Forma z reprezentacji przełożyła się niestety na klubowe poczynania kadrowiczów Jerzego Brzęczka. W ten weekend na listę strzelców nie wpisał się bowiem żaden z piłkarzy powołanych na listopadowe mecze w Lidze Narodów, za to brylowali ich zagraniczni konkurenci. Największym echem odbiły się oczywiście 4 gole Erlinga Haalanda w starciu z Herthą, w barwach której kompletnie zawiódł Krzysztof Piątek, nie oddając choćby jednego strzału na bramkę. Swojego dorobku nie powiększył także Robert Lewandowski, a jego Bayern sensacyjnie zremisował na własnym stadionie z Werderem Brema 1:1. W Anglii i Hiszpanii wielkie triumfy odnieśli natomiast José Mourinho oraz Diego Pablo Simeone. „The Special One” po raz siódmy w karierze pokonał zespół prowadzony przez Pepa Guardiolę, dzięki czemu jego Tottenham objął pozycję lidera Premier League, zaś argentyński taktyk zanotował długo wyczekiwane ligowe zwycięstwo nad Barceloną. Na Półwyspie Apenińskim niezmiennie zachwyca Cristiano Ronaldo, który swoim dubletem zapewnił trzy punkty w rywalizacji z Cagliari Sebastiana Walukiewicza.
W sobotę na Tottenham Hotspur Stadium doszło do elektryzującego pojedynku drużyn prowadzonych przez dwóch wielkich trenerów mających na koncie łącznie aż 52 trofea. Górą okazał się znów Mourinho – jego zespół znakomicie spisał się w defensywie, a dodatkowo wyprowadzał groźne kontrataki, które sprawiały obrońcom Manchesteru City ogromne kłopoty. Portugalski menedżer wykazał się także znakomitym wyczuciem desygnując do gry w drugiej połowie Giovanniego Lo Celso. Argentyńczyk chwilę po wejściu na boisko zdobył gola, ustalając wynik na 2:0, lecz to nie on, a Harry Kane zasłużył na miano piłkarza meczu. Kapitan reprezentacji Anglii zaliczył asystę, ale przede wszystkim doskonale wspomagał swój zespół w odbiorze i konstruowaniu akcji. Goście mieli wprawdzie ogromną przewagę w posiadaniu piłki (66%) i stworzyli więcej sytuacji podbramkowych (22), jednak niewiele z nich było klarownych. W efekcie Spurs po raz pierwszy od sześciu lat spędzili dzień na samym szczycie tabeli i powiększyli przewagę nad ekipą Pepa Guardioli do 8 punktów.
1985 – Tottenham will finish a day top of the Premier League table for the first time since August 2014, while it's the first time they've ended the day top of the top-flight this far into a campaign since January 1985 (23 games). Nosebleed. pic.twitter.com/7Wy506VowC
— OptaJoe (@OptaJoe) November 21, 2020
Cenne zwycięstwa zanotowali także dwaj uczestnicy tegorocznej edycji UEFA Champions League – Chelsea pokonała na wyjeździe Newcastle United 2:0, choć mogła wygrać zdecydowanie wyżej (m.in. niewykorzystane sytuacje Wernera), a Manchester United pokonał na Old Trafford z West Bromwich Albion po trafieniu z rzutu karnego Bruno Fernandesa.
W niedzielę na boiskach najlepszej ligi świata mogliśmy oglądać dwóch Polaków. Leeds United z Mateuszem Klichem w środku pomocy bezbramkowo zremisowało na Elland Road z Arsenalem, choć przez niemal całą drugą połowę Pawie grały z przewagą jednego zawodnika (czerwona kartka dla Nicolasa Pépé za uderzenie rywala głową – przyp. red.). Podopieczni Marcelo Bielsy swojej wyraźnej dominacji nad Kanonierami nie potrafili udokumentować golem, aczkolwiek kilka razy byli tego naprawdę blisko – aż trzykrotnie trafiali bowiem w obramowanie bramki strzeżonej przez Bernda Leno. Warto podkreślić, że polski rozgrywający był tego dnia bardzo aktywny i uczestniczył w wielu akcjach swojego zespołu, notując wysoką skuteczność podań na poziomie 86%.
