Futbol zagraniczny: Wpadka Realu Madryt na El Sadar, obroniony rzut karny Drągowskiego

Potrzebujesz ok. 16 min. aby przeczytać ten wpis

Miniony weekend nie był nadzwyczaj udany dla Polaków występujących w czołowych ligach zagranicznych. Trafienie Roberta Lewandowskiego nie zapewniło Bayernowi choćby punktu w starciu z Borussią Mönchengladbach, z kolei Rafał Gikiewicz aż czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki w konfrontacji ze Stuttgartem, w którego kadrze ponownie zabrakło miejsca dla Marcina Kamińskiego. Na Półwyspie Apenińskim do roli rezerwowych zostali zdegradowani Karol Linetty oraz Paweł Dawidowicz, a w Anglii wolne od swoich trenerów otrzymali Kamil Jóźwiak, Krystian Bielik i Mateusz Klich, jednak pod ich nieobecność ekipy Derby County i Leeds United niespodziewanie pożegnały się z rozgrywkami FA Cup już na etapie 3. rundy. Tymczasem w Hiszpanii nagły atak zimy spowodował przełożenie kilku spotkań, w tym bardzo ciekawie zapowiadającego się pojedynku lidera, Atlético Madryt z Athletikiem Bilbao. Zapraszamy na przegląd najciekawszych wydarzeń na europejskich boiskach.

Puchar Anglii: Pewne zwycięstwa czołowych drużyn Premier League, kompromitacje Leeds United i Derby County

W 1/32 finału FA Cup doszło do jednej gigantycznej sensacji z udziałem przedstawiciela angielskiej elity – grające w dość mocnym składzie Leeds United nie sprostało czwartoligowemu Crawley Town i poległo na Broadfield Stadium aż 0:3. Wszystkie gole dla gospodarzy padły pomiędzy 50. a 70. minutą meczu. Co ciekawe, w ekipie Red Devils zadebiutował w końcówce… brytyjski celebryta telewizyjny, Mark Wright. W blamażu na terenie hrabstwa West Sussex nie brał udziału Mateusz Klich, który szczęśliwie otrzymał wolne od Marcelo Bielsy. „Ten rezultat generuje u nas dużo smutku i rozczarowania” – powiedział na konferencji prasowej argentyński szkoleniowiec.

Wpadki z niżej notowanymi przeciwnikami przydarzyły się też innym zespołom, których barw bronią reprezentanci Polski. West Bromwich Albion z Kamilem Grosickim w wyjściowym składzie odpadł po rzutach karnych z trzecioligowym Blackpool FC, choć akurat 32-letni skrzydłowy zaprezentował się z dobrej strony, zaliczając asystę i pewnie egzekwując swoją jedenastkę. Z kolei Derby County uległo półamatorskiemu Chorley FC 0:2. Na delegację do Lancashire Wayne Rooney nie zabrał ani Krystiana Bielika, ani Kamila Jóźwiaka, lecz 18-letniego napastnika Bartosza Cybulskiego, który na murawie pojawił się w 73. minucie.

Problemów z awansem do 4. rundy Pucharu Anglii nie mieli za to inni faworyci. Leicester City pokonało na wyjeździe 4:0 Stoke City, a Chelsea w identycznym rozmiarze rozbiła na Stamford Bridge Morecambe FC. Na tle czwartoligowca błyszczały letnie nabytki The Blues – Werner i Havertz wpisali się na listę strzelców, a ten drugi dodatkowo asystował przy trafieniu byłego snajpera RB Lipsk. Decydujące podanie do Calluma Hudsona-Odoia zaliczył także Hakim Ziyech.

Atut własnego stadionu w konfrontacji z przedstawicielami Championship wykorzystały też zespoły z Manchesteru. Czerwone Diabły pokonały Watford 1:0 dzięki kolejnemu znakomitemu występowi Scotta McTominaya, zaś Obywatele już w pierwszej połowie odarli ze złudzeń prowadzone przez Aitora Karankę Birmingham City (3:0). Koncertową partię na Etihad Stadium rozegrał ofensywny tercet Bernardo Silva (dublet) – Kevin De Bruyne (asysta) – Phil Foden (gol).

Spośród pozostałych spotkań warto odnotować wysokie zwycięstwo Tottenhamu nad amatorskim Marine AFC (5:0), w którym największy udział miał zdobywca hat-tricka – Carlos Vinícius. Swojego czwartego gola po przenosinach na Wyspy Brytyjskie zdobył również stoper Michał Helik, a jego Barnsley ograło Tranmere Rovers 2:0.

