Real Madryt zremisował 1:1 z Chelsea w pierwszym spotkaniu półfinałowym UEFA Champions League. Na gola Christiana Pulisica z premierowego kwadransa meczu odpowiedział genialnym strzałem z powietrza Karim Benzema, ale koniec końców to goście pozostawili po sobie nieco lepsze wrażenie. Losy awansu rozstrzygną się zatem za tydzień na Stamford Bridge.
W trwającym sezonie, wyjątkowo intensywnym i naznaczonym trudnościami natury pozasportowej, Zinédine Zidane oraz Thomas Tuchel wielokrotnie potwierdzali swój trenerski kunszt. Działo się tak zwłaszcza w spotkaniach o wysokim ciężarze gatunkowym, które prowadzone przez nich zespoły potrafiły rozstrzygnąć na swoją korzyść. Dość powiedzieć, że niemiecki szkoleniowiec The Blues od momentu zatrudnienia w londyńskim klubie zdołał już ograć pięciu utytułowanych menedżerów (Klopp, Guardiola, Ancelotti, Mourinho, Simeone), z kolei „Zizou” nie przegrał w obecnej kampanii żadnego pojedynku z Liverpoolem, Barceloną czy Atletico. To zwiastowało wielką taktyczną ucztę na Estadio Alfredo Di Stéfano.
Thomas Tuchel at Chelsea has already beaten:
Pep Guardiola
Jurgen Klopp
Diego Simeone
Jose Mourinho
Carlo AncelottiWithout conceding a single goal against any of them 👏 pic.twitter.com/UOx2q7U8Pq
— ESPN FC (@ESPNFC) April 18, 2021
Początkowe minuty wyraźnie wskazywały, że lepszy plan na wtorkowy wieczór opracował Tuchel. Jego piłkarze błyskawicznie atakowali rywali wysokim pressingiem, po czym szybko przedostawali się pod pole karne gospodarzy. Ich zaskakująco duża przewaga powinna zostać udokumentowana już po kilku minutach od pierwszego gwizdka sędziego Danny’ego Makkelie, który przed meczem dość nieoczekiwanie znalazł się na cenzurowanym u hiszpańskich dziennikarzy. Ze swoich obowiązków arbiter z Holandii wywiązał się jednak wzorowo, w przeciwieństwie do Timo Wernera. Były gwiazdor RB Lipsk znów zaprzepaścił znakomitą sytuację do zdobycia gola, lecz po kilku chwilach The Blues mogli cieszyć się z w pełni zasłużonego prowadzenia. Rozgrywający świetne zawody Christian Pulisic urwał się defensorom Królewskich, a potem z zimną krwią wymanewrował Thibauta Courtoisa.
W ekipie aktualnego mistrza Hiszpanii jednym z niewielu jasnych punktów był Karim Benzema. Wychowanek Olympique Lyon szybko dał kolegom sygnał do odrabiania strat, trafiając w obramowanie bramki strzeżonej przez Édouarda Mendy’ego. Przy drugiej okazji był już bezbłędny – po rozegraniu rzutu rożnego 33-letni były (?) reprezentant Francji najlepiej odnalazł się w tłoku podbramkowym i fenomenalnym strzałem z powietrza wyrównał stan rywalizacji. W tak efektowny sposób Benzema zdobył swojego 6 gola w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, a 28 licząc wszystkie rozgrywki!
⚪️ Karim Benzema has now scored 13 goals in his last 14 matches for Real Madrid 🔥#UCL pic.twitter.com/R6neEjk09c
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) April 27, 2021
71 – Karim Benzema has scored his 71st goal in the UEFA Champions League, making him the joint-fourth top scorer in the competition’s history (along with Raúl). Only Cristiano Ronaldo, Lionel Messi and Robert Lewandowski have now scored more than the Frenchman. Pedigree. #UCL
— OptaJoe (@OptaJoe) April 27, 2021
Po zmianie stron tempo meczu mocno spadło, a obie drużyny skupiły się głównie na uważnej grze w destrukcji. Dogodnych sytuacji było jak na lekarstwo – najlepszej w samej końcówce nie wykorzystał Raphaël Varane. Diametralna odmiana obrazu wtorkowego spotkania to duża zasługa Zidane’a, który w przerwie poinstruował swoich podopiecznych, aby wysoko odcinali ofensywnych piłkarzy Chelsea od podań. Taktyka przyniosła skutek, bowiem w 66. minucie Tuchel zdecydował się aż na trzy roszady personalne, ściągając z boiska między innymi Pulisica oraz Timo Wernera. Zmiennicy nie dali jednak oczekiwanego impulsu i wynik pozostał niezmieniony.
Zizou to łebski gość przy tablicy: widzieliśmy to nawet po rozgrywaniu z Modriciem na prawej obronie i Odriozolą z przodu. Najpewniejsi muszą rozgrywać od tyłu. Potrafi reagować w przerwie, potrafi przejmować kontrolę nad meczem. Ciekawe, co na rewanż – w teorii z Fede i Mendym.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) April 27, 2021
Mimo że po graczach Realu Madryt coraz bardziej widać zmęczenie arcytrudnym sezonem, wciąż mają szansę zwieńczyć go dwoma prestiżowymi trofeami. We wtorek potrafili przetrzymać napór znacznie lepiej dysponowanej fizycznie drużyny z Londynu, która nie tylko więcej biegała (107,2 do 103,2 km), ale również odzyskała więcej piłek (45 do 28), w czym brylował niezmordowany N’Golo Kanté. W rewanżu 5 maja to właśnie aspekty motoryczne mogą okazać się języczkiem u wagi, zwłaszcza że opiekun Los Blancos wciąż ma mocno ograniczone pole manewru.