75. sezon NBA został oficjalnie zainaugurowany! W środę oczy wszystkich sympatyków basketu na najwyższym poziomie zwrócone były ku prestiżowym derbom Miasta Aniołów. Hitowy pojedynek nie rozczarował poziomem, a po zwycięstwo sięgnęli ostatecznie Los Angeles Clippers. Kilka godzin wcześniej Brooklyn Nets z łatwością rozprawili się z Golden State Warriors, a znakomitą partię rozegrali Kyrie Irving oraz były gwiazdor Wojowników, Kevin Durant.
Los Angeles Clippers w sezonie 2020/21 będą chcieli zatrzeć kiepskie wrażenie z poprzednich rozgrywek, kiedy to odpadli już w półfinale Konferencji Zachodniej. Nie dziwił więc fakt, że już od pierwszej syreny derbowej konfrontacji było widać w ich poczynaniach ogromną determinację, która przełożyła się na końcowy rezultat.
Lakers nie postawili jednak lokalnemu rywalowi łatwych warunków. W trzeciej kwarcie zdołali nawet odrobić 22 punkty straty, ale końcówka należała już do kapitalnie dysponowanego tego wieczoru Paula George’a. 30-letni skrzydłowy zdobył dla swojego zespołu aż 33 punkty przy imponującej skuteczności na poziomie 72% i poprowadził LA Clippers do triumfu 116:109. W ekipie obrońców tytułu najlepiej punktowali LeBron James (22 pkt, 7/17 z gry) i Anthony Davis (18 pkt, 8/15).
Paul George silenced ALL THE CRITICS tonight 🤫
33 PTS | 6 REB | 13/18 FG (5-8 3PT)
NEED the Battle of LA playoff series this year 🤞
(📸: @LAClippers) pic.twitter.com/LEM9UdKy5G
— Overtime (@overtime) December 23, 2020
Popularni „Jeziorowcy” rozpoczęli zatem pogoń za 18. tytułem mistrzowskim od przegranej. Po drużynie Franka Vogela widać jeszcze zmęczenie jesiennymi zmaganiami w bańce w Orlando. Od ostatniego spotkania NBA Finals 2020 minęły bowiem zaledwie 72 dni.
„Okoliczności nie są idealne. Mieliśmy bardzo krótką przerwę, dlatego trzeba uważać z obciążeniem zawodników, aby nie złapali kontuzji. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś każdy powinien zagrać lepiej” – skomentował wtorkowe niepowodzenie szkoleniowiec Lakers.
W inauguracyjnym meczu sezonu Brooklyn Nets nie dali najmniejszych szans Golden State Warriors, gromiąc sześciokrotnych mistrzów NBA aż 125:99. Ogromny udział w okazałym zwycięstwie miał Kevin Durant, który powrócił na parkiety najlepszej ligi świata po 18-miesięcznej przerwie. MVP finałów z 2017 i 2018 roku nie miał litości dla swojego byłego pracodawcy i choć rozegrał zaledwie 25 minut, wystarczyło mu to do zdobycia 22 punktów. Tytuł najlepszego strzelca przypadł Kyriemu Irvingowi, który zakończył spotkanie z 26 „oczkami” (10/16 z gry).