Niecodzienna sytuacja miała natomiast miejsce w piątkowej rywalizacji Aston Villi z Liverpoolem. Gospodarze byli zmuszeni wystawić jedenastkę złożoną z samych juniorów, ponieważ w klubie z Birmingham wykryto ognisko koronawirusa, w związku z czym cała kadra pierwszego zespołu wraz ze sztabem szkoleniowym została poddana kwarantannie. Utalentowana młodzież The Villans długo dzielnie stawiała czoła mistrzowi Anglii, lecz po upływie godziny gry, gdy na tablicy wyników widniał szokujący remis 1:1, w krótkim odstępie czasu The Reds wbili miejscowym aż trzy gole i uniknęli historycznego blamażu. Trudno skądinąd rozpatrywać ten triumf w kategoriach rewanżu za ligową porażkę 2:7.

„Rok temu to my graliśmy tutaj naszymi młodzikami i też dzielnie postawili się Villi. Tak już jest. Te dzieciaki potrafią grać w piłkę i jeśli nie zagrasz dobrze przeciwko nim, będziesz miał problemy. W drugiej połowie zaprezentowaliśmy dokładnie taki futbol, jaki powinniśmy grać od początku. Dlatego wygraliśmy, we właściwy sposób” – skomentował Jürgen Klopp.

Bundesliga: Dortmund wraca do gry o mistrzostwo, koszmarna niedziela Gikiewicza

Po piątkowej porażce Bayernu na Borussia-Park, o czym szerzej pisaliśmy w poprzednim artykule, szansy na objęcie pozycji lidera nie wykorzystał RB Lipsk. Podopieczni Juliana Nagelsmanna w pierwszej połowie hitowego starcia z Borussią Dortmund zastosowali agresywny pressing, czym zupełnie zdezorganizowali poczynania przyjezdnych, ale po przerwie role się zupełnie odwróciły i to żółto-czarni zdominowali rywala. Kapitalna współpraca trójki atakujących Erling Haaland – Jadon Sancho – Marco Reus zaowocowała aż trzema bramkami. Czerwone Byki potrafiły odpowiedzieć tylko raz, w dodatku w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, za sprawą Alexandra Sørlotha.

„Dzisiaj postawiliśmy bardzo ważny krok naprzód. Jesteśmy wręcz przeszczęśliwi, że zagraliśmy aż tak dobrą drugą połowę. Trzeba pamiętać, że Lipsk bardzo mocno nas naciskał. To świetna drużyna, co sprawia, że jesteśmy niesamowicie dumni z naszego występu” – podsumował Reus.

Dzięki dwóm zwycięstwom z rzędu BVB zniwelowała stratę do wszystkich konkurentów w walce o mistrzostwo Niemiec. Do prowadzącego Bayernu Haaland i spółka tracą pięć „oczek”, do wicelidera z Lipska już trzy, a do trzeciego Bayeru Leverkusen zaledwie jedno. To efekt remisu „Aptekarzy” z Werderem Brema, który przedłużył serię meczów bez wygranej B04 do trzech.

15. seria gier okazała się też pechowa dla innego bawarskiego zespołu. Piłkarze Augsburga rozegrali jedno z najsłabszych spotkań w sezonie, ulegając na własnym obiekcie Stuttgartowi aż 1:4 (Marcin Kamiński poza kadrą VfB). Tylu goli Rafał Gikiewicz nie puścił od maja ubiegłego roku, kiedy to reprezentował jeszcze barwy Unionu Berlin – wówczas jego drużyna poległa również 1:4 z Gladbach. Konto polskiego golkipera najbardziej obciąża gol autorstwa Gonzalo Castro.

Czwarty wyjazd bez wygranej zanotowała Hertha Berlin. Stara Dama przegrała 0:1 z beniaminkiem z Bielefeld i co gorsza, stworzyła sobie niewiele dogodnych sytuacji bramkowych. Nieco ożywienia w poczynania gości wniósł Krzysztof Piątek, ale zdobyty przez niego gol został słusznie anulowany przez VAR ze względu na zagranie ręką.

Szansy na zebranie kolejnego bezcennego doświadczenia na poziomie niemieckiej elity nie otrzymał tym razem Bartosz Białek, który z perspektywy ławki rezerwowych oglądał emocjonującą batalię swojego Wolfsburga z Unionem Berlin (2:2). Niespełna pół godziny na WWK-Arena rozegrał zaś Robert Gumny.

