Kapitalne zmiany Krzysztofa Piątka oraz Kamila Jóźwiaka, a także błysk geniuszu Roberta Lewandowskiego pozwoliły reprezentacji Polski uratować punkt w pierwszym meczu eliminacji do Mistrzostw Świata 2022. Kadra Paulo Sousy przegrywała z Węgrami już 0:2 i 2:3, ale ostatecznie zdołała doprowadzić do remisu. Ustawienie z trójką obrońców z pewnością nie funkcjonowało jednak w Budapeszcie w taki sposób, jak wyobrażał sobie portugalski szkoleniowiec.
Od pierwszych chwil Paulo Sousy w roli selekcjonera Biało-Czerwonych w mediach toczyła się ożywiona dyskusja na temat taktyki, jaką w debiutanckim meczu z Madziarami zaordynuje były opiekun Fiorentiny, FC Basel czy Girondins Bordeaux. Analizując dotychczasową karierę trenerską dwukrotnego triumfatora Ligi Mistrzów, należało spodziewać się ustawienia z trójką środkowych obrońców i tak się właśnie stało. Centrum defensywy utworzył eksperymenalny tercet Bereszyński – Helik – Bednarek, a na ławce rezerwowych zasiadł dotychczasowy pewniak Kamil Glik, u którego Sousa „zdiagnozował” pewne problemy z odbudowywaniem ustawienia i mobilnością.
Wysoko grająca polska obrona błyskawicznie, bo już w 6. minucie nadziała się jednak na kontrę. Długie podanie na kilkadziesiąt metrów od Fioli otworzyło drogę do bramki Rolandowi Sallaiowi, który z zimną krwią pokonał nie najlepiej ustawionego Wojciecha Szczęsnego. Chwilę później w dogodnej sytuacji znalazł się jeszcze były lechita Gergő Lovrencsics i na tym emocje w pierwszej połowie się zakończyły. Dość powiedzieć, że Polacy nie byli w stanie oddać przez 45 minut żadnego celnego strzału! Przewagę miały stwarzać dynamiczne wahadła – Arkadiusz Reca oraz Sebastian Szymański, lecz obaj całkowicie zawiedli, a dodatkowo szwankowała współpraca trójki defensorów.
Ustawienie i pomysły personalne zaproponowane na początku meczu przez Sousę były totalnym nieporozumieniem. Miały pokazać jego kunszt i nową koncepcję, a wyszło z tego jedno wielkie nic. Dobrze, że to skorygował. Bramki traciliśmy jak juniorzy i to jest wina piłkarzy. #HUNPOL
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) March 25, 2021
Początek drugiej odsłony i powtórka z rozrywki – mocno chaotyczne zachowanie naszych kadrowiczów w „szesnastce” poskutkowało trafieniem Adama Szalaia na 2:0. Będący pod ścianą Sousa zdecydował się tuż przed upływem godziny rywalizacji aż na trzy zmiany, które – jak się okazało – zupełnie odmieniły losy spotkania. Najpierw podanie ze skrzydła od Kamila Jóźwiaka przedłużył Krychowiak, a w polu karnym doskonale odnalazł się Krzysztof Piątek, zaś kilkadziesiąt sekund później to skrzydłowy Derby County sam wpisał się na listę strzelców po fantastycznym prostopadłym zagraniu Piotra Zielińskiego. Polacy zaczynali wreszcie przejmować inicjatywę i szybciej rozgrywać piłkę, tymczasem niefrasobliwość w grze obronnej ponownie kosztowała Biało-Czerwonych utratę gola. Dośrodkowanie Szalaia na długim słupku skutecznie zamknął Willi Orban, którego nie upilnował Reca. Chwilę potem gracza Crotone nie było już na boisku…
Takie błędy w obronie to zdecydowanie nie jest international level.
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) March 25, 2021
Robert Lewandowski i spółka raz jeszcze ruszyli do ataku, co przyniosło skutek w 83. minucie. Bartosz Bereszyński przytomnie dograł do nieobstawionego kapitana, a ten rewelacyjnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do remisu 3:3. Dla najlepszego piłkarza świata był to już 23 gol we wszystkich rozgrywkach w 2021 roku! Na przechylenie szali zwycięstwa zabrakło niestety czasu.
Debiut Paulo Sousy z pewnością zostanie doskonale zapamiętany, aczkolwiek jego ocena jest niejednoznaczna. Trzy zdobyte gole na niełatwym terenie oraz nad wyraz udane zmiany przysłoniła bowiem fatalna organizacja gry defensywnej, jak również słaba postawa niektórych reprezentantów, notabene w komplecie zdjętych z murawy przed czasem. Poszukiwanie odpowiednich wykonawców do taktyki 1-3-4-2-1 może zatem trwać znacznie dłużej niż zakładał Portugalczyk i jego sztab.
Szczęsny też słabo, 1 gol nie na jego konto, ale popełnił duży błąd. Przy pozostałych też można mieć mniejsze lub większe 'ale'.
Krychowiak zaskakująco pozytywny, zwłaszcza jak na to, do czego przyzwyczaił na kadrze.
Szymańskiego bronią tylko niezłe wrzutki, zero współpracy.
— Michał Borkowski (@mbork88) March 25, 2021
Dziki mecz. Ale biorąc pod uwagę okoliczności i jego przebieg, trzeba docenić ten punkt. Wrócić z 0:2 i z 2:3 na kwadrans przed końcem, to nie jest taka prosta sprawa. Ale materiał do analizy pokaźny.
— Tomasz Urban (@tom_ur) March 25, 2021