Czołówka nadal punktuje, zaskakujące przebudzenie Lecha – podsumowanie 26. kolejki Ekstraklasy

Potrzebujesz ok. 6 min. aby przeczytać ten wpis

W rozgrywanej wyjątkowo w środku tygodnia 26. kolejce PKO BP Ekstraklasy czołowa trójka odnotowała planowe zwycięstwa. Piłkarze Legii Warszawa po zaciętym boju ostatecznie wrócili z Gliwic z tarczą, pokonując miejscowego Piasta 1:0. Identycznym rezultatem zakończył się pojedynek Pogoni Szczecin, która okazała się nieznacznie lepsza od Górnika Zabrze, a gola na wagę zwycięstwa zdobył stary znajomy Trójkolorowych – Rafał Kurzawa. Komplet punktów dopisał sobie również mający w zanadrzu zaległy mecz Raków Częstochowa, choć odbyło się w to dosyć szczęśliwych okolicznościach. W dolnych rejonach tabeli wciąż trwa natomiast zacięta walka o uniknięcie degradacji. Stal Mielec dzięki wywalczonemu w ostatniej minucie remisowi w końcu zrównała się w tabeli z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Kwestia spadku najprawdopodobniej rozstrzygnie się zatem pomiędzy oboma beniaminkami, gdyż w międzyczasie swoje spotkanie wygrała Cracovia. Zapraszamy na podsumowanie najważniejszych wydarzeń z polskich boisk.

Dwa niewykorzystane rzuty karne i gol samobójczy – zawodnikom Warty Poznań we wtorkowym starciu z Rakowem Częstochowa zabrakło przede wszystkim… szczęścia. Piłkarze prowadzeni przez Marka Papszuna wykazali się zaś zimną krwią i wyrachowaniem, do czego zdążyli już zresztą przyzwyczaić w bieżących rozgrywkach. Rezultat 2:0 dla ekipy przyjezdnych nie do końca odzwierciedla jednak obraz spotkania, ale najważniejszy jest przecież końcowy efekt. Arcyważne trzy punkty powędrowały tym samym na konto Czerwono-Niebieskich, którzy wciąż żywią nadzieję na dogonienie drugiej Pogoni.

Spotkanie rozgrywane pomiędzy Pogonią Szczecin a Górnikiem Zabrze od samego początku było bardzo wyrównane. Ostatecznie to znajdujący się w pościgu za Legią Portowcy byli w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, notując skromną wygraną 1:0. Pierwszą bramkę po powrocie do Ekstraklasy zdobył Rafał Kurzawa, który przed trzema laty wyrobił sobie solidną markę za sprawą świetnych występów właśnie w barwach Górnika.

„Znowu duża radość i znowu dobry mecz na „zero” – według mnie zasłużenie wygrany. Górnik jest wymagający, gra bardzo fizycznie, pressingiem na całym boisku, z kryciem indywidualnym i mieliśmy z tym problemy przez pierwsze 15 minut. Obroniliśmy się z tej presji. Próbowaliśmy grać w piłkę. Może na początku było trochę za dużo długich piłek z naszej strony. Z nimi zawsze trudno się gra na początku. Każdy ma z nimi problemy, dlatego tak to wyglądało. W decydującym momencie byliśmy dobrze zorganizowani. Kucharczyk wygrał piłkę, rozpoczął akcję i znalazł wolnego zawodnika w polu karnym. Dobre wykończenie Kurzawy, który zachował się tak jak trzeba w polu karnym” – ocenił po meczu szkoleniowiec Pogoni, Kosta Runjaić.

