PKO BP Ekstraklasa 2021/2022: Faworyci zawodzą, festiwal czerwonych kartek – podsumowanie 2. kolejki

Potrzebujesz ok. 7 min. aby przeczytać ten wpis

Chociaż do zakończenia 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy pozostało jeszcze poniedziałkowe spotkanie Lechii Gdańsk z Wisłą Płock, to już teraz wiadomo, że po zaledwie dwóch tygodniach rywalizacji żadna ekipa nie będzie mogła pochwalić się kompletem punktów. Tym razem najbardziej zawiedli faworyci – Legia Warszawa w naznaczonym czerwonymi kartkami meczu musiała uznać wyższość Radomiaka Radom, zaś Raków Częstochowa ostatecznie okazał się bezsilny wobec niezwykle skutecznej Jagielloni Białystok. Z drugiej strony, po niezbyt udanych występach przed tygodniem, po zwycięstwa sięgnęły Lech Poznań, Piast Gliwice oraz Śląsk Wrocław, czyli zespoły, które z pewnością mają chrapkę na czołowe miejsca w ligowej tabeli. Nie zabrakło również pięknych bramek i kontrowersji, a piłkarze występujący na najwyższym szczeblu obejrzeli łącznie aż osiem czerwonych kartek! Zapraszamy na drugie w sezonie podsumowanie najważniejszych wydarzeń prosto z krajowych boisk.

Sympatycy Zagłębia Lubin z pewnością wymagali od swoich ulubieńców bardzo zdecydowanej reakcji po zawstydzającej porażce w meczu z Wisłą Kraków, szczególnie że tym razem popularni Miedziowi mierzyli się na własnym boisku z niżej notowanym Górnikiem Łęczna. Pomimo że przyjezdni wcale nie postawili gospodarzom łatwych warunków, to ekipa dowodzona od lipca przez Dariusza Żurawia z nawiązką spełniła oczekiwania swoje oraz kibiców, ogrywając tegorocznego beniaminka 3:1. Najlepszym piłkarzem na boisku i bohaterem Zagłębia okazał się Patryk Szysz, zdobywca dubletu i… wychowanek klubu z Lubelszczyzny.

Po bezbramkowym remisie z Radomiakiem zrehabilitował się również Lech Poznań, który nie dał najmniejszych szans Górnikowi Zabrze i pewnie sięgnął po cenne trzy punkty. Piłkarze Kolejorza niezłą grę nareszcie potrafili przekuć na realne sytuacje bramkowe, czego efektem są aż trzy trafienia dla przyjezdnych. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na fakt, że piątkowy rywal Dumy Wielkopolski nie wygląda obecnie na szczególnie wymagającego przeciwnika. Wręcz przeciwnie – podopieczni Jana Urbana zanotowali fatalny start sezonu i po dwóch meczach pod wodzą doświadczonego szkoleniowca trudno dopatrywać się w boiskowej postawie Zabrzan pozytywów. W odwróceniu losów spotkania Górnikowi nie pomógł również debiut Lukasa Podolskiego, któremu ewidentnie wiele brakuje do optymalnej dyspozycji. Po stronie Lecha w końcówce zawodów „błysnął” za to Joel Pereira. Brutalny faul Portugalczyka na Ishmaelu Baidoo obił się szerokim echem, a on sam zdążył już oficjalnie przeprosić za karygodne zachowanie.

W bardzo wyrównanym pojedynku pomiędzy Stalą Mielec a Piastem Gliwice o końcowym zwycięstwie zadecydowała skuteczność, która w sobotnie popołudnie stała po stronie ekipy prowadzonej przez Waldemara Fornalika. Popularne Piastunki jeszcze przed przerwą były w stanie zaaplikować nieźle dysponowanym gospodarzom dwie bramki, a następnie utrzymać korzystny rezultat do końcowego gwizdka arbitra. Do siatki trafiali kolejno Kristopher Vida oraz Arkadiusz Pyrka, a ostatnim podaniem dwukrotnie popisał się Patryk Lipski.

Wisła Kraków rzutem na taśmę wyszarpała remis w meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, dzięki czemu z czterema punktami na koncie oraz najlepszym bilansem bramkowym przewodzi aktualnie w ligowej tabeli. Słowa uznania należą się również beniaminkowi z gminy Żabno, który po raz kolejny zaprezentował się z przyzwoitej strony. Ozdobą zaciętego spotkania było świetne trafienie Piotra Wlazło z rzutu wolnego. Piękna bramka 32-letniego pomocnika mogłaby nawet zaważyć o zwycięstwie, gdyby nie wyrównujący gol Macieja Sadloka z 90. minuty.