Czwarte czyste konto w bieżącej kampanii zachował zaś Łukasz Fabiański, a jego West Ham United uporał się na Bramall Lane z Sheffield United. Polak był jedną z najjaśniejszych postaci w drużynie Młotów, kilkakrotnie chroniąc przyjezdnych przez stratą bramki (łącznie 5 udanych obron). Wyższe noty od byłego gracza Legii Warszawa otrzymali jedynie Declan Rice oraz strzelec zwycięskiego gola, Sébastien Haller.
Great team effort and wonderful strike by @HallerSeb seals our 4th win of this season💪 ⚒️#coyi pic.twitter.com/qleKkKxNZ1
— Łukasz Fabiański (@LukaszFabianski) November 22, 2020
Weekendowe zmagania w Premier League zakończyła pewna wygrana mającego spore problemy kadrowe Liverpoolu nad Leicester City. The Reds bez Virgila van Dijka, Trenta Alexandra-Arnolda, Jordana Hendersona czy Mohameda Salah nie dali Vardy’emu i spółce szansy na wykorzystanie ich największych atutów, stosując wysoki pressing charakterystyczny dla ekip prowadzonych przez Jürgena Kloppa. Już do przerwy obrońcy tytułu zapewnili sobie dwubramkowe prowadzenie, które w końcówce powiększył jeszcze po rzucie różnym Roberto Firmino. Brazylijczyka przyćmił jednak Diogo Jota, ustanawiając nowy klubowy rekord – jako pierwszy piłkarz LFC trafiał do siatki w każdym ze swoich czterech pierwszych domowych meczów ligowych w najwyższej klasie rozgrywkowej. Licznik gier bez porażki na Anfield bije więc dalej!
64 – Liverpool are now unbeaten in their last 64 home games in the top-flight (W53 D11); the longest such run in the club’s history. Incredible. pic.twitter.com/ymEcbfp9Wy
— OptaJoe (@OptaJoe) November 22, 2020
Sobota na Półwyspie Iberyjskim stała pod znakiem dwóch szlagierowych konfrontacji. Villarreal na własnym obiekcie zremisował z mocno osłabionym Realem Madryt 1:1. Królewscy błyskawicznie wyszli na prowadzenie za sprawą Mariano Diaza, który zastępował kontuzjowanego Karima Benzemę oraz zakażonego koronawirusem Lukę Jovicia. Mistrzowie Hiszpanii dość niespodziewanie nie dążyli jednak do strzelenia kolejnego gola, tylko starali się kontrolować przebieg spotkania i obronić uzyskaną w drugiej minucie zaliczkę. Minimalistyczny plan nie powiódł się, gdyż znów zawiodła defensywa Los Blancos, osierocona dodatkowo brakiem kapitana – Sergio Ramosa. Tym razem pomylił się akurat dobrze dysponowany dotychczas Thibaut Courtois. Jego nieudane wyjście z bramki zakończyło się rzutem karnym skutecznie wyegzekwowanym przez Gerarda Moreno. Żółta Łódź Podwodna kontynuuje zatem fantastyczną serię 10 meczów bez porażki, z kolei Real od 8 spotkań nie może zachować czystego konta. Zinédine Zidane ma więc o czym myśleć przez zbliżającą się, arcyważną batalią w Lidze Mistrzów z Interem.
