudowywaną Valencię. Gola na wagę zwycięstwa zdobył były kapitan Nietoperzy, Dani Parejo. Na sam szczyt, po pewnym triumfie 3:0 nad Betisem, wskoczyli zaś piłkarze Realu Sociedad.
Pierwszy raz w historii La Liga pierwszych pięciu liderów sezonu przegrało swe następne mecze. Szóstym został właśnie Villarreal (straci fotel jeśli w meczu Betis – Sociedad nie padnie remis). Ciekawe, jak długo ta zabawna passa potrwa?
— Leszek Orłowski (@Leszek_Orlowski) October 18, 2020
Najlepszy piłkarz Europy w plebiscycie UEFA stale potwierdza, że w pełni zasłużenie otrzymał to prestiżowe wyróżnienie. W sobotę do swojego pokaźnego dorobku dorzucił doppelpacka i asystę w starciu z Arminią Bielefeld, co pozwoliło mu wrócić na należną pozycję lidera klasyfikacji strzelców Bundesligi. Bayern rozprawił się z beniaminkiem na jego terenie 4:1 i wciąż traci punkt do liderującego RB Leipzig. Czerwone Byki w tej kolejce ograły na wyjeździe Augsburg 2:0, a ozdobą meczu było kapitalne trafienie z woleja Yussufa Poulsena, przy którym Rafał Gikiewicz był kompletnie bezradny.
Bawarskiego hegemona naciska również Borussia Dortmund, która nie bez problemów uporała się z TSG 1899 Hoffenheim. W pierwszej połowie ze względu na uraz oka murawę musiał opuścić Łukasz Piszczek, który w tym sezonie rozegrał w sumie zaledwie 47 minut. Bez wybitnego reprezentanta Polski, za to z wprowadzonymi z ławki Marco Reusem i Erlingiem Brautem Hålandem goście ostatecznie przechylili szalę na swoją korzyść.
Pojedynek Herthy ze Stuttgartem zakończył się triumfem drużyny Marcina Kamińskiego (2:0), aczkolwiek zarówno stoper z Konina, jak i napastnik Starej Damy, Krzysztof Piątek, rozpoczęli mecz wśród rezerwowych. Były zawodnik Milanu dostał swoją szansę dopiero w 78. minucie i w tym czasie zdążył wygrać jeden pojedynek główkowy, zaś popularny „Kamyk” zaliczył taktyczną zmianę na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry. Piątek miał być jednym z kluczowych ogniw nowego projektu sportowego na Olympiastadion, tymczasem na razie przegrywa rywalizację nie tylko z Jhonem Córdobą, ale także Matthew Leckie’m.
Kicker ocenił mecz Bayernu z Arminią. Zawodnikiem Meczu wybrany Lewandowski.
Oceny Polaków w 4. kolejce Bundesligi:
🔸 Lewandowski − 1,0.
🔸 Gikiewicz − 3,5.
🔸 Piszczek, Kamiński i Piątek − brak.
🔸 Gumny i Białek − nie grali. pic.twitter.com/xPajiHTkts— GS (@GabStaFCB) October 18, 2020
Sobotnia seria spotkań na Półwyspie Apenińskim zaczęła się pod Wezuwiuszem od nadspodziewanie jednostronnego starcia Napoli z Atalanta. Partenopei już w pierwszych 45 minutach zdemolowali przyjezdnych, aż czterokrotnie zmuszając do kapitulacji Marco Sportiello, który notabene uchronił ćwierćfinalistę ubiegłej edycji Ligi Mistrzów od jeszcze większej kompromitacji. W drugiej połowie drużynę z Bergamo było stać tylko na gola honorowego. Widowisko na Stadio San Paolo w swoich domach oglądali Piotr Zieliński (kwarantanna) oraz Arkadiusz Milik (konflikt z prezesem Aurelio De Laurentiisem dotyczący transferu).
226. Derby Mediolanu były anonsowane jako pojedynek dwóch wielkich (dosłownie i w przenośni) napastników – Romelu Lukaku i Zlatana Ibrahimovicia. I rzeczywiście, obaj snajperzy odegrali w hicie na San Siro pierwszoplanowe role. Na przestrzeni niespełna 5 minut Szwed skompletował doppiettę, na którą golem odpowiedział rosły Belg.
Así ha respondido Ibrahimovic a Lukaku
🔴⚫️ pic.twitter.com/0OuH6CXW12
— Spazio Milan 🇮🇹 (@SpazioMilan) October 18, 2020
Po kapitalnej pierwszej połowie, w drugiej dominowała już walka fizyczna, co miało przełożenie na liczbę żółtych kartek (7), w tym dla trenera Stefano Pioliego. Nerazzurri mieli kilka okazji do wyrównania, także w ostatnich sekundach, lecz nie potrafili po raz drugi pokonać nieźle dysponowanego Gianluigiego Donnarummy, na korzyść którego została też rozsądzona kontrowersyjna sytuacja w polu karnym z udziałem Lukaku (sędzia zmienił decyzję o wskazaniu na „wapno” po obejrzeniu powtórki video – przyp. red.). Tym samym Milan przerwał niechlubną serię 8 meczów bez zwycięstwa nad Interem w Serie A, trwającą przeszło 4 lata.
