Wtorkowy wieczór w UEFA Champions League okazał się szczęśliwy dla trzech kadrowiczów Jerzego Brzęczka występujących w elitarnych rozgrywkach. Robert Lewandowski w wielkim stylu zakończył trwającą blisko siedem godzin strzelecką niemoc w europejskich pucharach, a zespół Grzegorza Krychowiaka oraz Macieja Rybusa niespodziewanie urwał punkty faworyzowanemu Atlético. Niezwykle ważną, premierową wygraną w tej edycji LM odniósł natomiast Real Madryt, który nie bez trudu pokonał na własnym terenie Inter Mediolan 3:2.
Chyba nikt nie spodziewał się, iż listopadowy szlagier z udziałem Realu Madryt i Interu Mediolan będzie dla obu drużyn okazją do zanotowania pierwszego zwycięstwa w bieżącym sezonie Ligi Mistrzów. Hiszpańsko-włoski pojedynek miał bowiem decydować o pierwszym miejscu w grupie B, tymczasem po dwóch kolejkach mistrz Hiszpanii i wicemistrz Italii zdołali wywalczyć łącznie zaledwie 3 punkty! Ogromną stawkę spotkania na Estadio Alfredo Di Stefano dało się zresztą wyczuć już od początkowych minut rywalizacji. Obie ekipy szybko stworzyły bowiem zagrożenie pod bramką przeciwnika – Królewscy, próbowali zaskoczyć Samira Handanovicia uderzeniami z dystansu (Marco Asensio, Fede Valverde), zaś Nerazzurri groźnie atakowali skrzydłami (okazja Perišicia). Pierwszy gol padł jednak po fatalnym błędzie byłego piłkarza Los Blancos, Achrafa Hakimiego, który zbyt lekko wycofał piłkę do swojego golkipera, z czego skrzętnie skorzystał Karim Benzema. 32-letni napastnik wciąż imponuje skutecznością – w trzech ostatnich meczach czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców.
⚽️6⃣7⃣ Only four players in history have scored more Champions League goals than Karim Benzema…#UCL pic.twitter.com/uwuVTIh0qZ
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) November 3, 2020
Kilka minut później gospodarze podwyższyli prowadzenie po rzucie różnym (trafienie Sergio Ramosa), ale nie utrzymali należytej koncentracji, tracąc gola już kilkadziesiąt sekund później. Fenomenalne podanie piętą Nicolò Barelli wykończył Lautaro Martínez.
Po przerwie wyraźną przewagę osiągnęli podopieczni Antonio Contego. Popłoch w defensywie Realu siał zwłaszcza argentyńsko-chorwacki duet atakujących – do wyrównania doprowadził Perišić, a chwilę potem doppiettę mógł upolować Martínez. Jak się okazało, po raz kolejny trenerskim instynktem błysnął Zinédine Zidane i to właśnie wprowadzony nieco wcześniej przez francuskiego szkoleniowca rezerwowy Rodrygo Goes, po dograniu innego zmiennika, Viníciusa Júniora, zapewnił ostatecznie wiceliderowi LaLiga arcyważny triumf.
Real urwał się ze stryczka. II połowa słaba. Inter pozamykał im korytarze do wyprowadzenia piłki, rozrywał obronę prostopadłymi piłkami ze środka. Na osobne wspomnienie zasługuje setka Benzemy. Wtedy trzeba było zamknąć sprawę.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) November 3, 2020
Drugi z madryckich zespołów w tej kolejce mierzył się na wyjeździe z ekipą, której trzon stanowią reprezentanci Polski – Grzegorz Krychowiak i Maciej Rybus. Rojiblancos często atakowali swoim prawym skrzydłem, gdzie za krycie Ángela Correi odpowiadał właśnie były piłkarz Legii Warszawa. Argentyńczyk sprawiał naszemu kadrowiczowi sporo problemów (podobnie jak przed tygodniem Benjamin Pavard), jednak to nie on, lecz nieoczekiwanie stoper José María Giménez otworzył wynik efektowną „główką”. Prowadzenie Atlético trwało zaledwie 7 minut – z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką Herrery wyrównał Anton Miranczuk. W drugiej połowie goście stworzyli sobie jeszcze więcej dogodnych sytuacji, ale albo brakowało im precyzji (poprzeczka po strzale Koke), albo znakomicie bronił Guilherme, który kilkakrotnie powstrzymał m.in. przeżywającego ostatnio znakomity okres João Félixa. Biorąc pod uwagę znaczącą przewagę hiszpańskiego zespołu, popularni Kolejarze powinni być zadowoleni ze zdobytego przed własną publicznością punktu, zwłaszcza że w poprzednich trzech spotkaniach (liga i puchary) nie wywalczyli żadnego „oczka”.
Suarez to jeden z powodów, dla których Atletico nie wywiozło z Moskwy wygranej. Patrząc na przebieg meczu, 1:1 to kolosalny sukces Lokomotiwu. Atleti dominowało, szczególnie od momentu wejścia Koke, dzięki któremu piłka *chodzi* zdecydowanie lepiej. Zapłacili za nieskuteczność.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) November 3, 2020
W innym starciu grupy A obrońca trofeum, Bayern Monachium, po efektownym widowisku pokonał RB Salzburg 6:2 i umocnił się na pozycji lidera. Pierwsze gole w obecnej edycji Champions League zdobył aktualny król strzelców tych rozgrywek – Robert Lewandowski. Kapitan Biało-Czerwonych najpierw pewnie wyegzekwował rzut karny za faul na Thomasie Müllerze, a w końcówce spotkania pokonał Cicana Stankovicia ekwilibrystycznym strzałem głową. Europejska posucha bramkowa Polaka trwała ponad 400 minut! Poza Lewandowskim, dla Bawarczyków trafiali Jérôme Boateng, Leroy Sané i Lucas Hernández, a także Rasmus Kristensen (sam.).
Za chwilę Lewy przebije sufit, a potem już tylko gwiazdy. Dobić do setki goli w LM byłoby wielką sztuką.
1⃣3⃣0⃣ – Cristiano Ronaldo 🇵🇹
1⃣1⃣7⃣ – Lionel Messi 🇦🇷
7⃣1⃣ – Raúl 🇪🇸
7️⃣0️⃣ – Robert Lewandowski 🇵🇱
6⃣7️⃣ – Karim Benzema 🇫🇷— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) November 3, 2020
W pozostałych meczach wysokie zwycięstwa odnieśli przedstawiciele Premier League – Liverpool rozgromił 5:0 Atalantę na jej terenie (hat-trick rewelacyjnego nowego nabytku The Reds – Diogo Joty), zaś Manchester City ograł na Etihad Stadium grecki Olympiacos 3:0 po golach Ferrana Torresa, Gabriela Jesusa i João Cancelo (przy dwóch asystował Kevin De Bruyne). Komplet punktów zapisały na swoje konto także Ajax (2:1 z FC Midtjylland), FC Porto (3:0 z Olympique Marsylia) oraz Borussia Mönchengladbach – nowy sensacyjny lider grupy B, który w Kijowie rozbił Szachtar 6:0.