Jeśli tak prezentuje się mistrz Polski na tle świeżo upieczonego członka polskiej elity piłkarskiej, to strach pomyśleć, czym uraczą kibiców piłkarze Legii Warszawa w środę, gdy ich rywalem będzie Dinamo Zagrzeb. Niekorzystny rezultat w konfrontacji z Radomiakiem Radom można oczywiście zrzucić na słynne zmęczenie wynikające z występów w europejskich pucharach, a także dwie bezmyślne czerwone kartki. Prawda jest jednak taka, że zespół dowodzony przez Czesława Michniewicza ani przez chwilę nie był wyraźnie lepszy od beniaminka z Radomia. Dla Zielonych wygrana z Legią oznacza natomiast coś znacznie więcej, aniżeli tyko trzy punkty. Bramki Mateusza Radeckiego, Karola Angielskiego i Dominika Sokoła zapewniły bowiem Zielonym upragnione zwycięstwo w Ekstraklasie, na które ich fani czekali od przeszło 36 lat!

„Jestem bardzo szczęśliwy nawet nie tyle z wyniku ile z tego, w jaki sposób piłkarze zaprezentowali się na murawie. Powiedzieliśmy sobie dzisiaj w szatni, że pomimo że przyjeżdża tutaj mistrz Polski, obecnie jeden z najlepszych zespołów w kraju to my wyjdziemy na boisko z podniesioną głową i powalczymy o coś więcej, niż jeden punkt. Bardzo się cieszę, że mój zespół nie przestraszył się przeciwnika, wyszedł odważnie i ostatecznie zwyciężył. To na pewno napełni nas na przyszłość optymizmem” – nie krył radości szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Banasik.

Pomimo czerwonej kartki dla Łukasza Trałki oraz błyskawicznego wyjścia na prowadzenie za sprawą rzutu karnego wykorzystanego przez Kamila Drygasa, Pogoń Szczecin nie potrafiła zakończyć żadnej ze swoich kolejnych akcji choćby jedną bramką. Niemoc strzelecką gości wykorzystała Warta Poznań, a konkretnie Robert Ivanov, który w końcowych minutach pojedynku skierował piłkę do siatki po wrzucie z autu (!) i zapewnił swojej drużynie drugi punkt w bieżących rozgrywkach. Po ostatnim niepowodzeniu w europejskich pucharach Portowcy mogą skupić się wyłącznie na krajowym podwórku, ale muszą tego dokonać za sprawą znacznie lepszych występów.

Naszpikowana zagranicznymi grajkami Cracovia w niedzielnej potyczce ze Śląskiem Wrocław mogła pochwalić się m.in. większym posiadaniem piłki i liczbą przeprowadzonych akcji. Pasom dowodzonym przez Michała Probierza niewiele jednak przyszło ze wspomnianych statystyk, bowiem to wrocławianie byli bardziej konkretni. Bramki świetnie dysponowanych od samego początku sezonu Roberta Picha oraz Erika Expósito wystarczyły czwartemu zespołowi ubiegłych rozgrywek do zdobycia pierwszego w tym sezonie kompletu „oczek”. Nie najlepiej dysponowaną Cracovię stać było jedynie na trafienie kontaktowe, które nadeszło jednak zdecydowanie za późno.

Permanentna gra na dwóch frontach zmusiła Marka Papszuna do postawienia na rezerwowych, co dotkliwie odbiło się na postawie jego Rakowa Częstochowa, który został bezlitośnie wypunktowany przez zaskakująco skuteczną Jagiellonię Białystok. Do siatki rywali trafiali Jesús Imaz oraz dwukrotnie Taras Romanczuk, a na wyróżnienie zasługuje fantastyczna bramka 29-letniego pomocnika z woleja. Pewne zwycięstwo przeciwko silnemu rywalowi z pewnością będzie miało pozytywny wpływ na morale zespołu Jagi w nadchodzących spotkaniach. W Częstochowie dotkliwa porażka może zaś zostać szybko wybaczona piłkarzom oraz trenerowi, jeśli tylko Czerowno-Niebiescy osiągną korzystny rezultat w czwartkowym meczu z Rubinem Kazań.

Na zdjęciu wyróżniającym: Ernest Muçi wyprowadza kontratak w meczu Radomiak Radom – Legia Warszawa; foto: Mateusz Kostrzewa / Media Klubowe Legii Warszawa – materiały prasowe

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*