Transfer Lewandowskiego do katalońskiego zespołu był na językach wszystkich fanów piłki nożnej na całym świecie. W niniejszym artykule podsumujemy wszystko, co wiadomo na temat jego przejścia do Barcelony.
Obecnie Robert Lewandowski jest uznawany za najlepszego gracza na świecie. I nie ma w tym ani krzty przesady. Co prawda „Radio Times” umiejscowił go na drugim miejscu – za Messim, ale już Ranker oraz The Best FIFA Men’s Player dali mu pierwsze miejsce. W tym drugim przypadku jest czempionem od 2020 roku – za nim dopiero są Messi, Ronaldo i Salah. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że transfer Lewego budził tak wielkie emocje.
O powodach, dla których polski piłkarz mógł opuścić Bayern Monachium, pisano już wiele. Przede wszystkim zwracano uwagę na kwestię umowy. Zespół nie był w stanie ustalić odpowiednich warunków z agentem piłkarza, Pinim Zahavi. Natomiast Uli Hoeness – menedżer monachijskiego zespołu – nazwał Lewandowskiego „chciwą piranią”. Konflikt między nimi urósł do tego stopnia, że każdy w zasadzie już wiedział, że transfer jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Ale czy to jedyny powód? Oczywiście można wytłumaczyć kwestię „piranii”. Otóż Lewy chciał po prostu zwiększyć swoje dochody. Co jest naturalne w przypadku najlepszego piłkarza świata. Gracze tacy jak Mbappe, Neymar, Ronaldo zarabiają w okolicach 50 milionów euro. Lewandowski o ponad połowę mniej, choć w ostatnim czasie bił każdego z nich na głowę w rankingach.
Dochodzą tutaj także kwestie osobistych ambicji. Zwróćmy uwagę, że Lewy od lat gra w Bundeslidze, która aż tak świetnymi zespołami nie świeci. Nawet liga hiszpańska to zupełnie nowe wyzwania: Real Madryt, Athletic Bilbao, Sevilla FC, Valencia CF, no i FC Barcelona.
Inną, równie istotną kwestią, jest chęć zdobycia Złotej Piłki. Od kilku lat to trofeum należy się Lewandowskiemu, jednak wciąż otrzymują je inni piłkarze. Gdyby, po odejściu Leo Messiego, Polak poprowadził Barcelonę do zwycięstwa w Primera División, a później Lidze Mistrzów, to decyzja o przyznaniu mu Złotej Piłki zostałaby w końcu podjęta.
Wiele klubów próbowało zwerbować w swoje szeregi piłkarza z Bayernu. Wśród najczęściej wymienianych kandydatów był m.in. PSG Paris – który przecież zakupił Messiego i Neymara, wsparcie Lewego mogłoby uczynić zespół z Paryża niepokonanym. Wśród chętnych znalazły się też Chelsea i Manchester City.
Chodziły również pogłoski o możliwym transferze do Realu Madryt, ale były to raczej tylko plotki. W przeszłości możliwe, że Królewscy zdecydowaliby się na porwanie Lewego z Bayernu, lecz w tamtym czasie Niemcy nie wyraziliby zgody.
Według oficjalnych danych kwota ta wyniosła aż 45 milionów euro. Takiej sumy sama Barcelona, która w ostatnim czasie zdecydowanie podupadła, nie miała. Rozpoczęło się więc szukanie pieniędzy.
Jednym ze sposobów, w jakie można było je pozyskać, było drukowanie nazw sponsorów na koszulkach. Drugą opcją było sprzedanie wizerunku legendarnego stadionu. Camp Nou od dziś to Spotify Camp Nou, który ma przynieść rocznie aż 70 milionów euro zysku za jeden sezon. Umowa między zespołem a firmą będzie obowiązywać przez następne 12 lat.
Zdj. główne: moneycortex/unsplash.com