PŚ w Lahti: Polacy znowu drudzy, indywidualny triumf Johanssona

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Robert Johansson wykorzystał upadek Halvora Egnera Graneruda i wygrał niedzielny konkurs indywidualny na dużej skoczni w fińskim Lahti. Tym razem Polaków zabrakło choćby w czołowej dziesiątce. Za to w sobotnim konkursie drużynowym zajęli drugie miejsce, tylko za Norwegią.

To 30. drużynowe podium Pucharu Świata dla reprezentacji Polski. Podobnie jak tydzień wcześniej w Zakopanem biało-czerwoni skakali w składzie Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch i Dawid Kubacki i podobnie jak wtedy zajęli drugie miejsce. Triumfowali Norwegowie, a trzecie miejsce zajęli Niemcy.

Drużynie Michala Doleżala zabrakło lepszej próby Dawida Kubackiego w pierwszej serii, by powalczyć o najwyższy stopień podium. Halvor Egner Granerud, który skakał jako ostatni, zaliczył nie za dużo, bo 122,5 metra, ale to wystarczyło, by utrzymać skromne prowadzenie. Ostatecznie Norwegia wygrała z Polską tylko o 5,9 punktu.

Polskie apetyty wzrosły jeszcze po niedzielnych, przesuniętych z piątku kwalifikacjach. Wygrał je Piotr Żyła, który skoczył 128 metrów. Pokonał Markusa Eisenbichlera i Graneruda. Czwarty był Dawid Kubacki, a dziewiąty – Jakub Wolny. Polacy zameldowali się w konkursie indywidualnym w komplecie, ale w niedzielę przeżyli rozczarowanie. Żyła był 11., Stękała 15., Stoch 16., Wolny 22., a Kubacki 23. W drugiej serii zmieścił się jeszcze Aleksander Zniszczoł (29.), a tylko jeden skok oddał Paweł Wąsek (32.).

„Poziom był dobry i wyrównany, poza liderem, Granerudem, który po pierwszej serii „odsadził” resztę. Pasowało jednak skoczyć tak dobrze, jak w kwalifikacjach, żeby się przesunąć lepiej. Tak po prostu się zdarza, że są gorsze wyniki. Przynajmniej wygrałem te kwalifikacje, więc wiadomo, kto będzie stawiał kolegom” – mówił po zawodach Żyła.

Triumfował Norweg, ale nie wspomniany Granerud, który po skoku na 132,5 m w pierwszej serii prowadził z dużą przewagą. W drugiej jednak zaryzykował, bardzo „przeciągnął” skok, co pozwoliło mu osiągnąć aż 137,5 m, ale nie ustał tej próby. Mimo znakomitej odległości, sędziowie przyznali mu tylko w sumie 26 punktów i lider PŚ spadł z pierwszego na czwarte miejsce. Po konkursie nie krył żalu.

„Jestem wkurzony. Mam okazję poprosić dobrych norweskich sędziów o wyjaśnienie, za co odjęto mi aż 34 punkty. Może nie znam zasad? Myślałem, że za każdym razem skoczek ma (minimum) 11 punktów od sędziów. Próbowałem utrzymać się na nogach, ale nie miałem szczęścia” – komentował na gorąco Granerud.

Jego pecha wykorzystał bardziej doświadczony rodak, Robert Johansson. Na podium stanęli też dwaj Niemcy: Markus Eisenbichler i Karl Geiger. Teraz rywalizacja przenosi się do Willingen, gdzie w sobotę i niedzielę odbędą się dwa konkursy indywidualne.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*