Na placu boju w europejskich pucharach pozostało już trzech przedstawicieli PKO BP Ekstraklasy. Oprócz Legii Warszawa, która we wtorek wyeliminowała Florę Tallinn, awans wywalczyły także Raków Częstochowa oraz Śląsk Wrocław. Wicemistrz Polski potrzebował serii rzutów karnych, aby uporać się z litewską Suduvą Mariampol, a drużyna Jacka Magiery zgotowała kibicom emocjonalny rollercoaster w rywalizacji z ormiańskim Araratem Erywań (7:5 w dwumeczu!). Z rozgrywek UEFA Conference League odpadła zaś Pogoń Szczecin, która na wyjeździe uległa 0:1 chorwackiemu NK Osijek. Za tydzień poprzeczka dla polskich pucharowiczów powędruje o wiele wyżej, wszak ich rywalami będą zespoły z lig znacznie wyżej notowanych niż Ekstraklasa.
Zawodnikiem Rakowa Częstochowa jest raptem od miesiąca, a już zdążył zapracować na miano jednego z kluczowych ogniw ekipy dowodzonej przez Marka Papszuna. Mowa o bramkarzu Vladanie Kovačeviciu, który w inauguracyjnym meczu nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy kilkakrotnie ratował swój zespół spektakularnymi interwencjami w rywalizacji z Piastem Gliwice (za co zresztą w pełni zasłużenie trafił do najlepszej jedenastki kolejki), a we czwartek zapewnił popularnym Medalikom historyczny awans do 3. rundy kwalifikacji UEFA Conference League. Pozyskany tego lata za rekordowe dla częstochowskiego klubu 500 tys. € golkiper na początku drugiej połowy kapitalnie zatrzymał na linii bramkowej strzał Jordana Nkololo, a potem w serii rzutów karnych obronił dwie jedenastki wykonywane przez piłkarzy Suduvy Mariampol. Gracze Rakowa nie pomylili się natomiast ani razu i to oni zagrają za tydzień z rosyjskim Rubinem Kazań.
Litewski rywal okazał się jednak znacznie trudniejszą przeszkodą do sforsowania, aniżeli wydawało się zaraz po losowaniu. W trakcie całej rywalizacji, trwającej łącznie z dogrywką grubo ponad 210 minut, wicemistrzowie Polski stworzyli sobie bardzo niewiele klarownych sytuacji bramkowych. Najlepszych nie wykorzystali rezerwowy Sebastian Musiolik, a także Ivi López, który w 120. minucie rewanżowego starcia przymierzył z rzutu wolnego w słupek.
„Niektórym się wydaje, że takie mecze łatwo się wygrywa. My nie jesteśmy jednak – i długo nie będziemy – czołowym zespołem Europy. Mamy bardzo dużo problemów kadrowych i szacunek dla mojej drużyny, że mimo to wygraliśmy. Gdy się nie udało wygrać w 90 minutach, to chcieliśmy to uczynić w dogrywce. Skoro to się nie udało, to trzeba było to zrobić w rzutach karnych” – podsumował cytowany na łamach WP Sportowe Fakty trener Marek Papszun, który w czwartek nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Bena Ledermana, Tomasa Petraska, czy sprzedanego do tureckiego Göztepe Davida Tijanicia.
Po dwubramkowym zwycięstwie na trudnym terenie w Giumri awans do kolejnej fazy Ligi Konferencji Europy miał być dla Śląska Wrocław jedynie formalnością. Ale nie był, mimo że to podopieczni Jacka Magiery znakomicie weszli w rewanżowe spotkanie. Już w drugiej minucie do siatki trafił rewelacyjnie dysponowany od początku sezonu Robert Pich, a po upływie kwadransa wynik mógł jeszcze podwyższyć Erik Expósito, lecz jego strzał obronił Vsevolod Ermakov. Od tego momentu inicjatywę przejęli goście z Erywania, co udokumentowali przed przerwą aż dwoma trafieniami Mory’ego Kone.
Po zmianie stron Śląsk znów zaatakował i to przyniosło bramkowy skutek. Wprawdzie szybki gol Rafała Makowskiego został anulowany przez sędziego ze względu na zagranie ręką byłego pomocnika Legii Warszawa, ale przed upływem godziny gry gospodarze doprowadzili do remisu. Po rzucie rożnym swoje premierowe trafienie w barwach WKS-u zanotował Szymon Lewkot. W 65. minucie drugi dublet w dwumeczu z Araratem skompletował natomiast Pich, który do zdobycia pięciu goli w sezonie 2021/22 potrzebował zaledwie 339 minut spędzonych na boisku.
