Liga Europy: Pierwsze zwycięstwo Kolejorza! Lech Poznań pewnie pokonał osłabiony Standard Liège

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Ponad miesiąc czekali piłkarze Lecha Poznań na kolejny triumf w europejskich pucharach, wszak właśnie tyle minęło od pamiętnego zwycięstwa nad Charleroi. We czwartek wyższość Kolejorza musiał uznać inny przedstawiciel Jupiler Pro League – Standard Liège. Po dzisiejszym spotkaniu przy Bułgarskiej w Walonii doskonale zapamiętają zwłaszcza nazwisko Mikaela Ishaka, który ustrzelił dublet.

Trzeci grupowy rywal wicemistrza Polski przyjechał do Poznania istotnie osłabiony. Najpierw w meczu ligowym kapitan Zinho Vanheusden zerwał więzadła krzyżowe, przez co czeka go kilkumiesięczny rozbrat z futbolem, a kilkadziesiąt godzin później pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa uzyskało aż sześciu graczy Standardu – Collins Fai, Kostas Laifis, Damjan Pavlović, Eden Shamir, Moussa Sissako oraz Abdoul Tapsoba.

Tymczasem w zespole Dariusza Żurawia sytuacja kadrowa uległa diametralnej poprawie względem wyjazdowego starcia z Rangers FC (0:1), bowiem do składu wrócili dwaj kluczowi gracze – Jakub Kamiński oraz Pedro Tiba. Bez znakomicie wyszkolonego technicznie Portugalczyka Lech przegrał ponad 35% meczów, co jeszcze bardziej uwypukla rolę 32-letniego rozgrywającego w drużynie Dumy Wielkopolski.

Po raz pierwszy od konfrontacji z łotewską Valmierą bukmacherzy upatrywali zatem w Kolejorzu faworyta spotkania w Lidze Europy, jednak historia polsko-belgijskich starć nie jest korzystna dla naszych ekip – na 49 takich batalii przedstawicielom Ekstraklasy udało się wygrać tylko 11, a aż 23 kończyły się porażkami. Ostatnim razem z jedenastką z Liège mierzyła się niemal 9 lat temu krakowska Wisła. Biała Gwiazda ugrała w pojedynkach z Les Rouges dwa remisy (1:1 u siebie i 0:0 na wyjeździe), aczkolwiek to nie wystarczyło do historycznego awansu do 1/8 finału mniej prestiżowych europejskich rozgrywek. Przy Bułgarskiej marzyli natomiast o powtórce scenariusza sprzed pół wieku, kiedy to Legia Warszawa na własnym stadionie pokonała Standard 2:0 w II rundzie Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (sezon 1970/71).

Tymczasem wbrew oczekiwaniom początek czwartkowego meczu należał do zdziesiątkowanych gości. Podopieczni Philippe’a Montaniera wyszli na boisko nastawieni ofensywnie i szybko przejęli inicjatywę. Zagrożenie pod bramką Filipa Bednarka stwarzali zarówno ze skrzydeł, jak i po rzutach różnych. Lechici przetrwali ten fragment bez strat, co więcej, sami wyszli na prowadzenie przed upływem kwadransa rywalizacji. Kapitalne podanie z bocznej strefy posłał w szesnastkę Tiba, a z drugiej linii przytomnie wbiegł Michał Skóraś i pokonał strzałem głową Bodarta. Zdobyty gol dodał gospodarzom animuszu -Kolejorz zaczął konstruować coraz składniejsze akcje kombinacyjne, stanowiące przecież znak firmowy zespołu Dariusza Żurawia. Jedna z nich, w której uczestniczyło aż pięciu piłkarzy Lecha, zakończyła się kolejnym trafieniem Mikaela Ishaka. Wydawało się, że Moder i spółka mają wszystko pod kontrolą, lecz w kilkadziesiąt sekund cały wysiłek poznaniaków mógł zostać zniweczony. Najpierw z niefortunnej interwencji Bednarka skrzętnie skorzystał Maxime Lestienne, zdobywając jedną z najłatwiejszych bramek w karierze, a dosłownie chwilę później powinien mieć dublet, jednak fatalnego błędu w wyprowadzaniu piłki popełnionego przez byłego golkipera Heerenveen nie udało mu się wykorzystać. Końcówka pierwszej połowy obfitowała w wiele pojedynków fizycznych, natomiast żadna ze stron nie powiększyła już swojego dorobku.

Przerwa zdecydowanie lepiej podziałała na przedstawiciela Ekstraklasy. Tuż po wznowieniu gry powtórzył się schemat z 22. minuty – dogrywał Tymoteusz Puchacz, a piłkę do siatki mocnym uderzeniem wpakował imponujący skutecznością od startu sezonu Szwed (11 goli w 15 meczach). Od tego momentu Lech nie popełnił już żadnego poważnego błędu w defensywie, a mógł nawet odnieść jeszcze bardziej okazały triumf, gdyby swoje szanse wykorzystali Ishak czy rezerwowy Kamiński.

Na rewanż Belgowie będą musieli poczekać aż trzy tygodnie, gdyż już niedługo nastąpi listopadowa przerwa reprezentacyjna. Zanim jednak piłkarze rozjadą się na zgrupowania, obu rywali czekają trudne zadania na krajowych podwórkach – Kolejorz zmierzy się w ligowym klasyku z Legią Warszawa, z kolei Standard wybierze się na delegację do innego uczestnika LE, Royalu Antwerp.

Na innych europejskich stadionach dominowali potentaci – Tottenham pokonał na wyjeździe Łudogorec Razgrad 3:1, Roma rozbiła na Stadio Olimpico rumuński Cluj 5:0, Bayer Leverkusen odrobił straty i wygrał 4:2 z Hapoelem Beer Szewa (doppelpack Leona Baileya), Real Sociedad skromnie pokonał Alkmaar, zaś Granada wywiozła komplet punktów z Nikozji. Mnóstwo emocji dostarczyła natomiast bezpośrednia rywalizacja faworytów grupy D – Rangersi zremisowali w Lizbonie z Benficą 3:3, trwoniąc dwubramkowe prowadzenie i nie wykorzystując w pełni przewagi liczebnej (czerwona kartka dla Otamendiego w 19. minucie).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*