NBA Finals 2020: Lakers pogrążyli Heat w pierwszym meczu!

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Wielki faworyt do końcowego triumfu nie zawiódł! Los Angeles Lakers pewnie pokonali Miami Heat 116:98, przegrywając tylko jedną, ostatnią kwartę, kiedy losy spotkania były już rozstrzygnięte. Gwiazdorski duet Jeziorowców znów okazał się dla rywali nie do zatrzymania – LeBron James i Anthony Davis zdobyli łącznie aż 59 punktów, a dodatkowo zebrali 22 piłki. Sięgnięcie po siedemnaste mistrzostwo dla klubu z Miasta Aniołów może zatem okazać się znacznie łatwiejsze niż przypuszczano, zwłaszcza że w środowym meczu kontuzji doznali kluczowi gracze Żarów – rozgrywający Goran Dragić oraz podkoszowy Bam Adebayo.

Eksperci za Oceanem spodziewali się niezwykle zaciętej, przynajmniej sześciomeczowej serii w finałach 74. sezonu NBA, ciągnącego się już ponad rok. Ich przewidywania nie były bezpodstawne, wszak Miami Heat w drodze do decydującej batalii o mistrzowskie pierścienie imponowali zespołowością (w każdej rundzie play-offs inny lider punktowy) oraz idealnym zbilansowaniem gwiazd z zadaniowcami. Minionej nocy zmiennicy Żarów nie wypadli najgorzej (18 punktów Kendricka Nunna, 14 Tylera Herro), ale ich ofensywny wkład miał niewielkie znaczenie, wszak wewnętrzna obrona strefowa ekipy z Florydy nie funkcjonowała tak, jak w poprzednich potyczkach.

Początek inauguracyjnego starcia o słynne trofeum Larry’ego O’Briena zapowiadał jednak emocje aż do ostatniej syreny. Oba zespoły postawiły bowiem na otwarty basket i rzuty dystansowe. Już po sześciu minutach Heat osiągnęli dzięki temu dwucyfrową przewagę (efektowna seria 13:0 od stanu remisowego), na którą Lakers odpowiedzieli błyskawicznym 19:3, wychodząc na pierwsze tego dnia prowadzenie. Trener Frank Vogel słusznie wycofał się z pierwotnej koncepcji gry na „dwie wieże” (Howard, Davis) i od tego momentu skuteczność podopiecznych Erika Spoelstry zaczęła spadać. Jeziorowcy niszczyli przeciwnika zwłaszcza skutecznymi rzutami zza łuku, których na przestrzeni całej rywalizacji trafili aż 15.


https://www.facebook.com/losangeleslakers/posts/10164513742855341

Jeszcze przed przerwą LeBron i spółka wypracowali sobie komfortową 17-punktową zaliczkę, którą konsekwentnie powiększali, w trzeciej kwarcie dystansując drużynę z Miami nawet na 32 „oczka”. Nic więc dziwnego, że wobec tak ogromnej dominacji nad pierwszym w historii finalistą, który awansował z piątego miejsca po fazie zasadniczej, duet James & Davis pozwalał sobie na efektowne akcje kończone wsadami.

Gwiazdor z Ohio znów udowodnił, że jest teraz bardziej dojrzałym graczem niż chociażby w poprzednich finałach, w których uczestniczył – najpierw usunął się nieco w cień i kreował partnerów (aż 9 asyst, z czego 7 w pierwszej połowie), a potem we właściwych momentach sam zdobywał punkty. W strefie podkoszowej rządził natomiast Anthony Davis (34 pkt), który u boku trzykrotnego MVP finałów NBA rozwinął się w zawrotnym tempie.

Wysoka porażka to nie jedyne zmartwienie Spoelstry i jego sztabu. Parkiet w AdventHealth Arena z mniejszymi (Butler, Adebayo) lub większymi (Dragić) urazami opuszczali aż trzej gracze podstawowej piątki Heat. Najpoważniejsza wydaje się kontuzja Słoweńca, który prawdopodobnie naderwał ścięgno podeszwowe. „Wiem, że jest twardy jak nikt inny, ale nie mam jeszcze żadnych informacji na temat jego stanu zdrowia” – powiedział tuż po meczu „Coach Spo”. Czasu na leczenie nie ma jednak wiele, gdyż kolejna finałowa konfrontacja już w najbliższą sobotę.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*