Bez niespodzianki w Amsterdamie. Skromne zwycięstwo Holendrów nad bezradną reprezentacją Polski

Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Za nami pierwsze, długo wyczekiwane spotkanie reprezentacji Polski w tegorocznej edycji Ligi Narodów UEFA. Niespodzianki nie było i Biało-Czerwoni ulegli w Amsterdamie faworyzowanej Holandii 0:1.

Podopieczni Jerzego Brzęczka przystąpili do konfrontacji z Pomarańczowymi poważnie osłabieni. Na wrześniowym zgrupowaniu nie pojawiła się przede wszystkim największa gwiazda Biało-Czerwonych, Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski dopiero niedawno zakończył wyczerpującą drugą część sezonu, w którym po raz pierwszy w dotychczasowej karierze sięgnął po upragniony puchar Ligi Mistrzów. W związku z tym udał się na zasłużony odpoczynek, za aprobatą selekcjonera.

Zabrakło również Adama Buksy i Przemysława Frankowskiego, których kluby nie wyraziły zgody na wyjazd, a także kontuzjowanych Damiana Kądziora oraz Arkadiusza Recy. Opiekun naszej drużyny narodowej mógł zatem narzekać na luki w kadrze.

Wielkim nieobecnym po stronie Holandii był natomiast Ronald Koeman. 57-letni szkoleniowiec podpisał ostatnio kontrakt z Barceloną i w efekcie zrezygnował z posady selekcjonera Oranje. Miejsce na ławce trenerskiej w piątkowy wieczór zajął jego dotychczasowy asystent – Dwight Lodeweges.

Oba zespoły rozpoczęły piątkowe spotkanie dosyć ospale. Chociaż Holendrzy dłużej utrzymywali się przy piłce, niewiele z tego wynikało. Pierwsza groźna akcja gospodarzy miała miejsce dopiero w 22. minucie, kiedy to po świetnej wymianie piłek w środku boiska Memphis Depay dograł do Quincy’ego Promesa. Zawodnik Ajaxu Amsterdam natychmiast zdecydował się na uderzenie swoją słabszą, lewą nogą, ale minimalnie przestrzelił. Dziesięć minut później świetną akcję na prawej stronie przeprowadzili Biało-Czerwoni. Tomasz Kędziora znalazł podaniem ustawionego w okolicy linii pola karnego Krzysztofa Piątka, a ten próbował zaskoczyć Jaspera Cillesena uderzając z pierwszej piłki. Zwycięsko z tego pojedynku wyszedł jednak były gracz Barcelony, któremu udało się sparować futbolówkę na rzut rożny. Ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało do Pomarańczowych. Źródłem problemów Polaków ponownie była dwójka Depay & Promes – ten drugi po podaniu gwiazdora Olympique Lyon trafił w słupek. Po nieco rozczarowujących 45 minutach drużyny zeszły do szatni z zerowym dorobkiem bramkowym.

Od początku drugiej połowy podopieczni Dwighta Lodewegesa wrzucili wyższy bieg. Efektem tego była choćby niezła sytuacja niezwykle aktywnego Depaya z 58. minuty, w której świetnie zachował się Wojciech Szczęsny. Co się odwlecze, to nie uciecze – Holendrzy dopięli swego chwilę później, gdy Frenkie De Jong cudownym podaniem znalazł w polu karnym Hansa Hateboera. 26-letni zawodnik Atalanty niemal z linii końcowej zgrał piłkę przed bramkę, gdzie czekał już Steven Bergwijn, który dopełnił formalności celnym strzałem z kilku metrów.

Wicemistrzowie świata z 2010 roku wyszli na zasłużone prowadzenie, zaś reprezentacja Polski do końca spotkania nie potrafiła powtórzyć epizodu z pierwszej odsłony i na poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Cillesena. Rywale również nie forsowali tempa i spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia aż do końcowego gwizdka sędziego Kabakova.


https://www.facebook.com/LaczyNasPilka/posts/3664215066943361

Rezultat ten oznacza, że przynajmniej do poniedziałku Polacy będą okupować ostatnie miejsce w tabeli grupy 1. Podopiecznym Jerzego Brzęczka zabrakło odwagi oraz zdecydowania, szczególnie w akcjach ofensywnych. Poza sytuacją Piątka nie zmusili gospodarzy do wielkiego wysiłku. Holendrzy po raz kolejny udowodnili natomiast, że dysponują niemałym potencjałem. Dobre wrażenie wywarł przede wszystkim wszechobecny tego wieczoru Memphis Depay, który raz za razem demonstrował swoje umiejętności techniczne i boiskowy spryt. W zespole Biało-Czerwonych malutki plusik można zapisać przy nazwisku Kamila Jóźwiaka. 22-letni zawodnik poznańskiego Lecha zaimponował dyscypliną taktyczną w defensywie oraz bezkompromisowością, co pozwala z optymizmem patrzeć na jego przyszłe występy w narodowych barwach.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*