Końca dobiegła jesień z PKO BP Ekstraklasą, co oznacza, że musimy pożegnać się z krajowymi rozgrywkami na ponad miesiąc. W ostatni ligowy weekend 2020 roku Stal Mielec po trzech rzutach karnych wygrała z Legią Warszawa, Raków Częstochowa zaprzepaścił szansę na zrównanie się punktami z liderem, natomiast Lech Poznań nadal nie może wyjść na prostą po jesiennej zadyszce. Zapraszamy na podsumowanie najciekawszych wydarzeń na polskich boiskach.
Czternasta seria gier wyjątkowo została zainaugurowana już w czwartek we Wrocławiu. Śląsk pokonał ostatecznie Wartę Poznań 2:1, dzięki czemu wciąż liczy się w walce o najwyższe lokaty. Zieloni zanotowali zaś czwartą porażkę z rzędu i mają jeszcze sporo do poprawy, jeśli chcą uniknąć rozpaczliwej walki o utrzymanie.
Z każdym tygodniem coraz mniej optymistycznie prezentuje się także sytuacja Podbeskidzia Bielsko-Biała. Nie pomogło nawet zwolnienie Krzysztofa Bredego – tym razem katem Górali okazała się ekipa Wisły Płock. Nafciarze nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń na uzyskanie choćby remisu i wygrali na własnym boisku aż 4:1. Dość powiedzieć, że beniaminek spod Klimczoka zdołał oddać na przestrzeni całego spotkania zaledwie jeden strzał, a od 85. minuty musiał sobie radzić w dziewiątkę.
Wisła rozbiła beznadziejne Podbeskidzie.
Statystyki #WPŁPOD pic.twitter.com/HUC9o1aIio— EkstraStats (@EkstraStats) December 18, 2020
Chwilo trwaj – tymi słowami mogą rozstać się z Ekstraklasą sympatycy Stali Mielec. W pięciu ostatnich meczach Biało-Niebiescy tylko raz musieli uznać wyższość rywala, a na rozkładzie mają już lidera tabeli i murowanego kandydata do mistrzostwa, a więc stołeczną Legię. Wojskowi mogą jednak mówić o sporym pechu, bowiem wszystkie trzy bramki stracili po rzutach karnych! Nie umniejsza to oczywiście wyczynowi Stali i warsztatowi Leszka Ojrzyńskiego, który jest głównym autorem tak spektakularnej przemiany podkarpackiego beniaminka. Pomimo porażki Legia kończy rundę jesienną na czele stawki, zaś ich piątkowi rywale wypracowali sobie cztery punkty przewagi nad ostatnim Podbeskidziem.
Po dwa arcyważne zwycięstwa sięgnęła w minionym tygodniu Pogoń Szczecin. Portowcy najpierw w środku tygodnia rozgromili Lecha 4:0, a w sobotę poradzili sobie z Zagłębiem Lubin, wygrywając w ostatnich sekundach 1:0 po fantastycznym trafieniu w okienko Michała Kucharczyka. Dla podopiecznych Kosty Runjaicia było to już czwarte zwycięstwo z rzędu. Dobra forma Dumy Pomorza ma oczywiście swoje przełożenie na sytuację w tabeli – Pogoń zrównała się właśnie punktami z Rakowem, zatem może wygodnie rozsiąść się na najniższym stopniu podium.
Powody do zadowolenia ma również ekipa Lechii Gdańsk, która po fatalnej serii czterech porażek z rzędu nareszcie sięgnęła po przekonujące zwycięstwo w starciu z Cracovią. Zawody przy Kałuży długo były wyrównane, ale jakiekolwiek nadzieje Michała Probierza i jego podopiecznych na korzystny rezultat wyparowały wraz z czerwoną kartką obejrzaną przez Michaela Gardawskiego. Ostatecznie Lechiści triumfowali 3:0 i choć wynik ten nie do końca oddaje przebieg spotkania, to stanowi niezwykle istotne przełamanie dla ekipy Piotra Stokowca.
Minorowe nastroje panują natomiast w stolicy Wielkopolski. Jeszcze niedawno wydawało się, że po nie do końca udanej przygodzie w Lidze Europy piłkarze Dariusza Żurawia w końcu zaczną grać na miarę oczekiwań na krajowym podwórku. Jak się dosyć szybko okazało, nic bardziej mylnego. Dotkliwa porażka w Szczecinie oraz niepowodzenie z Wisłą Kraków na własnym terenie (pomimo prawie 30 wykreowanych sytuacji strzeleckich!) to rezultaty, które – delikatnie rzecz ujmując – nie napawają optymizmem.
Lech Poznań wygrał w tym sezonie cztery mecze ligowe. Jeden we wrześniu, jeden w październiku, jeden w listopadzie i jeden w grudniu. Wychodzi średnia 0,8 wygranego meczu na każdy ligowy miesiąc. Wstrząsające.
— Kuba Majewski (@QbasLL) December 20, 2020
Duma Wielkopolski coraz wyraźniej grzęźnie w rejonach środka tabeli, który dla drużyny o tak dużym potencjale nie powinien stanowić naturalnego środowiska. Jeśli w poznańskim klubie w dalszym ciągu myślą o walce o najwyższe cele, to jak najszybciej powinni dogłębnie przeanalizować i wyciągnąć wnioski z zapaści formy, w jaką wpadł zespół Kolejorza. Tymczasem Biała Gwiazda dzięki skromnemu zwycięstwu oddaliła się od strefy spadkowej na bezpieczną odległość i może ze względnym spokojem przystępować do zimowej przerwy.
🔥 Rok kończymy z przytupem po bramce Kapitana i pełnej determinacji postawie całej Drużyny! ⚽️ #LPOWIS pic.twitter.com/JyPdZVl9lO
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) December 19, 2020
Bezbramkowym remisem zakończył się pojedynek pomiędzy coraz lepiej wyglądającym Piastem Gliwice a Rakowem Częstochowa, któremu – pomimo doskonałej ku temu okazji – nie udało się wrócić na fotel lidera. Obie ekipy na przestrzeni 90 minut stworzyły sobie dogodne sytuacje i podział punktów wydaje się sprawiedliwym rezultatem, choć cieszyć będzie prawdopodobnie tylko podopiecznych Waldemara Fornalika. Popularne Piastunki po bardzo nieudanym początku sezonu zaczynają wreszcie regularnie punktować i wszystko wskazuje na to, że widmo spadku zostało w Gliwicach zażegnane.
Cztery domowe zwycięstwa z rzędu – tak po niedzielnym spotkaniu z Górnikiem Zabrze prezentuje się imponująca seria Jagiellonii Białystok, która jeszcze przed pandemią koronawirusa miała olbrzymie problemy z grą na własnym boisku. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył niezawodny w bieżących rozgrywkach Jesús Imaz. To już ósme trafienie 30-letniego Hiszpana w sezonie 2020/21, który do tego dorobku dołożył też trzy ostatnie podania. Niedzielna wygrana pozwala piłkarzom Bogdana Zająca pozostać w górnej ósemce, zaś Trójkolorowi przynajmniej do czasu wznowienia rozgrywek opuszczają podium.
🔚🔚🔚🔚🔚
I z taką tabelą pozostajemy na ponad miesiąc! 👍/👎? pic.twitter.com/HjOk6IbBs4
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 20, 2020