LaLiga: Zima zaskoczyła ligowców. Real stracił punkty w Pampelunie, mecz Atlético przełożony

Największy atak zimy od blisko 40 lat sparaliżował wiele regionów w Hiszpanii, w tym Kastylię i León, Nawarrę, czy Kraj Basków. Pojedynki Elche z Getafe oraz Atlético z Athletikiem Bilbao zostały z tego powodu przełożone.

Pod dużym znakiem zapytania stanęło również rozegranie sobotniego meczu na El Sadar, ale koniec końców organizatorom udało się uporać z zalegającym na murawie śniegiem. Trudne warunki atmosferyczne dały jednak o sobie znać – obie drużyny stworzyły mało atrakcyjne widowisko (łącznie 3 celne strzały), tym niemniej punkt wywalczony z Królewskimi to dla Osasuny ogromny sukces, zwłaszcza że siedem poprzednich potyczek z Realem Madryt kończyło się porażkami popularnych Los Rojillos.

„Nie były to wielkie piłkarskie zawody. Dlaczego? Z powodu boiska. Zabrakło wszystkiego, a gra w takich warunkach jest niezwykle trudna. Podjęli decyzję, żeby grać, to zagraliśmy i mecz był taki, jaki widzieliśmy” – żalił się na pomeczowej konferencji Zinédine Zidane.

Potknięcie obrońcy tytułu wykorzystała Barcelona, która na Estadio Nuevo Los Cármenes rozbiła Granadę 4:0. Pierwsze dwa trafienia dla Dumy Katalonii wzbudziły sporo kontrowersji – fatalnie dysponowany sędzia Ricardo de Burgos Bengoetxea uznał gola znajdującego się na spalonym Antoine’a Griezmanna, a w kolejnej akcji bramkowej nie zauważył zagrania ręką Busquetsa. Po tych dwóch ciosach gospodarze już się nie podnieśli, a Messi z Griezmannem mogli cieszyć się z dubletów.

https://twitter.com/LaLigaEN/status/1348002132667068417?s=19

Wyniki oraz futbol, jaki w ostatnich tygodniach prezentuje Blaugrana, są doprawdy imponujące. W ośmiu ostatnich starciach ligowych podopieczni Ronalda Koemana wywalczyli 20 punktów (bilans bramkowy 17:6) i pozostają niepokonani od ponad miesiąca. Ich strata do Realu Madryt wynosi obecnie już tylko trzy „oczka”.

Za plecami trójki hiszpańskich gigantów rozgrywać się będzie fascynujący pojedynek o czwarte miejsce gwarantujące udział w UEFA Champions League. Aktualnie zajmuje je Villarreal, który do zdobycia czterech goli na Estadio Balaídos potrzebował nieco ponad pół godziny! Piątkową kanonadę strzelecką rozpoczął Gerard Moreno, zdobywając swoją 10. bramkę w bieżącym sezonie LaLiga (lepszy jest jedynie Messi – 11), a zakończył utalentowany Fernando Niño. 20-letni napastnik z Roty to jeden z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia na Półwyspie Iberyjskim, zatem niewykluczone, że zobaczymy go w rywalizacji z kadrą Jerzego Brzęczka już na najbliższym turnieju finałowym Mistrzostw Europy.

Pucharowe aspiracje mają także Sevilla oraz Real Sociedad, które w sobotnie popołudnie stworzyły fantastyczne widowisko na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. W pierwszym kwadransie spotkania Los Nervionenses dwukrotnie wychodzili na prowadzenie za sprawą Youssefa En-Nesyriego, lecz cały trud niweczyły za każdym razem błędy defensorów (w tym kuriozalny samobój Diego Carlosa). Obie ekipy mogły jeszcze przed przerwą zanotować trzecie trafienie, do czego nie dopuścili bramkarze: Bono oraz Alejandro Remiro. Tuż po zmianie stron ponownie skutecznością błysnął marokański snajper Sevillistas, kompletując swojego pierwszego hat-tricka w stolicy Andaluzji. Od tego momentu inicjatywę całkowicie przejęli gospodarze i już nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, które pozwoliło im zrównać się punktami z drużyną prowadzoną przez Imanola Alguacila (po 30 pkt).

https://twitter.com/LaLigaEN/status/1347934002087403530

Cenne triumfy zaliczyły też zespoły z Walencji. Los Ches wygrali z Realem Valladolid po golu Carlosa Solera (6. bramka w sezonie), zaś Levante uporało się na własnym stadionie z Eibar 2:1, odwracając losy meczu. Największa w tym zasługa doświadczonego José Luisa Moralesa – autora gola oraz asysty. Wszystkiemu z perspektywy trybun przyglądał się rezerwowy Damian Kądzior.

