Przed wyścigiem w Toskanii Michał Kwiatkowski nie ukrywał nadziei na zwycięstwo. Podkreślał, że zrobi wszystko, aby pokonać swoich głównych rywali. Ostatecznie finiszował na dość odległej od podium lokacie, co stanowi niemałe rozczarowanie.
Dla Michała Kwiatkowskiego jeżdżącego w teamie Ineos start we włoskim Strade Bianche to tegoroczna inauguracja sezonu kolarskiego, który ze względu na pandemię koronawirusa jest zdecydowanie inny niż ten, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Czołowi kolarze świata wrócili do ścigania znacznie później niż dotychczas, a duża kumulacja imprez sprawia, że będzie to wyjątkowe wyzwanie kondycyjne nawet dla najlepszych zawodników.
Nowy kalendarz potwierdzony przez UCI 🚴♂️
1.8 🇮🇹 Strade Bianche
5-9.8 🇵🇱 Tour de Pologne
8.8 🇮🇹 Milano-Sanremo
20-23.8 krajowe mistrzostwa
24-28.8 🇪🇺 Mistrzostwa Europy
29.8-20.9 🇫🇷 TOUR DE FRANCE
20-27.9 🇨🇭 Mistrzostwa Świata
3-25.10 🇮🇹 GIRO D'ITALIA
20.10-8.11 🇪🇸 LA VUELTA pic.twitter.com/6AnPuql1zI— Olek Sieradzki (@oleksieradz) May 5, 2020
Przez większość wyścigu Michał Kwiatkowski radził sobie dosyć dobrze, jednak od ścisłej czołówki zaczął wyraźnie odstawać mniej więcej na 50 kilometrów przed metą. Ostatecznie dwukrotny triumfator wyścigu (Kwiatkowski wygrał Strade Bianche w 2014 oraz 2017 roku – przyp. red.) ukończył tegoroczne zmagania na dwunastej pozycji. Jego strata do lidera wyniosła ponad 10 minut. Wyścig wygrał Wout van Aert – Belg z teamu Jumbo-Visma.