Lech Poznań nareszcie zagrał na miarę oczekiwań, dzięki czemu przerwał passę pięciu kolejnych meczów bez zwycięstwa. Do pokonania Lechii Gdańsk wystarczyło zabójczych 13 minut w drugiej połowie, podczas których Kolejorz trzykrotnie trafiał do siatki rywali. Na uratowanie straconego sezonu jest już zdecydowanie za późno, tym niemniej piłkarze Dumy Wielkopolski udowodnili, że stać ich na to, aby godnie zakończyć feralne rozgrywki. Marzenia drużyny dowodzonej przez Piotra Stokowca o udziale w europejskich pucharach legły natomiast w gruzach.

Spektakularna wymiana ciosów w meczu Śląska Wrocław z Podbeskidziem Bielsko-Biała zakończyła się pomyślnie dla gospodarzy. Górale po raz kolejny prezentowali się solidnie, a na 10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry mogli nawet pochwalić się prowadzeniem 3:2. Brak koncentracji na finiszu zadecydował o tym, że trzy punkty znów wymknęły się podopiecznym Roberta Kasperczyka z rąk. Najpierw swoje pierwsze trafienie na najwyższym szczeblu zanotował Konrad Poprawa, a następnie, pod koniec doliczonego czasu gry, świetnym strzałem popisał się Robert Pich, który wykorzystał niefrasobliwość obrony rywali.

Prawdziwy rollercoaster emocji zgotował swoim kibicom również inny z beniaminków – Stal Mielec. W zaciętym pojedynku z Jagiellonią Białystok podopiecznym Włodzimierza Gąsiora udało się uciec katu spod topora za sprawą bramki Mateusza Maka, który w doliczonym czasie gry strzałem głową wyrównał stan meczu na 3:3. W efekcie Biało-Niebescy zrównali się punktami z Podbeskidziem i dalej walczą o pozostanie w elicie.

Po serii słabszych rezultatów Zagłębie Lubin wróciło ostatnio na właściwe tory, o czym najlepiej świadczy fakt, że pewny triumf 4:1 nad dołującą ostatnio Wisłą Kraków był trzecim kolejnym meczem Miedziowych z kompletem „oczek”. W jednostronnym spotkaniu uświadczyliśmy za to dwóch cudownych trafień, które śmiało mogą kandydować do miana bramki kolejki. Mowa o kolejnym kapitalnym uderzeniu Filipa Starzyńskiego z rzutu wolnego, a także świetnym strzale z dystansu autorstwa Karola Podlińskiego. Były zawodnik Radomiaka chyba nie mógł wymarzyć sobie lepszego premierowego trafienia w Ekstraklasie!

Nieczęsto spotykane w tym sezonie zjawisko – Cracovia notuje zwycięstwo i oddala się od strefy spadkowej na bezpieczną odległość. Konfrontacja popularnych Pasów z Wisłą Płock nie należała wprawdzie do najbardziej atrakcyjnych, a lista pozytywów po stronie gospodarzy kończy się na arcyważnych trzech punktach. Z kolei w postawie Nafciarzy nie sposób dopatrzeć się obecnie choćby szczątkowych mocnych stron.

Najlepsze zespoły poznaje się po tym, w jaki sposób reagują na zniżkę formy, a Legia Warszawa tym razem zdała ten niełatwy egzamin wzorowo. Zadanie było tym trudniejsze, że w środę na drodze mistrza Polski stanął znajdujący się w świetnej dyspozycji Piast Gliwice. Chociaż przez większość zawodów przy Okrzei to podopieczni Czesława Michniewicza prowadzili grę, popularne Piastunki wcale nie zamierzały tanio sprzedać skóry i stworzyły sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia upragnionej bramki. Mecz był zatem stosunkowo wyrównany, aczkolwiek zarówno z jednej, jak i drugiej strony długimi fragmentami brakowało konkretów. Jak się później okazało – do czasu. Posuchę strzelecką przerwał na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry Rafa Lopes, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Josipa Juranovicia (siódma asysta w sezonie!). Reprezentant Chorwacji zapewnił swojej drużynie tak potrzebne trzy punkty oraz względny spokój przed następną kolejką, która odbędzie się już w najbliższy weekend.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*