Z łatką „Kata” aż po grób – kim był Hubert Jerzy Wagner, legendarny trener złotej drużyny z Montrealu?

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Uparty, święcie przekonany o swoich racjach, a nawet apodyktyczny? Być może, ale lepszego selekcjonera niż Hubert Jerzy Wagner polska reprezentacja może się już nie doczekać. W tym artykule przybliżamy sylwetkę trenera, który na zawsze przeszedł do historii siatkówki.

Kat czy zbawca?

Kiedy Hubert Jerzy Wagner obejmował w 1973 roku posadę selekcjonera reprezentacji Polski, miał zaledwie 32 lata i dosyć udaną karierę profesjonalnego siatkarza. Jeszcze jako zawodnik czterokrotnie zdobył mistrzostwo Polski i przez wiele lat pełnił funkcję kapitana naszej kadry. Już wtedy dał się poznać jako człowiek krnąbrny i być może nawet przesadnie pewny siebie. Wszystkie negatywne cechy przypisywane mu przez kolejne osoby ze świata piłki siatkowej nie przeszkodziły jednak Wagnerowi w osiągnięciu czegoś, o czym dotychczasowi selekcjonerzy biało-czerwonych mogli jedynie pomarzyć. A można wręcz powiedzieć, że mu w tym pomogły.

Hubert Jerzy Wagner nie należał do ludzi, którzy dają sobie w kaszę dmuchać. Szybko mieli przekonać się o tym nasi ówcześni kadrowicze – nowy selekcjoner nie tolerował sprzeciwu, a od swoich zawodników wymagał bezgranicznej lojalności. Na treningach rzekomo gotował siatkarzom istne piekło. Zaczęły pojawiać się coraz głośniejsze głosy dezaprobaty wobec apodyktycznej postawy trenera, któremu nadano nawet przydomek „Kat”. Wagner nic sobie jednak z tego nie robił, przekonany, że tylko taką drogą osiągnie sukces. I już wkrótce tak się stało.

Mistrzowie świata

Meksyk, rok 1974 – reprezentacja Polski pod wodzą Wagnera wygrywa wszystkie 11 spotkań na mistrzostwach świata i zdobywa upragniony złoty medal. Intensywność turnieju okazała się bułką z masłem dla przygotowanych morderczymi treningami Wagnera Polaków. Wystarczy powiedzieć, że przed rozpoczęciem kadencji przez legendarnego szkoleniowca biało-czerwoni na Mundialu ani razu nie znaleźli się nawet na podium, a z nim na ławce szturmem wdarli się na pierwsze miejsce.

Złota drużyna z Montrealu

Pewne zwycięstwo w mistrzostwach świata otworzyło drużynie Wagnera bramę do igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. Mało kto mógł się wtedy spodziewać, że i tam Polacy okażą się najlepsi. Tym bardziej że Wagner odsunął od składu dwóch mistrzów świata – Stanisława Gościniaka i Wiesława Czaję. Jak się po latach okazało, selekcjoner podjął taką decyzję w celu zmotywowania pozostałych graczy. Wtedy wyrzucenie dwóch kluczowych zawodników mogło wydawać się strzałem w kolano, ale Wagner doskonale wiedział, co robi. Jego celem był kolejny złoty medal – tym razem na igrzyskach.

Niekonwencjonalne i dla wielu również okrutne metody Wagnera po raz kolejny okazały się skuteczne. Polacy gładko awansowali do finału, gdzie zatriumfowali nad Japończykami, pieczętując największy sukces w historii krajowej siatkówki. 

Hubert Jerzy Wagner – historii ciąg dalszy

Po zdobyciu złota w Montrealu Wagner opuścił reprezentację – już na początku swojej kadencji zaznaczył, że będzie selekcjonerem tylko do igrzysk w 1976 roku. Zszedł ze sceny niepokonany i zapisał się złotymi zgłoskami w historii siatkówki. Jednak wracał jeszcze do kadry w latach 1983–1985 oraz 1996–1997, ale tym razem obyło się bez znaczących sukcesów – jedynym wartym odnotowania momentem było srebro mistrzostw Europy w 1983.

Hubert Jerzy Wagner zmarł na zawał serca 13 marca 2002 w Warszawie, podczas jazdy do siedziby Polskiego Związku Piłki Siatkowej, gdzie pracował wówczas w roli sekretarza generalnego. I chociaż jako człowiek mógł czasem pozostawiać sporo do życzenia, to pozostawił po sobie gigantyczną spuściznę w polskiej siatkówce.

Źródło: pexels.com /Kampus Production

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*