To była jedna z najbardziej widowiskowych walk w boksie zawodowym, jakie odbyły się w 2020 roku! W sobotnim pojedynku o pasy WBC Interim oraz WBC Diamond w wadze ciężkiej 40-letni Aleksander Powietkin potwierdził, że nie zamierza jeszcze odchodzić na sportową emeryturę i efektownie znokautował faworyzowanego Dilliana Whyte’a, choć wcześniej sam dwukrotnie lądował na deskach.
Pojedynek wieczoru na gali Fight Camp 4, który stanowił przepustkę do walki o regularny pas mistrza świata WBC ze zwycięzcą trzeciego starcia Deontay Wilder vs Tyson Fury, trwał niecały kwadrans, ale okazał się spektaklem, jakiego dawno nie oglądali fani boksu zawodowego. Po pierwszej rundzie rozpoznawczej przewagę w ringu zaczął osiągać stawiany przez wielu w roli faworyta Dillian Whyte. Brytyjczyk mający na rozkładzie m.in. Mariusza Wacha czy Derecka Chisorę umiejętnie wykorzystywał przewagę zasięgu ramion i celnie punktował Powietkina lewym prostym, a sam potrafił unikać niebezpiecznych uderzeń Rosjanina. W czwartej rundzie przewaga ciemnoskórego pięściarza osiągnęła apogeum – po kombinacji ciosów zakończonych krótkim sierpowym popularny Vityaz padł na deski po raz pierwszy, a chwilę później został trafiony lewym podbródkowym na szczękę, który powalił go ponownie. W tym momencie Whyte zdecydowanie prowadził na punkty i nic nie zapowiadało trzęsienia ziemi, jakie nastąpiło w piątym akcie tej frapującej batalii.
pierwsze dwie rundy dla Powa, ale ringowy chaos to jednak królestwo Whyte'a! Nokdaun w czwartej rundzie po dzikiej wymianie w półdystansie zmienił dynamikę walki, naprawdę robi się ciekawie. Kawał walki! #WhytePovetkin #FightCamp4
— Kacper Bartosiak (@kacperbart) August 22, 2020
Powietkin wyszedł do kolejnej rundy z pełnym animuszem, jakby ciosy zadane chwilę wcześniej przez mierzącego 193 centymetry rywala nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Już po kilkunastu sekundach były mistrz świata WBA przeprowadził spektakularną akcję – najpierw umiejętnie uniknął ataku Whyte’a, a następnie sam zadał krótki, ale zabójczo silny lewy podbródkowy, którym na moment wysłał „The Body Snatchera” do krainy snów. Ten cios z pewnością będzie kandydował do miana nokautu roku!
„Nie czułem, że skończę walkę akurat w taki sposób, ale byłem dość pewny siebie w czwartej rundzie. Owszem, upadłem dwa razy na deski, ale nie były to zbyt poważne obrażenia. Obserwowałem jego walki i zauważyłem, że nie trafiał zbyt wielu sierpowych z lewej, ale także prawej strony. Przygotowywałem się zatem pod kątem takich uderzeń” – powiedział tuż po walce Powietkin.
Well, well, well, what a banger of a shot! 🥊 #WhytePovetkin pic.twitter.com/3uIP11QV2F
— Anthony Hedges (@AntHedges) August 22, 2020
Skąd tyle siły w ciosie Saszy, po dwóch nokdaunach? "Był strasznie na siebie wku…y, że ten drugi go przewrócił" – mówią mi rosyjscy koledzy. Fakt, wku…nie działa. Na zdjęciu: ten moment po ciosie Powietkina, kiedy niby Whyte jest na ringu, ale już o tym nie wie. 💥🥊 pic.twitter.com/Qglptf45su
— przemek garczarczyk (@garnekmedia) August 23, 2020
Doświadczonego fightera z Kurska, który na początku września skończy 41 lat, czeka teraz kolejna walka o mistrzostwo świata. Powietkin bowiem nie tylko zgarnął pasy WBC Interim i WBC Diamond, ale przede wszystkim odebrał Whyte’owi miano obowiązkowego pretendenta do walki o regularny pas WBC, którego posiadaczem jest obecnie Tyson Fury.