„Mamy potencjał, żeby wygrywać takie mecze” – twierdził przed konfrontacją z Hammarby szkoleniowiec Lecha Poznań, Dariusz Żuraw. Choć jego odważną zapowiedź potraktowano nad Wisłą z przymrużeniem oka, okazała się ona prorocza. Piłkarze Kolejorza nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala z Allsvenskan i na jego terenie wywalczyli zasłużony awans do 3. rundy eliminacji Ligi Europy!
Poznaniacy przystępowali do środowej konfrontacji na Tele2 Arena dodatkowo osłabieni brakiem swoich wschodzących gwiazd. Kamil Jóźwiak w tym tygodniu podpisał kontrakt z angielskim Derby County, którego menedżerem jest Phillip Cocu, a kapitanem – legendarny Wayne Rooney. Wcześniej do Aubsburga za 2 mln € odszedł z kolei Robert Gumny, zaś najnowsze nabytki Kolejorza (Vasyl Kravets i Nika Kacharava) nie zostały zgłoszone do udziału w tej fazie eliminacji UEFA Europa League.
Dotychczasowa historia konfrontacji Lecha ze szwedzkimi drużynami także nie napawała optymizmem. Od 1992 roku „Duma Wielkopolski” rozegrała bowiem aż trzy dwumecze z zespołami z kraju Trzech Koron i za każdym razem odpadała – ostatnio z AIK Solna przed ośmioma laty (0:3 i 1:0).
Szwedzi to największy koszmar Kolejorza. Swego czasu przeciw nim zamawiano w Poznaniu msze. I nic!
Gorzej Lech wylosować nie mógłhttps://t.co/903qlYGCoH— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) September 14, 2020
Na sztucznej nawierzchni w Sztokholmie podopieczni Dariusza Żurawia nie wyglądali jednak na zdeprymowanych niekorzystnymi statystykami z przeszłości. Lechici starali się cierpliwie budować akcje w ataku pozycyjnym, co przyniosło wymierny efekt dopiero w końcowej fazie pierwszej połowy. Najlepszą okazję do wyjścia na prowadzenie zmarnował niezwykle skuteczny w rozgrywkach PKO Ekstraklasy Mikael Ishak, a nieco wcześniej groźny strzał z dystansu oddał Dani Ramírez, który był wyróżniającym się graczem w szeregach gości. Więcej dogodnych sytuacji stwarzali sobie natomiast piłkarze Hammarby IF. Popłoch wśród defensorów Kolejorza siały zwłaszcza prostopadłe podania za linię obrony – strzały z pola karnego Arona Johannssona i Gustava Ludwigsona musiał bronić Filip Bednarek.
Po pierwszej połowie #HIFLPO
🔶 W 10. minucie Jakub Moder zaliczył stratę i powrót im. Karlo Muhara
🔶 Filip Bednarek robi to, co do bramkarza należy
🔶 Tymek Puchacz nieco "skostevychniał"
🔶 Więcej wymagałbym od Czerwińskiego i Sykory
Podsumowując – Lech ma trochę farta.— Leszek Urban (@Lechu_Urban) September 16, 2020
Druga odsłona meczu rozpoczęła się dla Poznaniaków w wymarzony sposób – rozgrywających piłkę obrońców gospodarzy zaatakował pressingiem Pedro Tiba i sprytnie wykorzystał błąd Kalle Björklunda. Kilka minut później drugą żółtą kartkę za faul na Portugalczyku otrzymał Jeppe Andersen, co zdecydowanie ułatwiło wicemistrzowi Polski przejęcie kontroli nad spotkaniem. Od tego momentu drużyna Żurawia umiejętnie broniła korzystnego wyniku i nie dopuściła już do poważnego zagrożenia pod własną bramką, co więcej – sama podwyższyła prowadzenie za sprawą duetu rezerwowych: Jakuba Kamińskiego oraz Filipa Marchwińskiego. Popularni Bajen nie szczędzili przeciwnikom ostrych wejść (aż 7 żółtych kartek), lecz była to wyłącznie oznaka bezradności piłkarzy prowadzonych przez Stefana Billborna.
Lechowi udało się zatem przerwać czarną serię pucharowych bojów ze Szwedami. Teraz będzie musiał jednak stawić czoła kolejnej zmorze – od sezonu 2012/13 regularnie zatrzymuje się na trzeciej rundzie kwalifikacji w europejskich pucharach (w rozgrywkach 2015/16 udało się wprawdzie wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Europy, ale po wcześniejszym odpadnięciu z el. Ligi Mistrzów – dod. red.). Rywala zespołu z Bułgarskiej wyłoni czwartkowa konfrontacja OFI Kreta z cypryjskim Apollonem.
O patrzcie Lech wygral i jest awans . Ciekawe jak Piast wypadnie https://t.co/nBd3q30iep
— L_ukasz__ (@L_ukasz__) September 16, 2020