Odmienne nastroje niż przy Concha Espina 1 panują u rywala zza między. Atlético Madryt po raz pierwszy od dekady pokonało Barcelonę w lidze i wskoczyło na pozycję wicelidera LaLiga. O zwycięstwie Los Colchoneros przesądził fatalny błąd popełniony przez słynącego z wyjątkowego spokoju Marca-André ter Stegena. Niemiecki bramkarz wyszedł daleko poza własną „szesnastkę” i dał się minąć Yannickowi Carrasco, który nie miał problemu, aby z kilkudziesięciu metrów skierować piłkę do pustej bramki. Podopieczni Diego Simeone zaimponowali nie tylko wzorową organizacją gry, skutecznym pressingiem utrudniającym rozgrywanie Leo Messiemu, lecz także kilkoma efektownymi kombinacjami w ofensywie (zwłaszcza w pierwszej odsłonie). Dodatkowym zmartwieniem Ronalda Koeman oprócz porażki na Wanda Metropolitano są aż trzy nowe kontuzje – Ousmane’a Dembélé’a (bark), Sergiego Roberto (mięsień uda) i Gerarda Piqué (więzadło poboczne i częściowo uszkodzone krzyżowe).
11 – @FCBarcelona have just earned 11 points after their opening eight games in @LaLigaEN this season, their worst tally at this stage since 1991/92 season, when they claimed #LaLiga champions. Patience#AtletiBarca #atleticobarcelona pic.twitter.com/SvPgxU0kvQ
— OptaJose (@OptaJose) November 21, 2020
Liderem hiszpańskiej ekstraklasy w dalszym ciągu pozostaje Real Sociedad, który w tej kolejce ograł Cadiz 1:0 po trafieniu Alexandra Isaka. Baskowie nie pozwolili przeciwnikowi na oddanie choćby jednego celnego strzału, a sami mieli sposobność, aby triumfować w bardziej okazałych rozmiarach. Wobec kryzysu Dumy Katalonii oraz chimerycznej postawy Realu Madryt ekipa z prowincji Guipúzcoa urasta do miana jednego z głównych kandydatów do podium.
Sympatyków reprezentacji Polski może w dalszym ciągu niepokoić sytuacja klubowa Damiana Kądzior. Skrzydłowy Eibaru nie stawił się na listopadowym zgrupowaniu kadry, aby móc potrenować pod okiem José Luisa Mendilibara i przekonać go do swojej osoby. Tymczasem przeciwko Getafe (0:0) były gracz Górnika Zabrze nie dostał szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności, co oznacza, że w tym sezonie uzbierał zaledwie 113 minut.
Damian Kądzior cały mecz na ławce. Za Pedro Leona wszedł Alejandro Pozo – bardziej prawy obrońca niż prawoskrzydłowy. Do tego tylko wypożyczony z Sevilli. Eibar wygrał ostatni mecz u siebie w lipcu. #LaZabawa
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) November 22, 2020
Strzelecką niemoc z kadry Robert Lewandowski chciał sobie powetować w ligowym starciu z Werderem Brema, lecz ambitnie grający goście nie pozwolili wielkiemu faworytowi na rozwinięcie skrzydeł i sprawili sporą niespodziankę wywożąc z Allianz Areny w pełni zasłużony punkt. Najlepszy piłkarz października w Bundeslidze zdołał oddać tylko dwa niecelne strzały, dlatego jego sobotni występ został oceniony w zagranicznych mediach bardzo surowo (nota 5 w Bildzie, najsłabsza obok Javiego Martíneza i Douglasa Costy). Mistrzowie Niemiec mieli tuż przed końcem wyborną okazję do zdobycia zwycięskiego gola, kiedy to z kilku metrów fatalnie spudłował rezerwowy Choupo-Moting. Wcześniej to jednak zielono-biali wypracowali sobie kilka dogodnych sytuacji (próby Sargenta czy Rashicy), ale znakomicie bronił Manuel Neuer, który ledwie kilka dni wcześniej musiał aż sześciokrotnie wyciągać piłkę z siatki podczas meczu z Hiszpanią w Lidze Narodów.
Bayern have failed to win a Bundesliga home game for the first time since February 2020 (vs. Leipzig).
