Bayern Monachium kontynuuje zwycięski marsz po obronę tytułu najlepszej drużyny na Starym Kontynencie. Hegemon Bundesligi pokonał na wyjeździe Lokomotiw Moskwa z dwoma Polakami w składzie, aczkolwiek tym razem to nie Robert Lewandowski, lecz Joshua Kimmich zapewnił swoim trafieniem trzy punkty dla Bawarczyków. Niespodzianką zakończył się natomiast pojedynek w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie rzutem na taśmę od drugiej porażki w bieżącej edycji Ligi Mistrzów uchronił się Real Madryt. Komplet punktów wywalczyli za to angielscy faworyci swoich grup – Liverpool i Manchester City.
Wtorkowe zmagania w UEFA Champions League zainaugurowały dwa ciekawe starcia, w tym jedno szczególnie interesujące kibiców nad Wisłą. Bayern Monachium z czekającym na gola w europejskich rozgrywkach od ponad 300 minut Robertem Lewandowskim mierzył się w Moskwie z miejscowym Lokomotiwem, którego podstawowymi graczami są dwaj kadrowicze Jerzego Brzęczka – Maciej Rybus i Grzegorz Krychowiak. Zgodnie z przewidywaniami obrońcy tytułu uporali się z wicemistrzem Rosji, choć nie bez problemów. Bawarczycy szybko zdominowali ekipę Marko Nikolicia i na prowadzenie wyszli już w 13. minucie po pięknej akcji zespołowej zwieńczonej strzałem głową Leona Goretzki.
Mimo zdecydowanej przewagi, monachijskiemu gigantowi nie udało się podwyższyć wyniku, co więcej, w drugiej połowie goście sami dali się zaskoczyć. Dynamiczny rajd Zé Luísa prawą stroną boiska zakończyło pewne uderzenie Antona Miranchuka w krótki róg, przy którym Manuel Neuer był bezradny. Sensacyjny rezultat utrzymał się jednak niespełna 10 minut. Znakomitą formę z ostatnich tygodni potwierdził bowiem zbierający zewsząd zasłużone pochwały Joshua Kimmich (86% skutecznych zagrań, ponad 12 kilometrów przebiegniętych w meczu). To właśnie niemiecki uniwersalny pomocnik pięknym uderzeniem z powietrza zapewnił wygraną Die Roten. Wcześniej swoich sytuacji nie wykorzystali m.in. Kinglsey Coman (trafił w słupek) oraz bijący kolejne rekordy król strzelców Bundesligi (pudło po rzucie różnym). Kapitan Biało-Czerwonych wciąż musi zatem polować na premierowego gola w obecnej edycji UCL.
Maszyna do wygrywania skonstruowana przez Hansa-Dietera Flicka nie zamierza się zatrzymywać – imponująca seria kolejnych zwycięstw FCB w Lidze Mistrzów wynosi obecnie 13. Za tydzień rekord ten powinien zostać jeszcze mocniej wyśrubowany, bowiem na Allianz Arena przyjedzie ostatni w tabeli RB Salzburg. Czerwone Byki w tej serii gier po fenomenalnym widowisku przegrały 2:3 z Atlético Madryt na Wanda Metropolitano.
Na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, gdzie od dłuższego czasu swoje mecze domowe rozgrywa Szachtar Donieck, przewagi nie potrafił natomiast udokumentować Inter. Piłkarze Antonio Contego dwukrotnie trafiali w poprzeczkę, wykreowali sobie łącznie dziesięć okazji, ale nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Anatoliya Trubina. Dość powiedzieć, że Nerazzurri mylili się nawet mając przed sobą pustą bramkę (Lautaro Martínez). Ostatecznie padł bezbramkowy remis, który pozwolił popularnym Górnikom utrzymać pozycję lidera grupy B.
Emocji nie brakowało również w wieczornym hicie na Borussia-Park. Podbudowany zwycięstwem w sobotnim El Clásico Real Madryt dłużej utrzymywał się przy piłce (63%) i częściej konstruował ataki (aż 10 prób po nieco ponad pół godzinie gry!), tymczasem to Źrebaki otworzyły wynik rywalizacji w Mönchengladbach. Świetne dogranie Plei z zimną krwią wykorzystał Marcus Thuram. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zasadniczej zmianie – Los Blancos długo bili głową w mur, a sami nadziewali się na groźne kontry BMG. Jedna z nich zakończyła się drugim golem syna francuskiego mistrza świata i sensacja wisiała w powietrzu.
2 – Marcus Thuram 🇫🇷 has become the 2nd French player ever to score 2+ goals against Real Madrid in a European Cup / Champions League game, after Ludovic Giuly with Monaco in April 2004. Bleu.#BMGRMA pic.twitter.com/E2Z7XEuKYp
— OptaJean (@OptaJean) October 27, 2020
Wszystko, co najgorsze dla Gladbach, zaczęło się dopiero po zejściu z murawy 23-letniego snajpera i świetnych zmianach dokonanych przez Zinédine’a Zidane’a (Modrić, Hazard). Kluczową rolę odegrał jednak defensywny pomocnik Casemiro, który najpierw kapitalnie zgrał piłkę z linii końcowej do Karima Benzemy, a chwilę później umiejętnie znalazł się w polu karnym i wykończył zgranie przesuniętego do linii ataku Sergio Ramosa. Wydarty w samej końcówce punkt może okazać się bezcenny w kontekście walki o wyjście z grupy. Postawa defensywy musi natomiast budzić spory niepokój szkoleniowca mistrza Hiszpanii – w czterech ostatnich spotkaniach Real stracił aż 7 bramek.
Wygrana główka Sergio Ramosa i gol Casemiro sprawiają nie tylko, że sytuacja Realu w LM jest „tylko” przeciętna, ale też uzdrawiają atmosferę wokół ekipy. Po porażce na 99% byłby nawrót krytyki sprzed El Clásico i wątpliwości ws Zizou czy transferów. Po remisie, będzie spokojniej
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) October 27, 2020
Na pozostałych stadionach obyło się bez niespodzianek – Manchester City pewnie ograł na Stade Vélodrome Olympique Marsylia 3:0 (m.in. gol Sterlinga oraz dwie asysty Kevina de Bruyne), grający w rezerwowym składzie Liverpool pokonał 2:0 duński FC Midtjylland (bramki Joty i Salaha), zaś Atalanta dzięki dubletowi Duvána Zapaty odrobiła dwubramkową stratę z pierwszej połowy i uratowała jedno „oczko” w konfrontacji z Ajaxem (2:2).