Serie A: Podział punktów w rzymskim hicie, odrodzenie Juventusu oraz Atalanty

To była znakomita kolejka dla faworytów. Milan odbił sobie porażkę z Juventusem na innym turyńskim zespole, wygrywając 2:0 z Torino (45 minut Karola Linettego, który zmienił Amera Gojaka). Z kolei Stara Dama nie bez problemów pokonała 3:1 grające przez całą druga połowę w osłabieniu Sassuolo. Trzecie z rzędu zwycięstwo mistrza Italii zostało jednak okupione kontuzjami Westona McKenniego i Paulo Dybali. Do siatki Neroverdich trafiali Danilo, Ramsey i niezawodny Cristiano Ronaldo – lider klasyfikacji strzelców Serie A z 15. bramkami.

„To musi być w DNA Juventusu – determinacja i wola walki do ostatniej minuty. Możemy poprawić naszą jakość, możemy grać lepiej lub gorzej, ale determinacja to element, którego nigdy nie może zabraknąć” – powiedział trener Andrea Pirlo.

Najwięcej emocji przyniósł natomiast szlagier na Stadio Olimpico, gdzie Roma podejmowała aktualnego wicelidera, Inter Mediolan. Giallorossi w pierwszej połowie zaprezentowali się lepiej od drużyny Antonio Contego i zasłużenie schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron Inter szybko zepchnął rzymian do obrony, a miejscowym nie pomogła nawet rewelacyjna forma golkipera, Paua Lópeza. Przy główce de Vrija po rzucie różnym, a zwłaszcza uderzeniu w okienko Hakimiego, Hiszpan był kompletnie bezradny. Ogromne problemy sprawiał gospodarzom Marcelo Brozović – autor dwóch asyst, który mocno angażował się także w działania destrukcyjne. Końcówka należała jednak do ekipy z Wiecznego Miasta, która uratowała remis w 86. minucie za sprawą stopera Gianluki Manciniego.

„Wyrównana walka z trzecią drużyną w tabeli oznacza, że jesteśmy silnym zespołem. Mieliśmy szansę zabić ten mecz, ale nie byliśmy w stanie tego zrobić i pozwoliliśmy Romie wrócić do gry. Brakowało nam już sił” – zdradził szkoleniowiec Interu, Antonio Conte.

Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem sędziego zwycięstwo wyszarpało z kolei SSC Napoli, a niespodziewanym bohaterem Azzurrich został defensywny pomocnik Tiemoué Bakayoko. Udany występ przeciwko Udinese zanotował również grający nieco wyżej od Francuza Piotr Zieliński. Rozgrywający naszej kadry podawał na doskonałej skuteczności 95%, a ponadto zaliczył aż 3 udane dryblingi oraz 2 przechwyty.

Największe pochwały spośród Polaków grających na co dzień na Półwyspie Apenińskim zebrał tym razem nie popularny „Zielu”, a Bartłomiej Drągowski. Portero Fiorentiny obronił bowiem rzut karny wykonywany przez pomocnika Cagliari – João Pedro, czym walnie przyczynił się do wygranej Violi. Dla wychowanka Jagiellonii Białystok była to już druga zastopowana jedenastka w tym sezonie! Nie dziwi zatem, iż nazwisko 23-latka znalazło się w weekend na wielu prestiżowych serwisach internetowych we Włoszech, a większość mediów zgodnie uznała Drągowskiego najlepszym piłkarzem niedzielnego meczu na Stadio Artemio Franchi.


Pełny mecz w drużynie z Sardynii rozegrał Sebastian Walukiewicz (nota 6,6/10 od WhoScored oraz 6/10 w serwisie tuttomercato.com), a kolejny udany występ dla Crotone zaliczył Arkadiusz Reca (m.in. 3 udane dryblingi i 4 wygrane pojedynki powietrzne). Beniaminek z Kalabrii przegrał jednak w Weronie 1:2 z Hellasem. Paweł Dawidowicz pojawił się na murawie Stadio Marc’Antonio Bentegodi tuż po przerwie, ale nie wyróżnił się pozytywnie na tle kolegów.

