Miniony weekend był pierwszym od wielu tygodni, w którym udało się rozegrać aż 6 spotkań ligi mistrzów świata. Zwycięstwa w 13. kolejce odniosły Jastrzębski Węgiel, Skra Bełchatów oraz Trefl Gdańsk, który nadspodziewanie łatwo poradził sobie w Zawierciu z miejscową Wartą. Do miana rewelacji rozgrywek urasta natomiast Ślepsk Suwałki – w sobotni wieczór w Nysie podopieczni Andrzeja Kowala zanotowali już szóstą wygraną w sezonie. Cenny komplet punktów dopisały sobie także drużyny że środka tabeli – GKS Katowice i Asseco Resovia.
Trwa znakomita seria Jastrzębskiego Węgla. Zespół Luke’a Reynoldsa wygrał 8 z 9 meczów ligowych (w tym pięć z rzędu) i do liderującej ZAKSY Kędzierzyn-Koźle traci już tylko jedno „oczko”. We czwartek Pomarańczowi bez trudu uzyskali awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów CEV, pokonując na wyjeździe Arcadę Galati 3:0, a już trzy dni później w takim samym stosunku rozprawili się z Cuprum Lubin. Pierwsza partia była niemalże kopią rywalizacji w Rumunii – Jastrzębianie szybko wypracowali sobie zdecydowaną przewagę, którą w dalszej fazie seta konsekwentnie powiększali. W polu zagrywki znów imponowali Jurij Gladyr i Mohamed Al Hachdadi (łącznie w całym spotkaniu 9 asów). To właśnie przy serwisie Marokańczyka gospodarzom udało się w drugiej odsłonie uzyskać aż dziesięciopunktową zaliczkę, mimo że siatkarze z Lubina prowadzili nawet 12:8. Od tego momentu przyjezdni potrafili zdobyć zaledwie trzy punkty. Największe emocje przyniósł trzeci set, który zakończył się grą na przewagi. Lubinianie obronili pierwszą piłkę meczową, a potem za sprawą skutecznej zagrywki Ronalda Jimeneza sami wywalczyli setbola. W decydujących momentach kosztowne błędy popełnił jednak Nikołaj Penczew, a zawody zakończył asem serwisowym Gladyr, który otrzymał nagrodę dla MVP.
Po dwóch miesiącach ponownie padła twierdza w Zawierciu. Jurajscy Rycerze zaskakująco gładko przegrali w trzech setach z Treflem Gdańsk, który do niedzielnej konfrontacji przystąpił bez swojego kapitana Mariusza Wlazłego. Mistrza świata z 2014 roku godnie zastąpił Kewin Sasak. 23-letni atakujący skończył 45% swoich ataków (w sumie zdobył 13 punktów) i został uznany najlepszym graczem meczu. Wychowanek MKS MDK Warszawa otrzymał na Górnym Śląsku mocne wsparcie od wracającego do formy Mateusza Miki (15 pkt). Gospodarzy pogrążyły natomiast liczne przestoje, przez które szybko tracili dystans do zespołu z Trójmiasta. Co prawda często udawało im się odrabiać pokaźne straty (m.in. w ostatniej partii ze stanu 9:18 do 23:24), lecz w końcówkach skuteczniejsi byli podopieczni Michała Winiarskiego. Dzięki wygranej Trefl wskoczył na trzecią lokatę w tabeli, dystansując swojego ostatniego przeciwnika.
Jednostronne okazały się także potyczki w Sosnowcu i Radomiu. Po drużynie z Bełchatowa zupełnie nie było widać miesięcznej przerwy w ligowych zmaganiach – wysoka jakość przyjęcia, jaką zapewnił zwłaszcza libero Kacper Piechocki (MVP), przełożyła się na skuteczność w ataku (łącznie 54% całego zespołu). Prym w tym elemencie wiedli Milad Ebadipour (11 pkt) oraz Milan Katić (10 pkt). MKS Będzin nie potrafił przeciwstawić się dobrze dysponowanej ekipie trenera Michała Mieszko Gogola i po nieco ponad godzinie zszedł z parkietu pokonany. Dość powiedzieć, że miejscowi ani razu nie wyszli na prowadzenie.
Raz, dwa, trzy i… 3:0 z @mksbedzinsa 💪🐝
Mamy pierwsze zwycięstwo po długiej przerwie! Dziękujemy za wsparcie przed telewizorami! 💛🖤💛#BEDBEL #PGE pic.twitter.com/Xx44MhlPlf
— PGE GiEK Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) November 15, 2020
Równie szybko, co niespodziewanie z Cerradem Czarnymi uporał się GKS Katowice. Zawodnicy Roberta Prygla nie potrafili powstrzymać fenomenalnie dysponowanego Adriana Buchowskiego, który skończył aż 17 z 19 piłek i przegrali drugi kolejny mecz.
„Prawda jest taka, że nie byliśmy gotowi na granie większej ilości setów. Jeżeli tylko ma się okazje zamykać spotkania w trzech setach, to trzeba z nich korzystać, a tak się złożyło, że w Radomiu taka okazja się pojawiła. Przez cały mecz dobrze przyjmowaliśmy, dużo graliśmy na lotnym bloku, a do tego sporo broniliśmy i dobrze czytaliśmy grę przeciwnika. To wszystko złożyło się na nasze zwycięstwo” – podsumował szkoleniowiec gości Grzegorz Słaby dla portalu siatka.org.
Udane tygodnie notują też gracze Ślepska Suwałki. W weekend po zaciętym boju pokonali beniaminka z Nysy 3:1 i obecnie plasują się tuż za podium. Losy wszystkich setów rozstrzygały się na finiszu, a więcej zimnej krwi zachowywali wówczas biało-niebiescy. W ich szeregach wyróżniał się duet Bartłomiej Bołądź (23 pkt) i Tomas Rousseaux (21). Pierwszy kapitalnie serwował (6 asów na 12 całej drużyny), a drugi był niezwykle efektywny w ataku (19/26, 73% skuteczności). W najbliższy wtorek suwalczanie odrobią zaległość na Podpromiu, gdzie zmierzą się z podbudowaną piątym triumfem z rzędu Asseco Resovią. Klemen Čebulj i spółka ograli ostatnio we własnej hali AZS Olsztyn 3:1.
Prawdziwych wojowników ocenia się po zakończonej bitwie 💥💪 Bardzo trudne spotkanie w Nysie, ale to biało-niebiescy…
Opublikowany przez Ślepsk Malow Suwałki Sobota, 14 listopada 2020