Olśniewająca dyspozycja słowackiego skrzydłowego zatuszowała jednak słabą postawę wrocławskiej defensywy, zaskoczonej jeszcze w 88. minucie przez Donimaniego Silue. Aż siedem straconych bramek w trzech ostatnich spotkaniach musi niepokoić trenera Magierę, zwłaszcza że kolejny rywal Śląska w LKE – Hapoel Beer Szewa – zmusi zapewne zielono-biało-czerwonych do zdecydowanie większego wysiłku.
„Chcemy być zespołem, który gra do przodu, ale oczywiście nie cieszą nas gole po indywidualnych błędach, których powinniśmy się ustrzec. […] Jesteśmy drużyną, która zbiera doświadczenie – niektórzy z moich zawodników grali jeszcze niedawno w drugiej lidze, jak Szymon Lewkot, który strzelił dziś gola i zagrał świetny mecz. Rafał Makowski też wchodzi do zespołu, Patryk Janasik ma zaledwie kilkanaście spotkań na poziomie Ekstraklasy. Te mecze są właśnie po to, aby nabierali większej pewności siebie. Powinniśmy „zabić” ten mecz na 4:2” – przyznał Jacek Magiera przed kamerami Polsatu Sport.
Śląsk wyrównał rekord polskich klubów liczby kolejnych meczów bez porażki (11) w europejskich pucharach.
— Wojciech Frączek (@WojtekFraczek1) July 29, 2021
Pierwsza od 16 lat europejska przygoda Pogoni Szczecin zakończyła się już na drugiej rundzie el. LKE. Trzeba jednak przyznać, że Portowcy trafili na najsilniejszego przeciwnika, a w dodatku zaprezentowali się na jego tle co najmniej solidnie. O niepowodzeniu podopiecznych Kosty Runjaicia zadecydowała akcja z końcówki pierwszej połowy starcia na Stadionie Gradski vrt. Znany z występów w Zagłębiu Lubin skrzydłowy Damjan Bohar zagrał piłkę wzdłuż pola karnego, a jego podanie na gola zamienił László Kleinheisler. Reprezentant Węgier, który z dobrej strony zaprezentował się podczas niedawnego EURO 2020, miał przy okazji furę szczęścia, ponieważ jego strzał przeleciał między nogami Konstandinosa Triandafilopulosa.
W drugiej połowie Runjaić próbował odwrócić losy meczu zmianami, ściągając kolejno Rafała Kurzawę, Kacpra Kozłowskiego, Jakuba Bartkowskiego, Sebastiana Kowalczyka oraz Jeana Carlosa, lecz Pogoń wciąż nie potrafiła poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Ivicę Ivusicia. Chorwatom wystarczył więc do awansu jeden gol.
„Osijek zagrał wiele spotkań bez straty gola w silniejszej lidze od Ekstraklasy. W dzisiejszym spotkaniu także stworzył niewiele okazji, ale potrafił jedną wykorzystać. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że gramy dobrze do szesnastego metra, a później źle. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i na tym chcę budować dalej ten zespół” – bronił swoich piłkarzy na pomeczowej konferencji prasowej trener Kosta Runjaić.
Pierwsze potyczki w ramach 3. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy odbędą się już we czwartek 5 sierpnia. Jako pierwsi o godzinie 20:00 wybiegną na murawę piłkarze Śląska Wrocław, którzy przed własną publicznością podejmą faworyzowany Hapoel Beer Szewa. Godzinę później, a więc o 21:00 Raków Częstochowa rozpocznie batalię z Rubinem Kazań, który w 1. kolejce ligi rosyjskiej pokonał 1:0 Spartaka Moskwa. Rewanże tydzień później.
🆕 7 zwycięstw, 4 remisy, 1 porażka 😢 polskich klubów w europejskich pucharach 2021/22. W grze pozostają Legia, Raków i Śląsk! https://t.co/zxSlaC3SyO pic.twitter.com/VMdyOwZHEt
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 30, 2021
Foto wyróżniające: Krystyna Pączkowska / slaskwroclaw.pl – materiały prasowe