Drugą porażkę z rzędu na Stadio Ciro Vigorito poniosło Benevento z Kamilem Glikiem na środku obrony. Popularne Czarownice poległy z Atalantą aż 1:4. Były kapitan Biało-Czerwonych, podobnie jak jego partnerzy z linii defensywy, kompletnie nie radził sobie z powstrzymywaniem ofensywnie usposobionych piłkarzy La Dea i został nisko oceniony przez zagranicznych dziennikarzy.

Ligue 1: Premierowy triumf Pochettino, remis w szlagierze na Roazhon Park

Mistrz Francji odniósł pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego szkoleniowca, Mauricio Pochettino. Paryżanie pewnie wygrali u siebie z Brestem 3:0, a argentyński menedżer wykazał się trenerską intuicją, wpuszczając na boisko Mauro Icardiego oraz Pablo Sarabię – to właśnie ta dwójka zdobyła dwa gole w końcówce spotkania.

„Mieliśmy tylko kilka dnia na przygotowanie, ale drużyna zareagowała bardzo dobrze. […] Gramy razem jako zespół, a nie indywidualnościami. Kiedy wszyscy wrócą do gry, to myślę, że będziemy naprawdę mocnym zespołem. Piłkarze, którzy wrócili w sobotę do składu, bardzo nam pomogli” – podsumował Pochettino.

Dzięki sobotnim zwycięstwom PSG i Lille (1:0 z Nimes) zniwelowały stratę do lidera z Lyonu do zaledwie jednego „oczka”. W prestiżowym pojedynku ze Stade Rennais goście znad Rodanu przegrywali już 0:2 i dopiero błysk geniuszu Memphisa Depaya pozwolił OL uratować punkt. Holender zdobył pięknego gola kontaktowego, a chwilę później precyzyjnie dośrodkował na głowę do Jasona Denayera.

Trzecią wygraną w czwartym meczu odnotowało AS Monaco. Po efektownym 5:2 na wyjeździe z Lorient w środku tygodnia, podopieczni Niko Kovača utrzymali wysoką dyspozycję i pokonali 3:0 Angers na Stadionie Ludwika II, a do siatki znów trafiali Guillermo Maripan i Kevin Volland. Poza kadrą meczową ASM wciąż znajduje się Radosław Majecki.

Podział punktów w starciu na szczycie Eredivisie, Rangersi w drodze po rekordy

Wielkiej okazji na zdystansowanie Ajaxu nie wykorzystało w niedzielę PSV Eindhoven. W wielkim hicie 15. kolejki Eredivisie jedenastka Rogera Schmidta prowadziła po 21. minutach już 2:0 dzięki dubletowi Erana Zahaviego. Gospodarzom udało się zniwelować straty jeszcze przed przerwą za sprawą Promesa, a po wznowieniu gry świetną zmianę dał nowy nabytek De Joden, pozyskany z West Hamu francuski napastnik Sébastien Haller. Jego bramka została co prawda anulowana przez VAR (minimalny spalony), ale nie zraziło to ambitnie walczącego wychowanka Auxerre, który niedługo potem zaliczył asystę przy wyrównującym trafieniu Antony’ego. Status quo w tabeli został więc utrzymany. „Mieliśmy szansę na to, aby wygrać ten mecz. To była rywalizacja pierwszej z drugą siłą w lidze, więc chodziło o detale. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Jeśli lepiej zaczniemy mecz, to również lepiej go skończymy” – skomentował nowy nabytek Ajaxu.

Z poważnego kryzysu nie potrafi wyjść sc Heerenveen Pawła Bochniewicza. Tym razem ekipa z Abe Lenstra nie sprostała walczącej o utrzymanie Fortunie Sittard, tracąc aż trzy gole w pierwszej połowie. To już ósmy kolejny mecz Dumy Fryzji bez zwycięstwa.

W szkockiej ekstraklasie bezkonkurencyjni wciąż pozostają Rangersi. Niedawny rywal Lecha Poznań w Lidze Europy pokonał na wyjeździe Aberdeen 2:1, odnosząc swój 21. triumf w obecnym sezonie SPFL! Poważnie zagrożony jest zatem rekord Celtiku, który w rozgrywkach 2016/17 zanotował aż 34 zwycięstwa.

Kluczowym momentem starcia na Pittodrie Stadium była czerwona kartka dla napastnika gospodarzy, Ryana Hedgesa. Grających w osłabieniu The Dons dwukrotnie pokarał Alfredo Morelos.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*