Druga edycja nowego formatu rozgrywek reprezentacyjnych pod egidą UEFA rozpoczęła się od hitowego starcia w Lidze A oraz kilku ciekawych konfrontacji na niższych szczeblach. Podopieczni Joachima Löwa, mimo zdecydowanej przewagi, nie potrafili utrzymać jednobramkowego prowadzenia i w kontrowersyjnych okolicznościach zremisowali z Hiszpanią 1:1. Cenne zwycięstwa nad wymagającymi rywalami odniosły natomiast reprezentacje naszych wschodnich sąsiadów – Ukrainy i Rosji.
W czwartkowy wieczór uwaga większości kibiców futbolu koncentrowała się na piłkarskim pojedynku wagi ciężkiej w Stuttgarcie, a więc rywalizacji mistrzów świata z 2014 roku z triumfatorami mundialu sprzed dekady. Ze złotej drużyny, która zachwyciła świat na turnieju w RPA, pozostało już niewielu reprezentantów La Roja, a we wczorajszym spotkaniu od pierwszej minuty pojawiło się ich zaledwie trzech: Jesús Navas, Sergio Busquets i Sergio Ramos. Znalazło się za to miejsce dla absolutnego debiutanta w seniorskiej kadrze, Ferrana Torresa (Manchester City).
Gra zespołu prowadzonego przez Luisa Enrique także nie przypomina już w niczym boiskowej postawy wielkiej drużyny Vicente del Bosque. Na Mercedes-Benz Arena Hiszpanie budowali swoje akcje wolno i w sposób przewidywalny, a najlepsze sytuacje tworzyli im… rywale. Fatalne pomyłki w defensywie Emre Cana mogły skutkować stratą co najmniej dwóch goli już w pierwszej połowie spotkania, ale będący przed pustą bramką Rodrigo zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i został powstrzymany wślizgiem przez Davida de Geę, zaś w pozostałych przypadkach gościom brakowało precyzji przy decydującym dograniu w polu karnym.
Gra Thiago Alcântary to poezja dla oczu. Gra Sergio Busquetsa powoduje ich ból. Luis Enrique słusznie szuka przejścia do bardziej bezpośredniego futbolu, ale przez niedoskonałości Busquetsa (przede wszystkim brak szybkości) Hiszpanie mocno narażają się na kontry Niemców.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) September 3, 2020
Na tle dość apatycznego przeciwnika z Półwyspu Iberyjskiego gospodarze wyglądali jak nowoczesny, kompaktowy zespół, choć nie ustrzegli się też poważnych błędów. Eksperymentalne zestawienie defensywy (brakowało zwłaszcza graczy Bayernu Monachium – Jérôme’a Boatenga oraz Joshuy Kimmicha, którzy otrzymali wolne po zwycięstwie w Lidze Mistrzów – przyp. red.) z Canem na środku oraz dwójką niedoświadczonych wahadłowych w osobach debiutującego Gosensa i rozgrywającego dopiero ósme spotkanie w dorosłej kadrze Kehrera miało zaskoczyć rywali, tymczasem to piłkarze Löwa często mieli problemy ze skutecznym wyprowadzeniem piłki z własnej strefy obronnej. Kiedy jednak przedostawali się już pod pole karne Hiszpanów, stwarzali duże zagrożenie i tylko skuteczne interwencje golkipera Manchesteru United utrzymywały bezbramkowy rezultat.
Znacznie więcej na boisku w Stuttgarcie działo się po przerwie, kiedy to Niemcy ruszyli do ataku i w niespełna kwadrans stworzyli aż trzy dogodne okazje do zdobycia gola, z których jedną sfinalizował Timo Werner. Zmiany Fatiego, Merino i Oscara niewiele wniosły – piłkarze La Roja wciąż nie potrafili poważnie zagrozić bramce Trappa, dlatego wydawało się, że Die Mannschaft zgodnie z planem sięgną po komplet punktów. Tym razem, wbrew obiegowej opinii, nie zagrali jednak uważnie do samego końca i w ostatniej akcji meczu stracili bramkę, której prawdopodobnie sędziowie nie powinni uznać ze względu na spalonego. Filigranowy José Gayà uratował punkt dla swojej drużyny, na który z przebiegu meczu Hiszpanie zupełnie nie zasłużyli.
⏱️ ¡FINAL EN STUTTGART!
💪🏻 ¡El gol in extremis de @jose_gaya nos da un punto importantísmo ante Alemania!
🇩🇪🆚🇪🇸 | 1-1 | 90+6' |#SomosEspaña 🇪🇸#SomosFederación pic.twitter.com/8gzEpatViQ
— Selección Española Masculina de Fútbol (@SEFutbol) September 3, 2020
W drugim meczu grupy 4 z bardzo dobrej strony zaprezentowali się podopieczni Andrija Szewczenki. Ukraina (24. miejsce w rankingu FIFA) pokonała na własnym obiekcie znacznie wyżej notowaną Szwajcarię (12. pozycja), a zachwyt obserwatorów wzbudziła zwłaszcza postawa drugiej linii gospodarzy, którą tworzyli zawodnicy renomowanych europejskich klubów – Stepanenko, Konoplyanka (obaj Szachtar Donieck), Malinovskyi (Atalanta), Yarmolenko (West Ham United) oraz Zinchenko (Manchester City). Dwaj ostatni uczestniczyli zresztą w efektownej akcji bramkowej na 2:1, którą wykończył pięknym uderzeniem z dystansu pomocnik wicemistrza Anglii.
Zinczenko. Długo się wstrzymywałem z tym stwierdzeniem, ale teraz to już oczywiste. Pod skrzydłami Szewczenki to najlepsza reprezentacja Ukrainy od 1/4 MŚ w Niemczech. Grają nie tylko skutecznie, ale i ładnie.
Zinchenko goal vs Switzerland. https://t.co/vrdSMf3lNn
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) September 3, 2020
Pewny triumf nad Serbami odniosła również reprezentacja Rosji. Bohaterem czwartkowego spotkania w Moskwie był autor dwóch trafień dla gospodarzy, Artem Dzyuba. Podopieczni Stanisława Czerczesowa zaliczyli tym samym 9 zwycięstwo w 10 ostatnich meczach o punkty (w tym czasie przegrali tylko z Belgami – przyp. red.).
Gole zdobywane w ostatnich kwadransach spotkań decydowały natomiast o wynikach meczów w niższych dywizjach. Niespodziewane zwycięstwo wyjazdowe nad Turcją zanotowała reprezentacja Węgier, którą do wygranej poprowadził 19-letni, niezwykle utalentowany pomocnik Red Bulla Salzburg – Dominik Szoboszlai. Trzy punkty dla Walii w konfrontacji z Finlandią zapewnił z kolei napastnik Cardiff – Kieffer Moore, który w 80. minucie spotkania wykończył składną akcję zespołową. W Lidze D drugi z rzędu triumf nad Maltą odniosły Wyspy Owcze, a o sukcesie popularnych Farerów zadecydowało trafienie Brandura Olsena z ostatniej minuty regulaminowego czasy gry.