Honoru najlepszej trójki ubiegłego campionato bronił w sobotni wieczór Juventus, ale grający w eksperymentalnym składzie mistrz Italii także zawiódł. Na trafienie Nigeryjczyka Simy’ego z rzutu karnego (podyktowanego notabene za wątpliwe przewinienie na Arkadiuszu Recy) odpowiedział Álvaro Morata i były to jedyne bramki, jakie padły na Stadio Ezio Scida. W drugiej odsłonie czerwoną kartką w debiucie w barwach Bianconerich został ukarany Federico Chiesa, a mimo to osłabieni turyńczycy mogli wyjechać z Kalabrii na tarczy – kolejny gol Moraty został jednak anulowany przez VAR. Wojciech Szczęsny tym razem ustąpił miejsca między słupkami weteranowi Gianluigiemu Buffonowi.
Juventus nie wygrał na wyjeździe od 6 spotkań (Crotone, Roma, Cagliari, Udinese, Sassuolo, Milan). Ostatnie zwycięstwo to 3-1 z Genoą 30 czerwca, w połowie rundy rewanżowej zeszłego sezonu.#włoskarobota https://t.co/3GSGXzG4GC
— JuvePoland (@JuvePoland) October 18, 2020
W niedzielę na Stadio Olimpico Grande Torino doszło do bezpośredniego starcia dwóch kadrowiczów, którzy podczas ostatniego zgrupowania Biało-Czerwonych zaprezentowali się nader udanie. Cagliari Sebastiana Walukiewicza po emocjonującym boju pokonało 3:2 Torino z Karolem Linettym w środku pomocy. Gospodarze po zaledwie czterech minutach wyszli na prowadzenie, a cieszyli się z niego niewiele dłużej, bowiem przytomnie w zamieszaniu podbramkowym zachował się właśnie stoper reprezentacji Polski, notując premierową asystę na włoskich boiskach. Sukces zapewnił Sardyńczykom MVP całego meczu, Giovanni Simeone (dublet), lecz postawa byłego defensora Pogoni Szczecin też została doceniona przez miejscowych żurnalistów.
W minorowych nastrojach swoje występy kończyli nasi bramkarze – Łukasz Skorupski oraz Bartłomiej Drągowski. Ten pierwszy kapitulował aż cztery razy i nie uchronił Bolonii od porażki 3:4 z Sassuolo, z kolei były gracz Jagiellonii Białystok dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki, a jego Fiorentina zremisowała ze Spezią, mimo że już po czterech minutach prowadziła na Stadio Dino Manuzzi 2:0.
Niemile wyjazd do Rzymu będzie wspominał Kamil Glik, którego Benevento przegrało z Romą 2:5 – tyle samo, co niespełna trzy tygodnie wcześniej z Interem. Beniaminek z regionu Kampania legitymuje się obecnie najgorszą defensywą w stawce (bilans 8:12).
Sytuacja na szczycie tabeli francuskiej ekstraklasy wraca do normy. Liderem jest niepokonane dotychczas OSC Lille, a tuż jego plecami plasuje się obrońca tytułu z Paryża. W siódmej serii gier Les Dogues bez problemów rozprawili się z RC Lens 4:0, a dwa dni wcześniej PSG w takim samym stosunku pokonało Nîmes Olympique. Mistrzowie Francji notują obecnie serię pięciu zwycięstw z rzędu, w których zaaplikowali rywalom aż 16 bramek.
Nie poprawia się za to sytuacja Radosława Majeckiego i jego AS Monaco. W zakończony weekend ekipa Niko Kovača tylko zremisowała z Montpellier HSC 1:1, chociaż przez prawie trzy kwadranse grała z przewagą zawodnika. Les Monégasques wyrównali dopiero z rzutu karnego (Wissam Ben Yedder), a wszystkiemu przyglądał się z pozycji siedzącej były piłkarz Legii Warszawa.
Słabe zawody przeciwko Italii powetował sobie w klubie Grzegorz Krychowiak. Wychowanek Orła Mrzeżyno zdobył jedynego gola dla Lokomotiwu Moskwa w rywalizacji z FK Ufa, wykorzystując wespół z Zé Luísem fatalny błąd bramkarza gości. Dla byłego pomocnika Sevilli oraz PSG to drugie trafienie w bieżących rozgrywkach. 90 minut na prawej obronie w drużynie Kolejarzy rozegrał też Maciej Rybus.
Wielką szansę na występ od pierwszego gwizdka otrzymał Patryk Klimala, ale podobnie jak jego koledzy z Celtiku zupełnie zawiódł w arcyważnej batalii z Rangers FC. Podopieczni Stevena Gerrarda zasłużenie wygrali 421. Old Firm Derby 2:0 po dwóch bramkach obrońcy Connora Goldsona, nie pozwalając gospodarzom na oddanie choćby jednego celnego strzału! Dzięki temu zyskali czteropunktową przewagę w tabeli nad aktualnym mistrzem Szkocji, który ma jedno zaległe spotkanie.
Miniony weekend nie był udany również dla Pawła Bochniewicza. Niepokonane dotąd sc Heerenveen otrzymało srogą lekcję futbolu na Amsterdam ArenA, przegrywając w hicie kolejki z Ajaxem aż 1:5. Tak wysoko były kapitan Górnika Zabrze nie poległ od ponad jedenastu miesięcy – 9 listopada 2019 roku w identycznym wymiarze śląską drużynę rozbiła Legia Warszawa, a Bochniewicz wbił wtedy „samobója”.