Their nine-game winning streak at home comes to an end. pic.twitter.com/sBAcvWDLoC
— Squawka (@Squawka) November 21, 2020
Potknięcie monachijskiego giganta skrzętnie wykorzystały Bayer Leverkusen i Borussia Dortmund. Aptekarze nie bez trudu pokonali 2:1 beniaminka z Bielefeld, zdobywając decydującego gola na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry. Z kolei podopieczni Luciena Favre’a rozgromili na wyjeździe stołeczną Herthę aż 5:2, a niebywałym wyczynem popisał się świeżo upieczony zdobywca prestiżowej nagrody Golden Boy, Erling Braut Haaland. Norweg potrzebował nieco ponad pół godziny, aby skompletować piłkarską karetę w konfrontacji ze Starą Damą i tym samym powtórzył osiągnięcie Lewandowskiego, który w 3. kolejce obecnego sezonu także czterokrotnie pokonywał golkipera berlińczyków, Alexandra Schwolowa. 20-letni napastnik BVB ma obecnie tylko jednego gola straty do super snajpera Bayernu, co czyni ich rywalizację o koronę króla strzelców jeszcze bardziej ekscytującą.
Nieco ponad pięć kwadransów spędził na murawie Olympiastadion Krzysztof Piątek, lecz jakiekolwiek porównywanie go z Haalandem byłoby co najmniej niestosowne, bowiem Polak nie oddał choćby jednego strzału ani nie podjął żadnej próby dryblingu! Mimo rozczarowującego występu 25-latek nie powinien się na razie obawiać o miejsce w podstawowym składzie Herthy. W 76. minucie „Il Pistolero” zakończył nieudane dla siebie zawody i w tym samym czasie na boisku pojawił się Łukasz Piszczek, a niedługo później niezwykle utalentowany nastolatek – Youssoufa Moukoko, który został najmłodszym debiutantem w historii Bundesligi (16 lat i 2 dni).
75 minut Piątka. 0 strzałów i tylko 27% wygranych pojedynków. Kilka prostych strat w pierwszej połowie, a przy golu na 1:1 trochę spóźniony do Cana. Można było chyba przerwać tę akcję.
— Tomasz Urban (@tom_ur) November 21, 2020
Emocji nie brakowało na Rhein-Neckar-Arena, gdzie sześciobramkowy thriller zakończył się podziałem punktów. Ostatnie słowo należało do Stuttgartu – w 93. minucie od porażki uchroniło popularnych Die Schwaben trafienie Marca Olivera Kempfa, choć do przerwy to goście znajdowali się na minimalnym prowadzeniu. W drugiej części nie byli jednak w stanie powstrzymać Andreja Kramaricia, który do asysty dołożył gola z jedenastu metrów. Wszystkiemu z perspektywy ławki rezerwowych przyglądał się Marcin Kamiński, mający wciąż iluzoryczne szanse na wskoczenie do wyjściowego składu VfB.
Wysoką dyspozycję utrzymuje za to Rafał Gikiewicz. Bramkrza Augsburga skapitulował już po pięciu minutach od pierwszego gwizdka na Borussia-Park, lecz potem swoimi interwencjami utrzymywał bawarski zespół w grze. Koniec końców jego praca nie poszła na marne – grający przez blisko pół godziny w osłabieniu goście wyrównali w 88. minucie i wywieźli z Mönchengladbach cenne „oczko”. Postawa Gikiewicza została zresztą nagrodzona wysokimi notami w fachowych serwisach (7,3/10 od Whoscored oraz 2,5/6 od ligainsider.de, gdzie 1 oznacza występ idealny, a 6 – katastrofalny). Drugi z naszych rodaków, Robert Gumny, również wyszedł w podstawowym składzie FCA, ale został zmieniony już niespełna 10 minut po zmianie stron ze względu na odnowiony uraz, jakiego doznał na zgrupowaniu kadry.
