Pokaz siły Legii w meczu na szczycie, Lech stracił szanse na mistrzostwo – podsumowanie 23. kolejki Ekstraklasy

Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Chociaż do końca sezonu w PKO BP Ekstraklasie wciąż pozostało siedem kolejek, to jedynie kompletna katastrofa mogłaby odebrać Legii Warszawa kolejny mistrzowski tytuł. Tym razem podopieczni Czesława Michniewicza rozprawili się przy Łazienkowskiej z drugą w tabeli Pogonią Szczecin, udowadniając że na chwilę obecną tworzą zdecydowanie najlepszą drużynę spośród ekip występujących na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek. Zupełnie inaczej potoczyły się w sezonie 2020/21 losy Lecha Poznań. W Wielką Sobotę Kolejorz nie był w stanie choćby zremisować z Cracovią, w związku z czym dołączył do zespołów, które straciły już matematyczne szanse na końcowy triumf. Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie najciekawszych wydarzeń prosto z polskich boisk.

Niezwykle osobliwy jest w bieżących rozgrywkach przypadek Piasta Gliwice. Piłkarze prowadzeni przez Waldemara Fornalika bardzo słabo weszli w sezon, wobec czego przez długi czas dryfowali w dolnych rejonach tabeli. Po czarnej serii nie ma już jednak śladu – popularne Piastunki w rundzie wiosennej zaczęły regularnie punktować, a skromne zwycięstwo 1:0 nad Wisłą Płock pozwala myśleć Chrapkowi i spółce o występach w europejskich pucharach!

Najbardziej wyczekiwanym spotkaniem przez postronnych entuzjastów rodzimego futbolu z pewnością był emocjonujący pojedynek na szczycie pomiędzy Legią Warszawa a Pogonią Szczecin. Nikt nie mógł jednak przewidzieć, że po niespełna trzydziestu minutach gry podopieczni Czesława Michniewicza będą prowadzili już 4:0! Mistrz Polski imponował skutecznością, a do siatki gości trafiali Filip Mladenović, Mateusz Wieteska oraz dwukrotnie niezawodny Tomáš Pekhart, który tegoroczną koronę króla strzelców ma już właściwie w kieszeni. Portowcy odrobili co prawda dwie bramki, ale to nie wystarczyło, aby po sobotnim meczu zainkasować choćby jedno „oczko”. Dziesięć punktów przewagi nad wiceliderem pozwala sądzić, że zdobycie przez Legię drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego jest już tylko czystą formalnością.

„Pewne mistrzostwo? Nie myślimy w ten sposób. Jestem przekonany, że każdy z nas, łącznie z pracownikami klubu, podchodzi do tego tematu z pokorą. Zostało siedem meczów, czyli 21 punktów do zdobycia. Zespoły mogą zdobyć komplet oczek i tabela będzie wyglądała kompletnie inaczej. Oczywiście, cieszymy się, że mamy taką przewagę, ale to nie jest jeszcze koniec sezonu” – ocenił po ważnym zwycięstwie szkoleniowiec Wojskowych.

Przed startem sezonu zakładano, że to właśnie Lech Poznań będzie głównym rywalem Legii w wyścigu po najwyższy laur. Tymczasem rzeczywistość w bolesny dla Dumy Wielkopolski sposób zweryfikowała wszelkie przewidywania – na siedem kolejek przed zakończeniem rozgrywek podopiecznym Dariusza Żurawia bliżej jest do ostatniego, aniżeli do pierwszego miejsca. W sobotę Kolejorz zanotował kolejną wpadkę, a jego pogromcą okazała się Cracovia, która wcześniej nie potrafiła sięgnąć po zwycięstwo w dziewięciu (!) kolejnych spotkaniach. Z ekipy aspirującej o najwyższe cele Lech stał się zatem dobrym rywalem na przełamanie, nawet dla najsłabszych zespołów.

Na inaugurację poniedziałkowych zmagań Warta Poznań odniosła drugie kolejne zwycięstwo w starciu z konsekwentnie pikującym w dół Górnikiem Zabrze. Dzięki trzem punktom rewelacyjny beniaminek nie dość, że doścignął wyżej notowanego rywala, to jeszcze niespodziewanie znalazł się w górnej połowie tabeli. Na chwilę obecną to podopieczni Piotra Tworka są lepszym reprezentantem Poznania w elicie, wszak wyprzedzają Lecha już o trzy punkty.

Po trwającej sześć spotkań serii bez wygranej Podbeskidzie Bielsko-Biała w końcu triumfowało i przynajmniej na jakiś czas opuściło strefę spadkową, choć należy pamiętać, że Stal Mielec ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz. Przełamanie Górali nastąpiło w spotkaniu z Wisłą Kraków, która po raz kolejny udowodniła, że nie potrafi na dłuższy okres ustabilizować swojej formy. Nie umniejsza to oczywiście podopiecznym Roberta Kasperczyka – na przestrzeni całego pojedynku to miejscowi byli lepszą ekipą, dlatego podtrzymujące beniaminka przy życiu zwycięstwo należy uznać za w pełni zasłużone.

Starcie pomiędzy Jagiellonią Białystok a Śląskiem Wrocław miało szczególny wydźwięk dla gości, gdyż w roli szkoleniowca WKS-u debiutował Jacek Magiera. Pomimo przewagi Jagi w niemal wszystkich istotnych elementach gry, były menedżer Legii rozpoczął swoją przygodę z nowym zespołem od skromnego zwycięstwa 1:0. Wrocławianom wystarczył szybki kontratak, po którym piłkę do siatki skierował Erik Expósito. Jagiellonia, nawet bez Błażeja Augustyna w składzie, tradycyjnie kończyła mecz w osłabieniu – to już czwarty tego typu przypadek w pięciu ostatnich spotkaniach.

Lechia Gdańsk z każdym tygodniem zbliża się do miejsc premiowanych występem w europejskich pucharach. Gdańszczanie błyskawicznie otrząsnęli się po ostatniej porażce z Pogonią i wrócili na zwycięskie tory. Podopieczni Piotra Stokowca nie pierwszy raz od wznowienia rozgrywek zaprezentowali świetną skuteczność, dzięki czemu odprawili z kwitkiem Zagłębie Lubin, aplikując rywalowi trzy bramki, a w międzyczasie tracąc tylko jedną. Ozdobą pojedynku było kapitalne trafienie zza pola karnego w wykonaniu Łukasza Zwolińskiego. Cóż to było za uderzenie!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*