Cóż to był za spektakl! Po wyniszczającej batalii, trwającej łącznie około trzech godzin, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wyeliminowała potężny Zenit Kazań i awansowała do finału Ligi Mistrzów CEV! Siatkarze Nikoli Grbicia mogli zakończyć ten siatkarski dreszczowiec znacznie wcześniej, ale nie wykorzystali kilku piłek meczowych i przegrali spotkanie rewanżowe we własnej hali 2:3. W złotym secie to jednak mistrzowie Polski zachowali więcej zimnej krwi, wygrywając 15:13!
Półfinałowe boje ZAKSA Kędzierzyn-Koźle vs Zenit Kazań to kolejna polsko-rosyjska rywalizacja, która zapisze się złotymi zgłoskami w historii rodzimej siatkówki. Po pierwszym, szalenie emocjonującym starciu wygranym 3:2 przez lidera PlusLigi, przyszedł… jeszcze bardziej dramatyczny rewanż.
W środowy mecz lepiej weszli goście, którzy ustawili sobie premierowego seta trzema punktowymi blokami. Imponowali też zagrywką oraz – co mogło akurat zaskakiwać – lepiej radzili sobie w akcjach sytuacyjnych. W efekcie odnieśli łatwe zwycięstwo 25:17, ale w kolejnej partii role całkowicie się odwróciły i to kędzierzynianie zaczęli dyktować warunki gry. Świetne obrony Zatorskiego oraz Śliwki, a także skuteczność w dłuższych wymianach pozwoliły gospodarzom wypracować nader solidną zaliczkę, którą później udało się jeszcze powiększyć między innymi za sprawą asów serwisowych Łukasza Kaczmarka i Davida Smitha. Skończyło się na efektownym 25:16.
Ależ ogień 🔥🔥🔥 w drugim secie! Wyrównujemy!
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle vs Zenit Kazan 1:1 (17:25, 25:16) #CLVolleyM pic.twitter.com/7O6ZerSs06
— ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ⭐️⭐️⭐️ (@ZAKSAofficial) March 24, 2021
Trzecia odsłona też padła łupem ZAKSY, a przyparci do muru Rosjanie zaczęli mocno upraszczać grę, atakując niemal wyłącznie że skrzydeł. Inna sprawa, że powstrzymanie atomowych uderzeń Maksima Michajłowa i sprytnych kiwek Earvina Ngapetha graniczyło niemalże z cudem. Dość powiedzieć, że obaj zdobyli łącznie na przestrzeni całego spotkania aż 49 punktów! Świetnie wsparcie duet liderów Zenita otrzymał również od rezerwowego Fedora Woronkowa, który zmienił słabo spisującego się w tym pojedynku Bartosza Bednorza. To właśnie 25-letni przyjmujący postraszył kilka razy swoimi dobrymi zagrywkami, a w kluczowym momencie czwartej partii zablokował Kaczmarka, mimo że sam nadział się wcześniej na dwie „czapy” Davida Smitha. ZAKSA miała wtedy aż 5 piłek meczowych, lecz ostatecznie nie wykorzystała żadnej. Zawodnicy z Kazania powstrzymali natomiast Kamila Semeniuka (MVP) i po zwycięstwie na przewagi 30:28 doprowadzili do tie-breaka. W nim walka o każde „oczko” także była niesłychanie zacięta, tym niemniej podopieczni Nikoli Grbicia byli w stanie, głównie za sprawą udanych zagrywek, osiągać dwupunktowe prowadzenie (8:6, 10:8, 12:10). Za każdym razem rywale odrabiali straty, a w grze na przewagi wykazali swoją wyższość – najpierw Woronkow zaatakował po bloku, a potem piłkę w aut posłał Kochanowski. Porażka 18:20 w piątej odsłonie i 2:3 w całym meczu oznaczała kilkanaście minut dodatkowych emocji.
Tiebreak dla Rosjan. O awansie do finału #CLVolleyM zadecyduje złoty set! #goZAKSA!
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle vs Zenit Kazan 2:3 (17:25, 25:16, 25:21, 28:30, 18:20) #CLVolleyM pic.twitter.com/aazPBhUd9y
— ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ⭐️⭐️⭐️ (@ZAKSAofficial) March 24, 2021
Dreszczowiec w Hali Widowiskowo-Sportowej „Azoty” zakończył się szczęśliwie dla drużyny, która wcale nie była stawiana w roli faworyta ani w ćwierćfinałowych potyczkach z Cucine Lube Civitanovą, ani w starciach z ekipą prowadzoną przez Władimira Aleknę. ZAKSA prowadziła w „złotym secie” już 8:4 dzięki asowi Kaczmarka i pomyłce Woronkowa. Bezpieczny dystans utrzymywała do stanu 12:8, kiedy to w polu serwisowym pojawił się Ngapeth. Francuski skrzydłowy znacząco pomógł swojemu zespołowi w zniwelowaniu straty do zaledwie punktu, jednak Zenitowi nie udało się przebić „szklanego sufitu”. Ostatnia piłka należała bowiem do Aleksandra Śliwki, a później nastąpiła już wielka euforia w szeregach niebiesko-biało-czerwonych.
Awans ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do finału Ligi Mistrzów CEV to jeden z największych sukcesów polskiej siatkówki klubowej. Poprzednim razem ta sztuka udała się Asseco Resovii Rzeszów w sezonie 2014/15 (porażka 0:3 w decydującym spotkaniu), a trzy lata wcześniej Skrze Bełchatów (przegrana 2:3). Za każdym razem pogromcą naszych ekip był… Zenit Kazań. Teraz na drodze do wiekopomnego sukcesu stanie włoskie Trentino, które wyeliminowało Perugię z Wilfredo Leonem i Maciejem Muzajem.
Na zdjęciu wyróżniającym: Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle; foto: Piotr Sumara / PLS