Lewy z 5 od kickera (najsłabsza nota w zespole obok Pavarda i Mwrtineza), Piątek 5,5 (najsłabsza nota obok Alderete), Giki 2,5 (najlepsza w FCA obok Caligiuriego), Gumny 3,5 (gorsza tylko od wcześniej wspomnianej dwójki) i Kuba Piotrowski też 3,5 (średnia zespołu) #Bundestak
— Tomasz Urban (@tom_ur) November 22, 2020
Na Półwyspie Apenińskim swoje spotkania zgodnie wygrali faworyci do scudetto. Juventus całkowicie zdominował u siebie Cagliari, a wynik 2:0 nie oddaje w pełni supremacji, jaką osiągnęli Bianconeri. Koncertową partię rozegrał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk zaliczył doppiettę i po powrocie z kwarantanny zdążył już uzbierać 5 bramek w trzech meczach Serie A. Jego dorobek mógł być bogatszy, ale w jednej sytuacji znakomitym wślizgiem powstrzymał 35-letniego gwiazdora Sebastian Walukiewicz. Mimo porażki Rossoblu, polski stoper zebrał pochlebne opinie – dziennikarze La Gazzetta dello Sport przyznali mu notę 6/10 (lepszy jedynie pomocnik Marco Rog), a serwis calciomercato.com nawet 6,5. „Jedyny obrońca Cagliari Calcio, który nie dawał się ogrywać piłkarzom Juventusu. Zabezpieczał swoją stronę boiska, wygrywał pojedynki. Był jednym z dwóch najlepszych zawodników gości” – uzasadnili żurnaliści. Pozycja 20-latka w klubie z Sardynii staje się coraz mocniejsza.
Po raz kolejny w niesamowitych okolicznościach prowadzenie dało sobie wydrzeć Torino. Drużyna, w której pewne miejsce ma Karol Linetty, przegrała na Stadio Giuseppe Meazza z Interem 2:4, choć po nieco ponad godzinie gry Nerazzurri znajdowali się na dwubramkowym deficycie. Wtedy to spektakularnie przebudził się duet Alexis Sánchez – Romelu Lukaku. Belg zanotował dwa gole i dwie asysty (MVP), a Chilijczyk do swojego trafienia dołożył decydujące podanie. Karol Linetty dzielnie walczył w środku pola (4 wślizgi, 2 przechwyty, 1 wygrany pojedynek główkowy), lecz nie uchronił Byków przed piątą ligową porażką.
*EDIT: 2:4 z Interem, ale sens tweeta ten sam.
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) November 22, 2020
W niedzielne popołudnie serię 5 niepowodzeń z rzędu przerwało Benevento Kamila Glika. Beniaminek niespodziewanie wywiózł komplet punktów ze Stadio Artemio Franchi, a bohaterem Stregonich został Riccardo Improta. Na nic zadały się zatem trzy obrony Bartłomieja Drągowskiego. W innym „polskim” starciu Bologna pokonała 2:1 Sampdorię z Bartoszem Bereszyńskim na prawej obronie, zatem Łukasz Skorupski znów nie zachował czystego konta.
Coraz dłużej na włoskich boiskach przebywa natomiast Paweł Dawidowicz. Jego Hellas przegrało z Sassuolo 0:2, tym niemniej olsztynianin spisał się co najmniej poprawnie, a nawet zdołał oddać jeden strzał. Za tydzień prawdopodobnie otrzyma szansę pokazania się w prestiżowym starciu z ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów, Atalantą.
Ciekawe życie ma Dawidowicz w Hellasie. Grał już na środku obrony, defensywnym pomocniku, ósemce, a nawet jako środkowy napastnik (z ławki).
Dzisiaj jeszcze dorzucił grę na prawej obronie. Solidnie, raz blisko zdobycia bramki, ale przy golu Bogi krył na radar i nie doskoczył.
— Michał Borkowski (@mbork88) November 22, 2020
W hicie kolejki AC Milan po dziesięciu latach ponowie zdobył Stadio San Paolo. Oba te wydarzenia łączy osoba Zlatana Ibrahimovicia – dekadę temu zdobył gola na 2:0 (skończyło się 2:1 dla Rossonerich – przyp. red.), a teraz zaliczył dublet. Szwed jest jednym z zaledwie czterech piłkarzy w topowych ligach europejskich, którzy mają na koncie dwucyfrową liczbę bramek. W 56. minucie wszedł Piotr Zieliński i ożywił poczynania Azzurrich, aczkolwiek nie odmienił losów rywalizacji.
