Koniec ery romantycznego futbolu. Superliga rozpoczyna swoją ekspansję

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

W minioną niedzielę rozpoczęła się bodaj największa rewolucja w historii współczesnego futbolu. Dwanaście czołowych klubów na Starym Kontynencie oficjalnie ogłosiło utworzenie ekskluzywnej Superligi, o zawiązaniu której mówiło się notabene od wielu lat. Twardy biznes znów wziął górę nad prymarną ideą sportu, jednak przewrót zapoczątkowany przez wszechwładnego Florentino Péreza może mieć poważne konsekwencje nie tylko dla samych założycieli nowych rozgrywek, ale przede wszystkim piłkarzy oraz kibiców.

Niepowetowane straty finansowe spowodowane przedłużającą się pandemią koronawirusa oraz zatwierdzona niedawno reforma Ligi Mistrzów UEFA tylko przyspieszyły proces inauguracji wielkiego projektu, nad którym tęgie głowy europejskiej piłki pracowały przez grubo ponad dekadę. Wzorem amerykańskich lig koszykarskiej (NBA), hokejowej (NHL) oraz baseballowej (MLB), najlepsze a zarazem najmożniejsze kluby piłkarskie mają już od nowego sezonu rywalizować ze sobą w ramach elitarnych rozgrywek, nazwanych nieprzypadkowo Superligą.

Wśród ekip założycielskich znajdą się bowiem giganci Premier League (Arsenal FC, Chelsea FC, Liverpool FC, Manchester City, Manchester United, Tottenham Hotspur), LaLiga (Atlético Madryt, FC Barcelona, Real Madryt) i Serie A (AC Milan, Inter Mediolan, Juventus FC), a w kuluarach mówi się o rychłym dołączeniu kolejnych potęg z Bundesligi (Bayern Monachium, Borussia Dortmund) oraz Ligue 1 (Paris Saint-Germain). Pozostałych 5 spośród 20 drużyn będzie dobieranych co roku na podstawie rezultatów osiągniętych w ostatnim sezonie. W początkowym etapie zmagania będą toczyć się w dwóch grupach po 10 zespołów (klasyczny system mecz i rewanż), a najlepsza ósemka awansuje do fazy play-off, gdzie wyłoniony zostanie zwycięzca.

Gra toczy się oczywiście o niebotyczne pieniądze – wszyscy założyciele The Super League będą mieli zagwarantowane już na starcie 350 milionów w europejskiej walucie na tzw. „cele infrastrukturalne”, a kolejne znaczące wpływy przyniesie bajeczny kontrakt telewizyjny. Organizatorzy Superligi szacują, że z tego tytułu uda się pozyskać bagatela 4 miliardy euro w skali roku! Głównym broadcasterem rozgrywek zostanie najprawdopodobniej platforma streamingowa DAZN, obecna w naszym kraju dopiero od kilku miesięcy. Stabilne zaplecze finansowe dla nowego podmiotu zapewni natomiast potężny fundusz JP Morgan.

„UEFA ostatnio pracowała nad innym formatem, którego po pierwsze nie rozumiem, a po drugie nie przynosi dochodu niezbędnego do ratowania piłki nożnej. Kiedy mówię ratowanie, mam tutaj na myśli ratowanie wszystkich, abyśmy mogli żyć spokojnie przez kolejne 20 lat. Sytuacja jest bardzo dramatyczna. Naszym zdaniem Superliga może uratować futbol, tak jak zrobiły to europejskie puchary w latach pięćdziesiątych” – tłumaczy Florentino Pérez, prezes Realu Madryt cytowany na łamach serwisu WP Sportowe Fakty.

Otwarta wojna wypowiedziana europejskiej federacji piłkarskiej przez największe kluby spotkała się z bardzo negatywnym odbiorem społecznym, czego najlepszym dowodem są ostre wypowiedzi znamienitych dziennikarzy, ekspertów czy byłych piłkarzy. „Jestem absolutnie oburzony. Tym sześciu angielskim klubom powinno się odjąć punkty już w tym sezonie! […] Najbardziej brzydzę się właśnie MU i Liverpoolem. Liverpool przecież ma na swoich sztandarach „You’ll Never Walk Alone” (z ang. Nigdy nie będziesz szedł sam), uważa się za klub dla ludzi, dla kibiców. Z kolei Manchester United został założony ponad 100 lat temu przez klasę robotniczą, a teraz ucieka do ligi bez konkurencji, gdzie nie będzie możliwości degradacji” – grzmi Gary Neville, były świetny obrońca Czerwonych Diabłów. Podobnych opinii można przytaczać tysiące – problem w tym, że Pérez, Agnelli i spółka byli ponoć przygotowani na falę masowej krytyki i nie zamierzają zmieniać zuchwałych planów pod wpływem nacisku opinii publicznej.

Nadchodzi zatem czas wytężonej pracy dla najlepszych prawników na świecie. Decydenci UEFA zareagowali błyskawicznie i tuż po ogłoszeniu Superligi postraszyli kluby założycielskie wykluczeniem z własnych rozgrywek, zaś piłkarzom występującym w nowym formacie zagrozili nawet odebraniem możliwości dalszej rywalizacji na niwie reprezentacyjnej! Krajowe federacje piłkarskie, wspierane przez lokalne rządy, również idą (póki co) ramię w ramię z Aleksandrem Čeferinem i zapowiadają, że „reformatorzy” zostaną zawieszeni w strukturach ligowych. To dopiero początek gigantycznej piłkarskiej rewolty, która zbliżała się nieuchronnie.

Najmocniej poszkodowani w całym konflikcie okażą się znowu maluczcy europejskiej piłki, którzy już od dawna nie mogą finansowo konkurować ze wspomnianymi hegemonami, a teraz dodatkowo stracą możliwość utarcia im nosa na zielonej murawie. Rykoszetem oberwą też najwierniejsi kibice – za możliwość obejrzenia starć tychże gigantów będą musieli wyłożyć dodatkowych kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt euro…

Foto wyróżniające: Ivan Radic / Flickr

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*