Najlepsza drużyna na Starym Kontynencie nie miała litości dla siedmiokrotnego mistrza Niemiec i swój pierwszy oficjalny mecz w sezonie 2020/21 zakończyła spektakularnym triumfem 8:0. Bayern ustanowił tym samym nowy rekord – najwyższe zwycięstwo na inaugurację w historii Bundesligi!
Do kampanii 2020/21 Bawarczycy przystąpili osłabieni brakiem Thiago Alcântary (odszedł do Liverpoolu – przyp. red.), ale za to wzmocnieni „świeżą krwią” w osobach rezerwowego bramkarza Alexandra Nübela, mającego w przyszłości godnie zastąpić Manuela Neura, obiecującego francuskiego defensora Tanguya Nianzou, a zwłaszcza niezwykle utalentowanego skrzydłowego Leroya Sané, którego ogromny potencjał dostrzegł sam Robert Lewandowski. „Zawsze staram się zmusić go na treningach do zrobienia rzeczy, o których nie wiedział, że mógłby zrobić” – zdradził kapitan reprezentacji Polski na łamach portalu sport1.de. To właśnie nowego, zabójczego tercetu Gnabry – Lewandowski – Sané rywale Bayernu powinni obawiać się najbardziej. W ubiegłych rozgrywkach dwaj pierwsi zdobyli na wszystkich frontach łącznie aż 78 goli i zaliczyli 24 asysty, zaś trzeci leczył zerwane więzadła krzyżowe. Premier League opuścił jednak z imponującym bilansem 25 trafień oraz 31 decydujących podań.
Idealna okazja do śrubowania indywidualnych statystyk przez piłkarzy FCB nadarzyła się już na inaugurację rozgrywek, wszak pierwszym rywalem triumfatora Champions League była mocno osłabiona kadrowo ekipa z Gelsenkirchen. Oprócz wspomnianego na wstępie Nübela, drużynę popularnych Die Knappen opuścili latem także Weston McKennie (wypożyczony za 4,5 mln € do Juventusu), Daniel Caligiuri (odszedł za darmo do Augsburga), Jonjoe Kenny czy Jean-Clair Todibo (obaj wrócili z wypożyczeń do swoich macierzystych klubów – Evertonu i Barcelony). Ponadto Schalke od kilku lat jest jednym z ulubionych przeciwników Die Roten – 21 poprzednich spotkań w lidze lub pucharach pomiędzy oboma zespołami kończyło się albo zwycięstwami monachijczyków (18 razy), albo remisami (3 razy).
W piątek ta okazała seria została przedłużona, a losy meczu rozstrzygnęły się jeszcze przed przerwą. Goście zupełnie nie radzili sobie z prostopadłymi podaniami za linię obrony, zagrywanymi głównie przez genialnego kreatora Joshuę Kimmicha, a także wysokim pressingiem Bayernu. Efekt? Trzy gole stracone w nieco ponad pół godziny, choć nie był to jeszcze najwyższy wymiar kary. Podopieczni Hansiego Flicka imponowali swobodą w konstruowaniu ataków oraz dochodzeniu do pozycji strzeleckich, w których znajdował się nawet stoper Niklas Süle!
Bayern's first 45 minutes of the season: 3️⃣ goals
Hansi Flick has his sights set on another treble… pic.twitter.com/nSeiDL83Gk
— GOAL (@goal) September 18, 2020
Drugą połowę gracze Davida Wagnera rozpoczęli równie fatalnie, co pierwszą. Jeszcze przed upływem godziny rywalizacji hat-tricka miał na swoim koncie Gnabry, a dwukrotnie asystował mu kompan z reprezentacji Niemiec – Leroy Sané. Były gracz Manchesteru City szybko wkomponował się w taktykę Flicka i jeśli ominą go urazy, powinien okazać się znamienitym sukcesorem Francka Ribéry’ego. Swoje premierowe trafienie dla Bayernu 24-letni skrzydłowy uzyskał w 71. minucie, zaś dzieła zniszczenia dokonał rezerwowy Jamal Musiala.
Zadość stało się także innej bundesligowej tradycji – niezależnie od klasy rywala, w meczu otwarcia na listę strzelców od 5 lat regularnie wpisuje się Robert Lewandowski. W piątkowy wieczór do gola z rzutu karnego Polak dołożył dwie asysty, w tym fenomenalną krzyżakiem. Przy tak ogromnej produktywności całego zespołu „Lewy” ma realną szansę, aby rozprawić się wreszcie z blisko półwiecznym rekordem Gerda Müllera, który w sezonie 1971/72 zdobył aż 40 bramek.
🇵🇱 @lewy_official w pierwszych meczach sezonu Bundesligi 🔥
2016/17 ⚽️⚽️⚽️
2017/18 ⚽️
2018/19 ⚽️
2019/20 ⚽️⚽️
2020/21 ⚽️ and still counting #BundesTAK 🇩🇪 pic.twitter.com/1SUjCpG022— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) September 18, 2020