Najciekawszy pojedynek 11. kolejki francuskiej ekstraklasy odbył się już w piątek na Stadionie Ludwika II w Monako. Zdecydowanym faworytem było Paris Saint-Germain i w pierwszej połowie mistrzowie Francji rzeczywiście wywiązali się z tej roli. Dwukrotnie Vito Mannone (Radosław Majecki znów tylko wśród rezerwowych – przy. red.) pokonał Kylian Mbappé, a dwa kolejne gole PSG zostały anulowane przez VAR. Po przerwie nastąpiła jednak zadziwiająca przemiana obu ekip, w czym ogromna zasługa rezerwowych ASM – Caio Henrique, a zwłaszcza Cesca Fàbregasa. Doświadczony Hiszpan zaczął umiejętnie dyrygować pocynaniami Les rouges et blancs, wieńcząc dzieło skutecznym uderzeniem z „wapna”. Wcześniej doskonale kreował okazje Kevinowi Vollandowi, który przy lepszej skuteczności mógł nawet cieszyć się z hat-tricka. W efekcie Paryżanie przegrali już trzeci raz w trwającej kampanii Ligue 1, a więc tyle samo, ile przez cały poprzedni sezon.
No i za taką ligą francuską tęskniliśmy🤩🤩
Znakomity mecz w Monako, obfity w zwroty akcji i emocje! #FrancjaElegancja
Zobaczcie skrót z tego starcia⤵ pic.twitter.com/M9I6OV8Wjq
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 20, 2020
Wpadka podopiecznych Thomasa Tuchela spowodowała większy tłok w czubie tabeli. Pierwszy i piąty zespół dzielą aktualnie tylko 4 „oczka”. Najmniejszą stratę (2 pkt) ma wicelider z Lille, który bez problemów ograł na własnym terenie Lorient 4:0 (dwa gole oraz asysta Yusufa Yaziciego). Zwycięstwa odnotowały także Olympique Lyon (1:0 z Angers) oraz Montpellier HSC (4:3 z RC Strasbourg).
A dzień kończymy bramką @OlimpiqueL w meczu z @AngersSCO, pierwszą, którą skomentował dla nas @TSmokowski po powrocie do CANAL+ 😍 To była wielka przyjemność! 💥 pic.twitter.com/HS4tYPhcjX
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 22, 2020
Ponad miesiąc musieli czekać na ligowy triumf Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus i ich koledzy z Lokomotiwu. Wygrana z Arsenałem Tuła nie przyszła im jednak łatwo – dopiero z rzutu karnego Aleksiej Miranczuk pokonał Artura Nigmatullina. Polski duet zaprezentował się korzystnie. Krychowiak wygrał dwa pojedynki w powietrzu, a dodatkowo zanotował 89-procentową skuteczność podań, zaś Rybus udanie stopował ataki przyjezdnych (4 wślizgi oraz przechwyt). W Derbach Moskwy pomiędzy Dynamem i Spartakiem (1:1) z powodu zawieszenia za kartki nie zagrał Sebastian Szymański.
Pokaz siły dały w swoich ligach Ajax Amsterdam oraz Rangers FC. Mistrzowie Holandii rozbili Heraclesa Almelo 5:0 (dwa trafienia i asysta Labyada), z kolei piłkarze Stevena Gerrarda nie pozostawili złudzeń Aberdeen (4:0 już po 53. minutach), powiększając przewagę nad odwiecznym rywalem z Parkhead do 11 punktów. Celtic rzutem na taśmę uratował bowiem remis z Hibernian (gol Laxalta w 91. minucie), czemu z pozycji siedzącej przyglądał się Patryk Klimala.