Reprezentacja Polski poradziła sobie w wyjazdowym starciu z Walią, pokonując rywala 1:0. Dzięki skromnemu zwycięstwu Biało-Czerwoni pozostają w najwyższej dywizji Ligi Narodów.
Po przegranym spotkaniu z Holandią na naszych reprezentantów po raz kolejny spłynęła fala krytyki – notabene w pełni uzasadniona. Niedzielne spotkanie przeciwko Walii miało stanowić dla Polaków okazję do zamazania kiepskiego wrażenia pozostawionego na Stadionie Narodowym. Kibice z pewnością oczekiwali nie tylko trzech punktów, ale także poprawy jeśli chodzi o styl gry.
Czesław Michniewicz i jego podopieczni wykonali zadanie tylko częściowo. Z jednej strony Biało-Czerwoni wygrali arcyważny pojedynek 1:0 po bramce Karola Świderskiego i asyście Roberta Lewandowskiego, utrzymując się tym samym w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Jednocześnie Polakom można zarzucić oddanie inicjatywy przeciwnikom po zdobytym golu – w starciu z wyżej notowanym rywalem taka postawa może okazać się zdecydowanie bardziej kosztowna.
Jeśli wśród zawodników występujących z orzełkiem na piersi można znaleźć piłkarza, któremu należą się pochwały w kontekście całego spotkania to z pewnością jest nim Wojciech Szczęsny. Często (słusznie) krytykowany za swoją grę w narodowych barwach golkiper w kilku sytuacjach popisał się świetnym refleksem, a na przekroju 90 minut mógł imponować pewnością siebie. Pozostaje mieć nadzieję, że jest to początek dobrej passy bramkarza Juventusu przed nadchodzącym Mundialem.
Zdj. główne: Travel Nomades/unsplash.com
