Liga Mistrzów: Zwycięstwa i awanse faworytów, PSG wraca do gry

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Paris Saint-Germain udanie zrewanżowało się drużynie z Lipska za porażkę sprzed trzech tygodni, aczkolwiek mocno defensywny styl zaprezentowany przez podopiecznych Thomasa Tuchela nie mógł zachwycić. Decydująca bramka to dzieło Neymara, który przełamał strzelecką niemoc w Lidze Mistrzów trwającą od marca. W pozostałych meczach też triumfowali faworyci, choć w przypadku Sevilli, Chelsea i Juventusu kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się dopiero w doliczonym czasie gry. Wspomniana trójka – podobnie jak Barcelona, która mimo znaczących osłabień kadrowych rozbiła Dynamo Kijów 4:0 – jest już pewna udziału w 1/8 finału UCL.

Trzy miesiące po finałowej porażce z Bayernem nastroje na Parc des Princes nadal trudno określić mianem nader optymistycznych. Piątkowe niepowodzenie w Monako (2:3) tylko spotęgowało medialną krytykę, z jaką od pewnego czasu musi mierzyć się Thomas Tuchel. Pojawiły się nawet opinie, że ewentualna wpadka z Lipskiem będzie kosztować 47-latka utratę posady. Inna sprawa, że niemiecki szkoleniowiec ze względu na notoryczne kontuzje piłkarzy czy pozytywne testy na koronawirusa często nie mógł korzystać ze swoich największych gwiazd. We wtorek posłał jednak w bój optymalny tercet ofensywny Neymar – Mbappé – Di Maria.

Mimo że to gospodarze przystępowali do meczu z nożem na gardle (tylko jedno zwycięstwo po 3. kolejkach fazy grupowej), znacznie lepiej od pierwszych minut prezentowali się podopieczni Juliana Nagelsmanna. Goście grali agresywniej, stosowali wysoki pressing na połowie rywala oraz dłużej utrzymywali się przy piłce, tymczasem na prowadzenie wyszli Les Parisiens. Błąd w wyprowadzaniu piłki popełnił Upamecano, a konsekwencją jego straty był faul Sabitzera na Ángelu Di Maríi w polu karnym. Po trafieniu z jedenastu metrów Neymara obraz gry nie uległ zmianie – nadal atakowali zawodnicy RBL, lecz ich strzały były przeważnie niegroźne dla Keylora Navasa albo po prostu niecelne (próby Poulsena i Forsberga).

Po przerwie Czerwone Byki niestrudzenie dążyły do wyrównania i potrafiły nawet zepchnąć gospodarzy w ich „szesnastkę”, natomiast wciąż brakowało skutecznego wykończenia. Mistrzowie Francji grali dość uważnie w destrukcji, a poczynania ofensywne ograniczyli do wyprowadzania kontrataków. Ostatecznie przyniosło to zamierzony cel, tym niemniej styl, w jakim Paryżanie odnieśli ten triumf, z pewnością nie przekonał adwersarzy Tuchela.

W drugim meczu grupy H Manchester United bez trudu ograł na Old Trafford turecki Başakşehir 4:1, rozstrzygając sprawę już w pierwszej odsłonie rywalizacji. Fenomenalną formę utrzymuje Portugalczyk Bruno Fernandes, który przeciwko zespołowi ze Stambułu upolował dublet, a łącznie we wszystkich rozgrywkach zgromadził już 9 goli. Warto nadmienić, iż przy honorowym trafieniu dla gości poważny błąd popełnił znowu David de Gea.

Na dwie kolejki przed końcem grupowych zmagań awans do fazy pucharowej zapewniły sobie Sevilla oraz Chelsea. Obie drużyny dopiero w doliczonym czasie gry przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Grających bardzo zachowawczo The Blues skarcił w 85. minucie po rzucie różnym Serhou Guirassy, ale radość piłkarzy Stade Rennais szybko ostudził rezerwowy Olivier Giroud. W przypadku ekipy ze stolicy Andaluzji bohaterem okazał się Munir El Haddadi, który w ostatniej akcji trafił na wagę trzech punktów.

Blisko sprawienia sensacji był natomiast węgierski Ferencváros, ale gol w końcówce Álvaro Moraty pozbawił autsajdera marzeń o wywiezieniu z Allianz Stadium cennego „oczka”. Wcześniej na listę strzelców wpisał się niezawodny Cristiano Ronaldo, dla którego był to już 15. sezon z rzędu w UEFA Champions League z przynajmniej jednym zdobytym golem. Pełne spotkanie rozegrał też Wojciech Szczęsny, ale nie zebrał zbyt wysokich not – przy sytuacyjnym uderzeniu Myrto Uzuniego miał bowiem szansę na skuteczną interwencję.

Pozytywną niespodziankę swoim kibicom sprawiła Barcelona. Znajdujący się w kryzysie sportowym oraz finansowym gigant LaLiga przyleciał do Kijowa bez Leo Messiego, Gerarda Piqué, Ansu Fatiego, Sergio Busquetsa czy Frenkiego de Jonga, a mimo to zaaplikował Dynamu aż cztery bramki (90 minut Tomasza Kędziory). Wszystko, co najlepsze dla Dumy Katalonii wydarzyło się po zmianie stron. Utalentowana młodzież na tle wicemistrza Ukrainy zaprezentowała ogromny potencjał, przeprowadzając wówczas wiele kombinacyjnych akcji, z którymi ekipa Mircei Lucescu kompletnie sobie nie radziła. Najlepszy mecz w barwach Blaugrany zaliczył Martin Braithwaite (dwie bramki plus asysta). Duńczyk pod nieobecność Fatiego i Dembélé ma więc niepowtarzalną okazję, aby na dłużej zagościć w podstawowej jedenastce FCB.

Dublety na swoje konto zapisali również tego wieczora Erling Braut Haaland (aktualny lider klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów) i Ciro Immobile. Ich zespoły odniosły przekonujące zwycięstwa na własnych stadionach – Borussia Dortmund 3:0 z Club Brugge, zaś Lazio 3:1 z Zenitem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*